22-letni obrońca od 2016 roku jest zawodnikiem VfB Stuttgart. Klub, który grał wówczas w 2. Bundeslidze wyciągnął rękę do młodego Francuza. Benjamin Pavard miał problemy z regularną grą w Lille OSC i zdecydował się na przenosiny do Niemiec. Był to strzał w dziesiątkę, bowiem szybko trafił do reprezentacji Francji, z którą świętował zdobycie mistrzostwa świata.
Po udanym mundialu Pavard miał kilka ofert. Najbardziej zdeterminowany, by pozyskać mistrza świata był Bayern Monachium, ale mówiło się też o zainteresowaniu FC Barcelona. Francuz odrzucił jednak wszystkie propozycje i postanowił zostać w Stuttgarcie. Jak sam mówił, dla niego było jasne, że nie zmieni klubu.
- Musiałem zostać w Stuttgarcie na kolejny sezon. Uwielbiam ten klub i kibiców, wiele im zawdzięczam. Moim planem było pozostanie w Niemczech, jestem w bardzo dużym klubie, z fantastycznymi fanami. VfB Stuttgart jest jak rodzina i to jest to, czego potrzebuję i co lubię. Jestem tutaj bardzo szczęśliwy - powiedział Pavard, którego cytuje "Kicker".
Pavard jest wdzięczny działaczom i trenerom, że ci uwierzyli w niego w trudnym momencie jego kariery. Klub zapłacił za niego 5 milionów euro, ale zarobić może dużo więcej. Latem przyszłego roku Francuz najprawdopodobniej zmieni klub, a klauzula odstępnego wynosi około 35 milionów euro.
Francuski obrońca jest jednym z priorytetów transferowych Bayernu. Pavard chce grać w Lidze Mistrzów i bardzo dobrze czuje się w Niemczech. Choć działacze Bayernu kilka tygodni temu dementowali doniesienia o transferze stopera, to jednak właśnie mistrzowie Niemiec są najbliżej sprowadzenia 22-latka.
ZOBACZ WIDEO Robert Lewandowski o taktyce kadry: Jest system, który bardziej nam odpowiada. Myślę, że trener zdaje sobie z tego sprawę