Górnik Konin musiał zapłacić poszkodowanemu funkcjonariuszowi policji około 140 tysięcy złotych. - Ten wyrok powali klub - mówił prezes Mateusz Michalski. Wszystko przez zamieszki sprzed ośmiu lat. Wtedy podczas meczu z Legią Chełmża starli się chuligani obu drużyn. Najbardziej ucierpiało dwóch policjantów, którzy domagali się odszkodowania. Jednemu z nich sąd przyznał 90 tysięcy złotych, a z odsetkami i kosztami sądowymi dało właśnie 140 tysięcy zł. Dla klubu to zbyt duże obciążenie i Górnikowi groziła nawet upadłość.
W środę władze konińskiego klubu poinformowały o porozumieniu z funkcjonariuszem policji. "Klub Sportowy Górnik Konin oraz poszkodowany Funkcjonariusz Policji zawarli przed mediatorem Dariuszem Wilczewskim, działającym pro publico bono, ugodę dotyczącą warunków spłaty zobowiązania w związku wykonaniem prawomocnego wyroku Sądu Okręgowego w Koninie sygn. akt I C 308/13 z dnia 25.07.2018 r. Jednocześnie Klub Sportowy Górnik Konin przeprasza za szkalujące i obraźliwe sformułowania dotyczące pokrzywdzonego Funkcjonariusza Policji, które pojawiły się w publikacjach prasowych. W związku z zawartą ugodą funkcjonowanie klubu nie będzie zagrożone, za co bardzo dziękujemy Poszkodowanemu" - głosi komunikat.
Górnik Konin dogadał się z policjantem pobitym na stadionie 8 lat temu (bohaterem mojego niedawnego reportażu) ws spłaty zadośćuczynienia. Przeprosił go też za nazywanie https://t.co/qS24oMsmoR możliwym grabarzem. Chce też porozumieć się z drugim polocjantem . Górnik nie upadnie.
— Jacek Stańczyk (@Jacek_Stanczyk) 17 października 2018
Stwierdzenie o "grabarzach Górnika" pojawiło się m.in. w rozmowie Michalskiego z WP SportoweFakty. - Chciałbym, żeby to było załatwione bez szumu. To nie jest dobre ani dla nas, ani dla nich. Panowie tu mieszkają, potem mogą być kojarzeni jako grabarze Górnika. Ludzie mogą to pamiętać - mówił prezes klubu.
Pełne świadczenie zostało rozłożone na raty. To oznacza, że Górnik Konin nie zakończy swojej działalności i będzie regularnie spłacał zobowiązanie wobec poszkodowanego policjanta, u którego stwierdzono uraz czaszkowo-mózgowy, uszkodzony całkowicie błędnik w prawym uchu, niedosłuch lewego ucha oraz uszkodzenie więzozrostu w lewym barku.
- Skutki odczuwam do dziś. Mam zawroty głowy, nie łapię przestrzeni. Jak patrzę na białą ścianę, to dostaję oczopląsu, zaczyna mi falować i wirować. Stale słyszę szum, nie mogę wykonywać nagłych ruchów, bo stracę równowagę i upadnę. Nie słyszę dobrze na lewe ucho, a w prawym jest taki efekt, jakby było zalane wodą. Mam niedowład barku, nie jestem w stanie podnieść ręki ponad głowę. Rehabilituję się do dziś. To nie jest tak, że wyleczyłem się i nic mi nie jest. Gdy jestem zmęczony, zdenerwowany, objawy się nasilają - mówił policjant.
Górnik Konin powstał w 1957 roku. Jego największym sukcesem jest finał Pucharu Polski w sezonie 1997/98 (porażka z Amicą Wronki 3:5 po dogrywce). Klub wychował kilku znanych piłkarzy. Z Górnika w świat ruszyli m.in. reprezentanci Polski Marcin Kamiński i Andrzej Woźniak czy Krystian Bielik. Grał tam też Artur Wichniarek.
ZOBACZ WIDEO Lewandowski o Lidze Narodów: Nie wiem o co chodzi. Dla mnie to nie są mecze o coś