Wisła Kraków znów jest wielka! Biała Gwiazda rozbiła Lechię Gdańsk i została nowym liderem Lotto Ekstraklasy

PAP / Jacek Bednarczyk / Na zdjęciu: piłkarz Wisły Kraków Jakub Bartkowski (w środku) cieszy się z gola podczas meczu Ekstraklasy z Lechią Gdańsk
PAP / Jacek Bednarczyk / Na zdjęciu: piłkarz Wisły Kraków Jakub Bartkowski (w środku) cieszy się z gola podczas meczu Ekstraklasy z Lechią Gdańsk

Hit kolejki nie rozczarował! Po emocjonującym, pełnym zwrotów akcji, a przede wszystkim stojącym na dobrym poziomie spotkaniu Wisła Kraków rozbiła Lechię Gdańsk (5:2) i została nowym liderem Lotto Ekstraklasy!

Wisła wróciła na ligowy szczyt po 390 dniach przerwy. Ostatni raz była liderem ekstraklasy po 5. kolejce poprzedniego sezonu - w kolejnej serii spotkań z pierwszego miejsca strąciło ją Zagłębie Lubin, które pokonało ją w bezpośrednim pojedynku. Teraz to Biała Gwiazda sama zdetronizowała lidera i to sposób niepozostawiający wątpliwości co do tego, kto jest najlepszą drużyną początku sezonu. Efektowny triumf nad niepokonaną dotąd Lechią to kolejna po rozbiciu Lecha w Poznaniu (5:2) demonstracja siły drużyny Macieja Stolarczyka. Teraz, podobnie jak wtedy przy Bułgarskiej 17, krakowianie starli się z nieposkromionym liderem i również musieli wstawać z kolan, by ostatecznie znokautować rywala.

Na początku spotkania gospodarze dali się zaskoczyć gościom. Lechia, która nie zwykła dominować, od pierwszego gwizdka przejęła kontrolę nad spotkaniem i nie pozwoliła Wiśle dojść do głosu. Wszystko ułożyło się po myśli gości, bo już przy pierwszej okazji udokumentowali przewagę. W 7. minucie Patryk Lipski zdecydował się na uderzenie z rzutu wolnego, stojący w murze Jesus Imaz interweniował tak niefortunnie, że trącona przez niego ręką piłka wpadła do siatki obok zmylonego Mateusza Lisa. Chichot losu polega na tym, że Imaz od początku sezonu pudłował na potęgę, a kiedy już posłał piłkę do bramki, to swojej, a nie rywala.

Po objęciu prowadzenia Lechia skupiła się przede wszystkim na obronie jednobramkowej przewagi, ale nie była obrona pasywna i rozpaczliwa. Gdańszczanie nie cofnęli się głęboko na swoją połowę, tylko przyjmowali Wisłę daleko od bramki Dusana Kuciaka, a po odzyskaniu piłki nie dążyli do wyprowadzenia kontry, tylko starali się cierpliwie budować atak. Konsekwencja jest też jednak mocną stroną Wisły Stolarczyka. Krakowianie sunęli do przodu jak walec i w 18. minucie dopięli swego po koronkowej akcji w trójkącie Maciej Sadlok-Jesus Imaz-Zdenek Ondrasek. W jej końcowej fazie Hiszpan z Czechem wymienili podania w polu karnym Lechii, po czym uderzenie Imaza przed linią bramkową zatrzymał Michał Nalepa, ale wobec dobitki Ondrasek był już bezradny. To siódmy gol w ósmym występie Czecha w tym sezonie - "Kobra" szybko sprawił, że fani Wisły zapomnieli o Carlitosie.

Wisła sprawnie pozbierała się po szybko przyjętym ciosie, ale Lechii nie było stać na podobną reakcję. Po golu Ondraska dominacja gospodarzy była coraz wyraźniejsza, a Lechia nie potrafiła przejąć inicjatywy. Mimo to, po jednym z nielicznych wypadów pod bramkę Lisa, odzyskali prowadzenie. Po analizie VAR sędzia Paweł Gil orzekł, że Marcin Wasilewski sfaulował Artura Sobiecha, a "11" na gola zamienił Flavio Paixao. Gospodarze także i tym razem wstali z kolan i wyrównali jeszcze przed przerwą. W doliczonym czasie gry pierwszej połowy wyrównał Jakub Bartkowski, który zamienił głową na gola dośrodkowanie Rafała Pietrzaka z rzutu rożnego. Jako pierwszy i najmocniej strzelca wyściskał Wasilewski, który kilkanaście minut wcześniej zawinił pod swoją bramką.

Przerwa wyciszyły oba zespoły, ale była to cisza przed burzą. Po spokojnym pierwszym kwadransie drugiej połowy jako pierwsi wyższy bieg włączyli gospodarze. Po zgrabnym ataku lewą stroną Pietrzak dośrodkował do Dawida Korta, po którego "główce" piłka odbiła się od Filipa Mladenovicia i wpadła do siatki. Wiślacy pokazali tym samym, że ich zwycięstwo z Lechem Poznań (od 0:2 do 5:2) nie było dziełem przypadku. Wisła Stolarczyka nie ma miękkiej szczęki, a mocny charakter jest jej mocną stroną.

Kwadrans przed końcem Biała Gwiazda odebrała gościom nadzieję na wywiezienie z Krakowa korzystnego wyniku. Steven Vitoria zaniechał interwencji przed polem karnym, a próbującego naprawić jego błąd Kuciaka zablokował Mladenović. W efekcie piłka trafiła do Rafała Boguskiego, który szybko przekazał ją Kamilowi Wojtkowskiemu, a ten z bliska posłał ją do siatki. 20-letni pomocnik Wisły zdobył bramkę przy pierwszym kontakcie z piłką - na boisku zameldował się dosłownie kilkanaście sekund wcześniej. Wiślakom w sobotę wychodziło prawie wszystko. Prawie, bo w 81. minucie rzut karny zmarnował Maciej Sadlok, ale kilkadziesiąt sekund później i tak zdobyli piątą bramką. Po centrze Pietrzaka z rzutu rożnego i zgraniu piłki głową przez Imaza dzieło zniszczenia "szczupakiem" dopełnił Boguski.

Wisła w efektowny sposób zdetronizowała Lechię i została nowym liderem Lotto Ekstraklasy. Sukces krakowian jest tym większy, że przed startem sezonu Biała Gwiazda była skazywana na walkę o utrzymanie. Klub był na skraju bankructwa, z zespołu odeszli ważni zawodnicy (Carlitos, Tomasz Cywka, Pol Llonch, Fran Velez), a drużynę z Reymonta 22 wzmocnili jedynie Mateusz Lis z I-ligowego Rakowa Częstochowa i niechciany w Pogoni Szczecin Dawid Kort. Z naprędce złożonej drużyny trener Stolarczyk stworzył zespół, który chce się oglądać, grający efektywnie i efektownie. Tak cieszącej oczy kibiców Wisły nie było od czasów pierwszej kadencji Henryka Kasperczaka.

Wisła Kraków - Lechia Gdańsk 5:2 (2:2)
0:1 - Lipski 7'
1:1 - Ondrasek 18'
1:2 - Paixao (k.) 38'
2:2 - Bartkowski 45+1'
3:2 - Kort 64'
4:2 - Wojtkowski 75'
5:2 - Boguski 83'

Składy:

Wisła: Mateusz Lis - Jakub Bartkowski, Marcin Wasilewski, Maciej Sadlok, Rafał Pietrzak - Jesus Imaz, Dawid Kort (83' Tibor Halilović), Vullnet Basha (87' Patryk Plewka), Rafał Boguski, Martin Kostal (74' Kamil Wojtkowski) - Zdenek Ondrasek.

Lechia: Dusan Kuciak - Karol Fila, Michał Nalepa, Steven Vitoria, Filip Mladenović - Jarosław Kubicki, Daniel Łukasik (71' Mateusz Sopoćko), Patryk Lipski - Flavio Paixao, Artur Sobiech (84' Jakub Arak), Michał Mak (58' Lukas Haraslin).

Żółte kartki: Boguski, Kostal (Wisła) oraz Lipski, Mladenović (Lechia).

Sędzia: Paweł Gil (Lublin).

Widzów: 23 052.

ZOBACZ WIDEO Serie A: Parma wygrała z Interem po kapitalnym golu. "Zamurowało mnie" [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Komentarze (8)
avatar
Dariusz Kaminski
16.09.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
wisla i miedz do boju 
avatar
Marcin Jastrzębski
15.09.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Kto pamieta mecze wisly z barcelona... to bylo cos 
avatar
arutek
15.09.2018
Zgłoś do moderacji
0
4
Odpowiedz
Spokojnie to byl mecz druzyn kture na koniec sezony beda w srodku tabeli szacun dla wisly i lechi 
avatar
Alfer 2015
15.09.2018
Zgłoś do moderacji
3
1
Odpowiedz
To cała polska liga ...dziś Wisła zdrowo dokopała Lechii -ponoć mocnej jak nigdy i teraz pojedzie do Szczecina , gdzie weźmie baty od Pogoni...co nie będzie żadną sensacją , ponieważ tak jak Czytaj całość