W kwietniu 2017 roku piłkarze Borussii Dortmund zmierzali autobusem na swój stadion, aby zmierzyć się z AS Monaco w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. W tym gronie znajdował się Łukasz Piszczek. Przed hotelem, w którym stacjonowali zawodnicy BVB zamachowiec Siergiej W. umieścił trzy ładunki wybuchowe.
Bomby znajdowały się w zaroślach i zostały zdalnie zdetonowane, mocno uszkadzając autobus niemieckiego zespołu. W wyniku ataku ranny został Marc Bartra. W konsekwencji tych wydarzeń UEFA zdecydowała się przełożyć spotkanie na kolejny dzień.
W czwartek, jeden z fizyków z Instytutu Frauenhofera zaprezentował swoje stanowisko w sprawie tego ataku. W Sądzie Okręgowym w Dortmundzie wyjaśnił jakie niebezpieczeństwo niosły ze sobą trzy bomby skonstruowane przez zamachowca.
Naukowiec przedstawił raport, w którym uważa, ze zamach na autobus Borussii mógł być o wiele bardziej tragiczny. Jednak materiał wybuchowy w ładunkach nie został dobrze zaimplementowany. Gdyby było inaczej, to bomby własnej produkcji stałyby się bardziej niszczycielskie.
Siergiej W. twierdzi, że nie chciał nikogo zranić. Prokurator badający sprawę ma odmienne zdanie. Całe zdarzenie jest ciągle oceniane przez rzeczoznawców.
ZOBACZ WIDEO Serie A: Kownacki z pierwszym golem. Sampdoria rozgromiła rywala [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]