Dzieci z Bobrownik chcą dalej trenować z panem Krzysiem. Pomóc może tylko operacja

Materiały prasowe / UKS Bobry Bobrowniki / Na zdjęciu: trener Krzysztof Szczurek i jego podopieczni
Materiały prasowe / UKS Bobry Bobrowniki / Na zdjęciu: trener Krzysztof Szczurek i jego podopieczni

- Chcemy dalej trenować z panem Krzysiem. Pokonamy chorobę, pomożemy mu, tak jak on nam - mówią zgodnie dzieci z klubu UKS Bobry Bobrowniki. Ich ulubiony trener, Krzysztof Szczurek, może stracić wzrok. Niezbędna jest operacja.

Teoretycznie potrzeba niewiele: UKS Bobry Bobrowniki za pomocą zbiórki w serwisie zrzutka.pl chce zebrać 13 tysięcy złotych. Jednak dla trenera i klubu jest to duża kwota. Jej brak może sprawić, że Krzysztof Szczurek straci wzrok. Po ostatnich badaniach lekarze potwierdzili utratę wzroku w 40 procentach w obu oczach. Rokowania nie są dobre, choroba szybko postępuje. Jedynym ratunkiem jest operacja. Pomóc może wszczepienie soczewek w obu oczach, które sprowadzone zostaną ze Stanów Zjednoczonych. Narodowy Fundusz Zdrowia ich nie refunduje.

- Trener wadę wzroku ma od dziecka. W wieku 40 lat zaczęła ona postępować i nie można jej zatrzymać. Wpływ na to ma też znamię, które zostało po wypadku na kopalni. Pan Krzysiek starał się o rozpoczęcie kursu trenerskiego UEFA A, a do tego amatorsko udziela się w wojsku. Po szczegółowych badaniach wyszło, że musi przejść operację oczu - powiedziała Adrianna Kos, prezes UKS Bobry Bobrowniki.

Pan Krzysztof to obrotny człowiek. Zawodowo jest - a w zasadzie był - kierowcą TIR-ów, pracował głównie nocami. Męczył się, ale mimo zdrowotnych dolegliwości musiał zarabiać. Nie miał innego wyjścia. Jego żona od trzech lat poważnie choruje. W Bobrach prowadzi dwie grupy: maluszków w wieku 4-7 lat i 12-13 letnich trampkarzy. Szkoli również bramkarzy. Dla swoich podopiecznych jest wzorem do naśladowania.

- Dzieci bardzo to przeżyły. W ostatnim meczu pokazały, że potrafią zagrać dla trenera. Jest on dla nich pewnym wzorem, słuchają go. Czasami mu tego zazdroszczę, że ma taki dar rozmowy z dziećmi zarówno najmłodszymi, jak i najstarszymi. Rozmawia z nimi nie tylko o sprawach metodyki gry w piłkę, ale też o sprawach wychowawczych. Żartuje, ale trzyma dyscyplinę. Nie raz pomagał im w podjęciu decyzji. Gdy ktoś chciał kończyć z grą, czy miał momenty zaniechania, to trener rozmawiał, wspierał, by dalej trenował - przyznała Adrianna Kos.

Bobrowniki to gmina w powiecie będzińskim. Tu znają się wszyscy, nikt nie jest anonimowy. Szczurek trafił tutaj ze Świętochłowic. Za wszystko, co dał dzieciakom, rodzice chcą mu pomóc w powrocie do zdrowia. - Zawsze bezinteresownie był oddany sprawom klubu. Każdemu chcielibyśmy pomóc bez względu na wszystko, a w tym przypadku, ta chęć jest jeszcze większa. Kiedy dowiedzieliśmy się, że jest chory, to momentalnie w tym samym dniu zaczęliśmy działać. Bardzo pomocni byli rodzice. Przez pięć dni planowaliśmy, co zrobić - dodała Adrianna Kos.

Pan Krzysztof może liczyć nie tylko na wsparcie rodziców i klubu. Swoją pomoc zaoferowały władze Urzędu Gminy Bobrowniki, a także wolontariusze ze szkoły, w której uczą się podopieczni trenera. - Sama kwota na operację to jeszcze nic, ale on musi za coś żyć,  zanim wróci do pracy. Do tego dochodzi sytuacja domowa. Ma dopiero 40 lat i jeszcze wiele przed nim - opisuje pani Adrianna.

Szczurek nadal gra w piłkę w jednej z amatorskich drużyn - KAPA Bobrowniki. Jego choroba poruszyła nie tylko dzieci i ich rodziców. Również koledzy z zespołu zebrali pieniądze na to, by pan Krzysztof wrócił do zdrowia. - Jeśli nic nie zrobimy, będzie naprawdę niedobrze.

ZOBACZ WIDEO Serie A: Rzut karny i gol w doliczonym czasie gry. Lazio Rzym wygrało z Parmą [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Komentarze (0)