W drugiej połowie stycznia władze Watford FC zwolniły Marco Silvę po tym, jak pod jego wodzą drużyna zdobyła tylko jeden punkt w 11 meczach. Rządząca klubem rodzina Pozzo podejrzewała, że przyczyną fatalnej postawy zespołu może być fakt, że menedżer rozmawia o swojej przyszłości z Evertonem, zaniedbując swoją obecną pracę.
Portugalczyk po rozstaniu z Watford FC faktycznie wylądował w Evertonie, pod koniec maja obejmując stanowisko menedżera. To tylko utwierdziło rodzinę Pozzo w przekonaniu, że zarówno Silva, jak i klub z Liverpoolu, nie grali fair, rozmawiając o nawiązaniu współpracy jeszcze w momencie, gdy portugalski trener był związany z Szerszeniami.
Teraz, jak informuje "The Times", wszczęto niezależne śledztwo w sprawie nagabywania Silvy przez Everton. Jeśli dochodzenie wykaże, że klub z Goodison Park złamał regulamin, będą groziły mu surowe kary - grzywna i odjęcie nawet trzech punktów w tabeli.
Podobny przypadek w Premier League miał miejsce w 2005 roku, gdy Chelsea została ukarana 300 tysiącami funtów i odjęciem trzech punktów za negocjacje z ówczesnym piłkarzem Arsenalu Ashleyem Cole'em. Sankcje spotkały też samego zawodnika (75 tys. funtów) i Jose Mourinho (także 75 tys. funtów, Portugalczyk prowadził wówczas Chelsea). Śledztwo wykazało, że obaj spotkali się w jednym z londyńskich hoteli, rozmawiając o współpracy.
ZOBACZ WIDEO Reprezentant Polski ocenił mecz z Irlandią. "Najważniejsze, że potem to poprawiliśmy"