Przygoda Elvira Koljicia z Lechem Poznań nie była udana ze względu na kontuzję, której szybko się nabawił. Bośniak w pierwszym meczu, w którym otrzymał szansę gry w pierwszym składzie nabawił się urazu kolana. Gdy się wyleczył kończył się sezon, a sytuacja w Kolejorzu zrobiła się dramatyczna. Koljić łącznie rozegrał w poznańskim klubie jedynie 67 minut.
Lech nie zdecydował się go wykupić i wrócił on do FK Krupa. Po pewnym czasie odzyskał dobrą dyspozycję i w końcówce sezonu zaczął zdobywać bramki w lidze bośniackiej (ogólnie sześć goli w piętnastu meczach).
Prawdziwą eksplozję formy strzeleckiej zaprezentował dopiero w bieżącym sezonie. Najpierw zdobył osiem goli w siedmiu meczach dla FK Krupa, co zaowocowało transferem do CS U Craiova. Rumuni wydali na niego prawie pół miliona euro. Szybko przekonali się, że nie były to pieniądze wyrzucone w błoto. Koljić w trzech meczach dla nowego klubu zdobył cztery gole i zaliczył jedną asystę. Dwa trafienia dołożył w sobotnim meczu z FC Viitorul.
W Lechu mogą więc żałować, że nie zdecydowali się zaryzykować i nie przedłużyli pobytu Koljicia w Poznaniu. Sam zawodnik może mówić o sporym pechu, bo gdyby nie kontuzja, to mógłby przekonać do siebie trenerów. Teraz jednak nie ma powodów do narzekań. Jeśli podtrzyma skuteczność, to wkrótce znajdzie się w czołówce klasyfikacji strzelców ligi rumuńskiej.
ZOBACZ WIDEO Primera Division: Szalony mecz w Vigo! 6 goli i stracona szansa gospodarzy [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]