Określenie to nie jest bezpodstawne. Otóż na własnym stadionie Górnik sięgnął po 22. z 29. zdobytych dotychczas punktów i strzelił 17. z 20. strzelonych dotąd bramek. O punkty w Zabrzu nie jest łatwo, o czym boleśnie przekonały się takie drużyny jak Piast Gliwice, Łódzki Klub Sportowy, Jagiellonia Białystok, Polonia Bytom, Lechia Gdańsk czy Odra Wodzisław, które zabrzanie odprawili bez żadnej zdobyczy punktowej. Trochę więcej szczęścia miały zespoły Ruchu Chorzów, Wisły Kraków, Arki Gdynia i Lecha Poznań, które zdołały w Zabrzu wywalczyć cenny punkt.
Wyjechać z zabrzańskiego stadionu z pełną pulą udało się zaledwie czterem drużynom. Były to Legia Warszawa, Śląsk Wrocław, GKS Bełchatów i Cracovia Kraków, które triumfowały przy Roosevelta jesienią. W rundzie wiosennej bowiem na własnym stadionie Górnik jest niepokonany i z sześciu gier na własnym boisku wygrał cztery i dwie zremisował. Wiosenny bilans bramkowy górniczej drużyny na własnym podwórku jest także zdecydowanie na jej korzyść i wynosi 10-3.
Czy późnym sobotnim popołudniem twierdzę Zabrze podbiją ułani w Czarnych Koszulach? Na pewno widowisko, ze względu na rangę spotkania będzie stało na bardzo wysokim poziomie. Wypełniony po brzegi trójkolorowy stadion imienia Ernesta Pohla znowu zawiśnie na półtorej godziny kilka metrów nad ziemią. Czy rozentuzjazmowana, pełna wiary w końcowy triumf zabrzańskiej drużyny publiczność poniesie Górnika ku kolejnym trzem punktom i zachowaniu ligowego bytu? Jest to jak najbardziej prawdopodobne, bo wiosną już nie do takich rzeczy w tym sezonie przy Roosevelta dochodziło.