20 lat temu Europa dowiedziała się o "Miśku". "Szok, żałoba - Tele-Fonika chciała wycofać się z Wisły"
Dwadzieścia lat temu Wisła Kraków przekonała się, jaką moc ma "efekt motyla". Rzucony przez Pawła M. ps. "Misiek" nóż typu butterfly ranił w głowę Dino Baggio, za co klub został wykluczony z rozgrywek UEFA. Takiego skandalu Europa nie widziała.
Żałoba zamiast wesela
Przed sezonem 1998/1999 marząca o podboju Europy Wisła zatrudniła Franciszka Smudę, który ledwie dwa lata wcześniej wprowadził Widzew Łódź do Ligi Mistrzów. Pod wodzą "Franza", i wzmocniona Tomaszem Frankowskim i Olgierdem Moskalewiczem, Wisła szła jak burza. Zdemolowała walijski Newtown (0:0, 7:0), turecki Trabzonspor (5:1, 2:1) i słoweński NK Maribor (3:0, 2:0), a w nagrodę w kolejnej rundzie trafiła na Parmę. Przed sezonem Włosi wydali na wzmocnienia 50 mln dolarów - pieniądze jak na tamte czasy kosmiczne. Na Reymonta 22 przyjechali świeżo upieczony mistrz świata Francuz Lilian Thuram, brązowy medalista mundialu Chorwat Mario Stanić, wschodzące gwiazdy włoskiej piłki Gianluigi Buffon, Fabio Cannavaro (laureat Złotej Piłki 2006), Stefano Fiore, Abel Balbo, Enrico Chiesa, Robert Sensini czy Hernan Crespo, który za dwa lata zostanie najdroższym piłkarzem świata.
Mecz z Parmą był w Krakowie świętem. Stadion przy Reymonta 22 pękał w szwach. Na żywo z trybun obejrzało go ponad dziesięć tysięcy widzów, czyli na ówczesne warunki komplet, ale chętnych było znacznie więcej. - Mieliśmy ponad czterdzieści tysięcy zamówień na bilety, a to był rozgrywany na starym stadionie, bez świateł - w środku dnia, bo o godzinie 14:30. Ludzie siedzieli na dachach akademików - wspomina Marek Konieczny, wieloletni kierownik drużyny Białej Gwiazdy. Dzień przed meczem doszło do absurdalnej sytuacji. "Podczas standardowego obchodu stadionu znaleziono dwóch kibiców, którzy ukryli się w studzience kanalizacyjnej. Mieli zamiar przeczekać tam noc, bo zabrakło dla nich biletów" - czytamy w książce "Wisła Kraków - sen o potędze" Mateusza Migi.
ZOBACZ WIDEO Przyśpiewki, pamiątki, autografy i pistolety. Genua oszalała na punkcie Krzysztofa PiątkaZ naszpikowanym gwiazdami zespołem Alberto Malesaniego wesoła kapela Smudy grała jak równy z równym. Choć to może niedopowiedzenie, o czym świadczy to, że remis 1:1 przyjęto w Krakowie z niedosytem. Jednak mecz, który mógł przejść do historii jako jeden z najlepszych Wisły w rozgrywkach UEFA, który mógł stać się fundamentem pod budowę potęgi, okazał się największą kompromitacją w dziejach klubu.
Nóż w głowie Dino Baggio
Była 80. minuta meczu. Sędzia Marcel Lica z Rumunii przerwał grę po faulu Diego Fusera na Grzegorzu Kaliciaku przy linii bocznej, po czym wdał się w dyskusję z Kazimierzem Węgrzynem, Krzysztofem Bukalskim i Abelem Balbo. Wtedy Dino Baggio złapał się się za głowę i przykucnął. Rzucony z trybuny przedmiot, którym raniony został reprezentant Włoch, szybko z murawy podniósł Ryszard Czerwiec i mimo protestów Fabio Cannavaro wyrzucił poza boisko. Baggio został opatrzony przy linii bocznej, ale mecz był kontynuowany. Piekło rozpętało się dopiero po końcowym gwizdku.
- Nikt dokładnie tego nie widział. Baggio złapał się za głowę, ale grał dalej. Rysiek Czerwiec jako jedyny widział ten nóż i wyrzucił go szybko za boisko. W czasie meczu nie było żadnego problemu, dograliśmy do końca, ale po meczu zrobiło się zamieszanie - wspomina Konieczny i dodaje: - Na starym stadionie z tunelu wchodziło się do pokoju sędziów i do pokoju delegata i Włosi - jak to Włosi - zaczęli biegać po tunelu, dobijać się do sędziów i delegata. Ciągali Baggio za rękę od jednych drzwi do drugich i pokazywali ranę na głowie. Zaczęli go tam przed nimi bandażować, mówili, że zasłabł w szatni po meczu, ale tak naprawdę nie wiedzieli, co się stało i czym został uderzony. Delegat opisał to zdarzenie, ale dopiero później wszyscy zobaczyli w telewizji, że Baggio oberwał "butterflyem". I zrobiła się afera.
Baggio i Cannavaro stwierdzili po meczu, że ten pierwszy został trafiony nożem, Czerwiec też to przyznał, ale potem wycofał się z tych słów. - Istotnie, ze smutkiem stwierdzam, że ktoś z chuliganów, bo to nie był prawdziwy kibic, rzucił nożem w Baggio. Natychmiast odrzuciłem ten przedmiot, bo strach byłby, gdyby dopadli go Włosi. Ponadto sędzia mógł przerwać mecz - mówił, ale dzień później zadzwonił do redakcji "Dziennika Polskiego", prosząc o sprostowanie, że "przedmiot, który odrzucił, wcale nie był nożem".
Za odrzucenie "przedmiotu" wiślak został zawieszony przez UEFA i nie mógł zagrać w rewanżu. Europejska federacja zakwalifikowała jego zachowanie jako "popełnienie rażącego wykroczenia poprzez pozbycie się dowodu rzeczowego". Gdy został poproszony o złożenie wyjaśnień, dalej utrzymywał, że to nie był nóż. - Napisałem tylko, że to metalowy przedmiot, nic więcej. Gdy opowiadałem o tym w dniu meczu, jakoś tak samo wyszło, że to nóż. Nie ukrywam, że to zdarzenie wyprowadziło trochę bałaganu w moje życie. Dostawałem różne telefony - stwierdził.
Czerwiec do dziś niechętnie rozmawia o tamtej sytuacji. - Tak naprawdę nigdy nie byłem przekonany co do tego, czy to był nóż. Wszystko działo się szybko, działałem intuicyjnie i nie przyjrzałem się dokładnie co to za przedmiot. Ale po co do tego wracać? - pyta, gdy prosimy go o komentarz.
Nieodnaleziony
Uczestnicy spotkania, poza Baggio, Cannavaro i Czerwcem, faktycznie mogli nie wiedzieć, co się wydarzyło. W wyniku konfliktu miedzy Wisłą a UFA Sports mecz nie był transmitowany w żadnej polskiej telewizji. Przekaz na żywo mieli tylko widzowie włoskiego RAI, dla którego obraz produkowała TVP. Dopiero po meczu z Włoch zaczęły docierać sygnały, że Baggio został trafiony przedmiotem przypominającym nóż.