Szczerość trenerów po meczu w Gliwicach. Skrzywdziłbym Piasta mówiąc, że zasłużyliśmy na trzy punkty

PAP / Andrzej Grygiel / Na zdjęciu: Piotr Stokowiec
PAP / Andrzej Grygiel / Na zdjęciu: Piotr Stokowiec

Piast Gliwice zremisował z Lechią Gdańsk 1:1, a po spotkaniu duży szacunek wobec siebie wykazali obaj trenerzy. Zwrócili oni uwagę na to, że musieli się dużo napracować, by przygotować taktycznie zespoły na mecze z rywalami z czołówki.

Po spotkaniu w Gliwicach, gdańszczanie szanują zdobyty punkt. - Mieliśmy apetyt na trzy, ale z przebiegu spotkania trzeba uszanować jeden. Nie było to aż tak porywające widowisko. Dążyliśmy do zdobycia bramki i kreowaliśmy grę, ale wymagamy od siebie więcej. Skrzywdziłbym Piasta gdybym powiedział, że zasłużyliśmy na trzy punkty. Nie możemy popełniać takich błędów w ofensywie, myśląc o czołówce - powiedział Piotr Stokowiec, trener Lechii Gdańsk.

- Piast jest drużyną bardzo dobrze spisującą się w środku pola, stąd trudność w organizowaniu naszych ataków. Musieliśmy zagrać pokerowo i celowo czekaliśmy z podwójną zmianą, by wstrząsnąć zespołem. Wolałbym jednak, by to drużyna sama sobie radziła i kontrolowała spotkanie. Oprócz karnego, gliwiczanie nie stworzyli wielkiego zagrożenia. To nie jest jednak przypadek, że i my i Piast mamy tyle punktów. Remis jest sprawiedliwy, choć wszyscy mieliśmy apetyty na zwycięstwo - dodał Stokowiec.

Piast Gliwice na własnym stadionie nie stworzył wielu okazji. - Tak się gra, jak przeciwnik pozwala. Mieliśmy założenia, by przez cały mecz grać ofensywnie i wyłączyć Patryka Lipskiego. Nasz przeciwnik ma wartościowych piłkarzy i potrafi grać w piłkę. Trudno jest zagrać mecz na jednakowym poziomie - ocenił Waldemar Fornalik.

Również szkoleniowiec Piasta chwalił rywala po spotkaniu. - To nie jest przypadek, że Lechia Gdańsk zdobyła tyle punktów. Mogła mieć ich jeszcze więcej, za mecze z Zagłębiem, czy z Wisłą w Krakowie. To bardzo dobrze prowadzony zespół przez Piotra Stokowca i musieliśmy wejść na wysoki poziom taktyczny, by zneutralizować tych zawodników. My sami mieliśmy piłkę meczową, ale popełniliśmy jeden indywidualny błąd i zaprzepaściliśmy cały dorobek. Czasami brakuje nam zimnej krwi i wykorzystania sytuacji w polu karnym oraz szlifu w ostatnim podaniu - podsumował Fornalik.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Uderzył kolegę z... drużyny! Niecodzienna sytuacja

Komentarze (0)