Prezes Wisły Kraków przerwała milczenie. "Byłam szantażowana"

WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Marzena Sarapata
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Marzena Sarapata

Prezes Wisły Kraków, Marzena Sarapata, udzieliła pierwszego wywiadu od chwili wyemitowania reportażu o klubie w programie "Superwizjer". - Byłam szantażowana - przyznała i zapowiedziała sądowe pozwy.

W połowie września w programie "Superwizjer" wyemitowano reportaż autorstwa Szymona Jadczaka, z którego wynikało, że w Wiśle Kraków pierwsze skrzypce odgrywają chuligani. Szymon Jadczak w swoim materiale opublikował dowody na to, że wszystkim kieruje grupa "Sharks", na czele z Pawłem M. ps. "Misiek". W reportażu grupa została przedstawiona jako wyjątkowo brutalna.

Po emisji władze Wisły wydały tylko oświadczenie, w którym zapowiedziały kroki prawne przeciwko autorowi reportażu. Głosu nie zabrała Marzena Sarapata, a krakowscy dziennikarze ogłosili bojkot. Dopiero po czterech tygodniach prezes Białej Gwiazdy udzieliła pierwszego wywiadu, w którym odniosła się do sytuacji w klubie. Opowiedziała o tym na portalu laczynaspasja.pl, należącym do sponsora Wisły - firmy bukmacherskiej LvBet.

- Podjęłam decyzje o takiej, a nie innej drodze wyjścia z kryzysu. Jestem pyskata, czasem złośliwa, więc w takim momencie "na gorąco" to nie wiem, czy pani rzecznik siłą nie wyciągnęłaby mnie z jakiegoś programu na żywo - tłumaczyła Sarapata i odpierała zarzuty umieszczone w reportażu Szymona Jadczaka.

Prezes przyznała, że teraz nie podjęłaby kilku decyzji, które wcześniej zaakceptowała. Kategorycznie odrzuciła jednak zarzuty, że klubem rządzi Paweł M. znany jako "Misiek". - Czy "Misiek" ma władzę? Nie ma. Głośno i wyraźnie mówiłam to wiele razy, w tym na konferencji prasowej w styczniu tego roku, a zatem wielokrotnie odnosiłam się do tego zarzutu. Nie jest członkiem zarządu, nie ma go w komisji rewizyjnej ani radzie nadzorczej, nie pracował w żadnym dziale klubu, nawet w kasach - powiedziała Sarapata.

- Reportaż oczywiście miał szokować i szokował. Wyrządził Wiśle wielką krzywdę. Gdyby program pozostał na poziomie domysłów czy sugerowania pewnych rzeczy, wtedy trudno byłoby odpierać zarzuty, bo owe by się nie pojawiły. Natomiast jeśli są w tym materiale treści zbudowane na czymś, co nie miało miejsca, to łatwiej jest się do tego odnieść - dodała.

Sarapata zapowiedziała, że klub złoży pozwy, a na drogę sądową ma wkroczyć również były wiceprezes klubu, Damian Dukat. - Pozwy złoży też spółka i TS, ale tego nie da się napisać na kolanie. Kibice się tego domagają, więc poinformujemy o tym natychmiast w momencie złożenia pozwu w sądzie. Musi to trochę potrwać, aby to było rzetelne - przyznała.

Dukat ze stanowiska w klubie miał zrezygnować po otrzymaniu pogróżek. Sarapata stwierdziła, że za jego odejściem stał powód wizerunkowy. - Odnośnie pogróżek: też je dostałam, też byłam szantażowana. Było w nich to, że wyjdą na jaw ni mniej, ni więcej dokładnie takie same materiały, jakie mogliśmy zobaczyć w "Superwizjerze". Sprawa jest wielowątkowa, ale tym zajmuje się prokurator - dodała.

ZOBACZ WIDEO Serie A: szczęśliwe zwycięstwo Romy. Fatalny rzut karny gracza Empoli [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Źródło artykułu: