W Premier League model tradycyjnego angielskiego szkoleniowca stał się gatunkiem na wymarciu. I nie chodzi tu nawet o brytyjski paszport w kieszeni, tylko o typ trenera, który własnoręcznie odpowiada za każdy szczebel funkcjonowania klubu. Jeszcze parę lat temu jedna osoba potrafiła być odpowiedzialna na Wyspach nie tylko za scenariusz treningów, ale również nakreślenie celów transferowych. A najlepiej jak posiadała jeszcze w kieszeni dyplom z ekonomii i była ekspertem od przygotowania fizycznego.
Zmiana postrzegania roli szkoleniowca to być może najbardziej rewolucyjną przemiana, jaka dotknęła futbol w ostatnich 20 latach. Dziś to już nie człowiek-instytucja. Tylko zwykły przełożony. Nie zrozumiał tego w swoim czasie Arsene Wenger, więc Francuza mniej lub bardziej grzecznie z północnego Londynu wyproszono. Podstawowy obrońca Arsenalu, czyli Hector Bellerin decyzję komentował tak: - Obecnie czuje się jakbym grał w kompletnie nowym klubie. Kiedyś wystarczyło mi, że znałem trenera. Dziś idę od jednego swojego dyrektora, i witam się z kolejnym. Każdy ma inną rolę.
Peter Crouch w swojej świeżo opublikowanej biografii opowiadał, iż wszystko co związane z Arsenalem musi być na Wyspach po prostu "naj". Najdroższe bilety, najlepsze szatnie, czy najsmaczniejszy catering lub najładniejsze hostessy. Od paru miesięcy także i najwięksi specjaliści w sztabie. Dbałość o detale zarządu przyczynił się do tego, że na Emirates Stadium pracuje już nawet dyrektor bazy danych, czy… sprzętu medycznego. A tą pierwszą posadę przejął notabene Michaił Żiłkin, czyli mężczyzna który stworzył i wypromował bestsellerową grę na smartfony "Candy Crush".
Wykupienie Rosjanina z pewnego koncernu informatycznego musiało kosztować działaczy Arsenalu sporo milionów, lecz jak opowiada inny dyrektor - tym razem od "operacji piłkarskich" - Raul Sanllehi było warto, "bo nowa polityka klubu jest budowana wokół specjalistów światowej klasy". Takim też musiał być ewentualny następca Arsene’a Wengera. Bo jeśli coś w północnym Londynie przez ostatnie lata nie było "naj" to właśnie postawa na boisku.
ZOBACZ WIDEO: Serie A: Napoli zbliżyło się do Juventusu. Pewne zwycięstwo drużyny Polaków [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Choroba
Padło na Unaia Emery'ego, który świetnie wpisuje się w model obrany przez działaczy Arsenalu. Od zatrudnienia 46-latka minęło parę miesięcy, a angielscy dziennikarze do tej pory zastanawiają się, czy szkoleniowiec jest orędownikiem ofensywnego stylu gry, lub też woli założyć podwójne zasieki w obronie i cierpliwie czekać na szybkie kontry. Jego drużyny po prostu nie mają określonego stylu. Bo jak podkreślają byli podopieczni Hiszpana posiada on tylko jedną sprawdzoną filozofię: obsesyjną dbałość o detale.
Joaquin, który zderzył się z metodami Emery’ego w latach 2008-2011 podczas gry dla Valencii opowiadał: - Unai ma obsesję na punkcie piłki. Chociaż to już raczej nawet nie obsesja, tylko zwykła choroba.
Jak głosi życiowe credo Emery’ego: "Gdy przestaniemy być pracoholikami, to upadniemy". Jako trener Sevilli szkoleniowiec potrafił więc spędzać 12 godzin na edytowaniu analizy wideo, bo jak mówił: - W ciągu godziny, piłkarze muszą zrozumieć wszystkie mankamenty, które zauważyłeś przez pół dnia. Wspomniany Joaquin dodawał jednak, iż materiału było na tyle dużo, że podczas oglądania seansu zawsze kończył mu się popcorn.
Juan Mata grał natomiast u boku takich szkoleniowców jak Rafa Benitez, Jose Mourinho czy Louis Van Gaal. Mimo to reprezentant Hiszpanii bez mrugnięcia wskazał, że to Emery jak żaden inny trener dba o szczegóły z życia swoich piłkarzy. Bask potrafił nawet ustalać swoim zawodnikom listę książek do przeczytania jako pracę domową po treningach. Nie mówiąc już o kompletnym zakazie spożywania napojów gazowanych. Jeśli ktoś z szatni Arsenalu się z przepisu wyłamie, nieodpowiednie parametry cukru wyśledzą cotygodniowe oraz obowiązkowe badania krwi. Kara za przewinienie? Minimum 10 tysięcy funtów.
