To nie są dobre dni dla Realu. Ekipa z Madrytu w lidze hiszpańskiej nie wykorzystała potknięć Barcelony, przegrywając z Sevillą (0:3) oraz remisując z Atletico (0:0). Odkupieniem win miała być Liga Mistrzów i starcie z CSKA Moskwa. Nic z tego. Po meczu w stolicy Rosji Los Blancos są w jeszcze większym marazmie.
- Brakowało nam szczęścia. Mieliśmy chyba z 4 słupki i wiele okazji - bagatelizuje problem trener Julen Lopetegui, który bronił swoich podopiecznych. - Praca, zaangażowanie, chęci i nastawienie ekipy były dobre. Próbowaliśmy na wszystkie sposoby, naciskaliśmy ze wszystkich stron, uderzaliśmy z daleka, szukaliśmy dośrodkowań, szukaliśmy wejść w pole karne, ale nie udało się trafić do siatki - dodaje.
Od gola Marco Asensio z Espanyolem w 5. kolejce La Ligi, czyli od 5 godzin i 19 minut, drużyna ze stolicy Hiszpanii nie zdobyła żadnej bramki. Zawodzi przede wszystkim Karim Benzema, który stracił świetną skuteczność z początku sezonu.
- Zaczął sezon fantastycznie, a teraz on i cała ekipa nie są skuteczni pod bramką, gdy na pewno zasługują na więcej goli - tłumaczy Lopetegui. - Jesteśmy przekonani, że z pracą i spokojem wrócą gole jego i drużyny. Jednak strzelanie goli to nie tylko odpowiedzialność Karima - analizuje.
Kolejny problem Los Blancos to kontuzja prawego obrońcy Daniego Carvajala, który zszedł jeszcze w trakcie pierwszej połowy. - Carvajal wydaje się mieć małą kontuzję mięśniową w łydce i musimy poczekać, by przeszedł badania - kończy Lopetegui.
W następnej kolejce Ligi Mistrzów (23 października) Real zagra u siebie z Victorią Pilno.
ZOBACZ WIDEO: Primera Division: Nieskuteczna Barcelona straciła kolejne punkty! Uratowała tylko remis [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]