Gdańszczanie zdobyli bramki. Zdaniem obrońcy Jagiellonii, były one bardzo szczęśliwe. - Myślę, że zabrakło nam trochę szczęścia. Lechia tak naprawdę oddała trzy strzały i zdobyła trzy bramki. Wszystko im wpadało. Najpierw nieszczęśliwa ręka w polu karnym, a później rykoszet. Przy bramce ze stałego fragmentu gry chyba też piłka odbiła się od słupka. Wydaje mi się, że zagraliśmy dobry mecz, ale co z tego skoro wracamy do domu bez żadnego punktu - powiedział Łukasz Burliga.
Legia Warszawa wygrała wcześniej swoje spotkanie w Lubinie i wyprzedziła białostoczan w tabeli. Czy podopieczni Ireneusza Mamrota zwracali uwagę na starcie mistrza Polski? - Przed rozpoczęciem naszego meczu widziałem, że Legia prowadzi. Koncentrowałem się jednak tylko na Lechii. To wczesny etap rozgrywek i musimy myśleć tylko o sobie. Przed nami mecz z Arką Gdynia. W Lotto Ekstraklasie nie ma łatwych spotkań. Uważam, że będziemy musieli zagrać dobry mecz. Naszym celem będą przede wszystkim trzy punkty - dodał.
Przed Jagiellonią jeszcze kilka ważnych spotkań, a później będzie czas na przerwę w rozgrywkach. Zawodnicy z Białegostoku chcą wygrywać mecze, aby utrzymać się w czołówce. - Chcemy zdobywać punkty i wygrywać jak największą liczbę spotkań. Liczymy też na awans w Pucharze Polski. Szczerze mówiąc, nie spoglądamy jeszcze na naszą sytuację w tabeli - stwierdził 30-letni piłkarz.
Kilku zawodników gości obejrzało żółte kartki po faulu na Lukasie Haraslinie. Nasz rozmówca zakomunikował, że nie były to brutalne przewinienia. - Haraslin to dobry drybler i musieliśmy grać agresywnie. Często tak bywa, że najczęściej faulowany jest zawodnik, który najwięcej kiwa. W moim odczuciu nie były to jakieś brutalne faule z naszej strony - zakończył Burliga.
ZOBACZ WIDEO Kolejna wpadka Bayernu! Kapitalny mecz napastnika Fortuny! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]