Trener dla piłkarzy
Zdaniem angielskiej prasy piłkarze Kanonierów mieli w ostatnich latach dość despotyzmu Arsene’a Wengera. Jego następca też jednak wprowadza autorytarne rządy wokół szatni, a tym razem nikt nie chodzi na pielgrzymkę do dziennikarzy ponarzekać na nowego szkoleniowca. Nawet Aaron Ramsey zamierza opuścić własne żądania finansowe i przedłużyć kontrakt z Arsenalem gdyż tak dobrze czuje się w północnym Londynie. Skąd taka przemiana? Zdaniem Davida Ornsteina z BBC jest to efekt zmiany w postrzeganiu roli szkoleniowca u samych piłkarzy. Za Emery’ego czują, że to trener jest dla nich, a nie oni dla trenera.
Podstawową jedenastkę Hiszpan podaje parę godzin przed meczem, a nie - jak miało to miejsce podczas ostatnich lat panowania Wengera - co najmniej 3 dni przed spotkaniem. Niektórzy zawodnicy nie dostrzegali wówczas sensu przychodzenia na treningi skoro nie miały one niemal w ogóle przełożenia na zarys drużyny. Emery ponadto uwielbia wdrożyć w trakcie samego spotkania plan B, C czy D, gdy podstawowy wariant gry po ludzku nie wypali. Nie ma miejsca na trzymanie się jednego systemu, kiedy piłkarze się w nim duszą. Tym sposobem 14 z 19 ligowych bramek Arsenalu pada po przerwie, które szkoleniowiec w pełni przeznacza na wprowadzanie nowych elementów taktycznych.
Bo jak opowiada sam Emery: - Komfort zawodników jest w tym sporcie najważniejszy. Dlatego też zaordynował on obowiązkowe drzemki po każdym treningu tak, aby organizm podopiecznych jak najlepiej się regenerował. Na prośbę szkoleniowca wybudowano również specjalną siłownię przy głównym boisku ośrodka treningowego. Powód? Utrzymać mięśnie zawodników jak najbardziej rozgrzane i zmniejszyć przy tym ryzyko jakiegokolwiek urazu.
Zamieszkajcie razem
Szkoleniowiec został poinformowany przez zarząd, iż na ewentualne wzmocnienia czy łatanie dziur z powodu kontuzji nie będzie wielkich środków. Hiszpan postanowił więc odkurzyć duet napastników Alexandre Lacazette oraz Pierre-Emerick Aubameyang, który kosztował Arsenal grubo ponad 100 milionów funtów. Zawodnicy nie grają tylko obok siebie na boisku, ale po namowie Emery’ego postanowili nawet obok siebie…zamieszkać. I jak opowiada wspomniany Lacazette: - Mój kolega stał się dla mnie jak brat. Co najważniejsze, współpraca daje jednak swoje owoce na murawie, a obaj zawodnicy strzelili już łącznie prawie połowę bramek Kanonierów w obecnym sezonie Premier League (dokładnie 8 z 19). A warto dodać, iż więcej goli od Arsenalu zdobyli w angielskiej ekstraklasie jak dotąd jedynie piłkarze Manchesteru City.
Co jeśli forma pójdzie w dół? Wtedy Emery zaprasza piłkarzy do prywatnych audiencji w swoim biurze, do którego drzwi są zawsze otwarte. Według wspomnianego Ornsteina, niektórzy gracze potrafią siedzieć tam nawet ponad godzinę. Lecz sam Emery wyznaje bez ogródek: - Zdrowie i szczęście moich podopiecznych to mój największy priorytet.
Lecz jeszcze niedawno na Emirates Stadium nie było to aż tak oczywiste. W ostatnich latach najważniejszy miał być poziom satysfakcji samego Arsene’a Wengera. Morale wokół zespołu i wyniki zeszły gdzieś na dalszy plan. A szkoda, gdyż to one a nie catering czy hostessy warunkują to, czy rzeczywiście jesteś "naj". Bo jeśli coś jeszcze zmieniło się w pracy menedżera równie mocno przez przeszło 20 lat to fakt, iż sukces musi mieć miejsce tu i teraz, a nie być może za 10 czy 15 lat. Unai Emery wydaje się to doskonale rozumieć.