Nerwowo w ekipie "Świętych" było już od dłuższego czasu, drużyna - w ostatnich latach pełniąca w lidze rolę średniaka - grała poniżej oczekiwań, aktualnie plasuje się na 18., już spadkowym miejscu w tabeli. Weekendowa strata punktów z Manchesterem United sprawiła, że z posadą pożegnał się Mark Hughes, w środowym starciu z Tottenhamem ekipę prowadził szkoleniowiec tymczasowy. Wiadomo było już jednak, kto zostanie nowym menedżerem. Podpis pod umową złożył bowiem były opiekun takich zespołów jak RB Lipsk czy FC Ingolstadt - Ralph Hasenhuettl. Największymi, dotychczasowymi sukcesami Austriaka są: awans do Bundesligi z Ingolstadt w sezonie 2014/15 oraz wicemistrzostwo Niemiec z Lipskiem w sezonie 2016/17.
- Hasenhuettl to jeden z najciekawszych trenerów, jacy w ostatnich latach pojawili się w niemieckim futbolu. Ma jasną wizję piłki, którą z sukcesami wcielał w życie w klubach, w których do tej pory pracował. Jego drużyny grają zwykle bardzo wysokim, agresywnym pressingiem i błyskawicznie przechodzą do kontrataku. Nie jest jednak tak, że jest przywiązany do jednego sposobu gry i nie ma planu awaryjnego. To trener mający sporą wiedzę taktyczną i potrafiący zdobyć się na eksperymenty na tym polu - mówi Tomasz Urban, ekspert zajmujący się niemiecką Bundesligą w telewizji "Eleven Sports".
Zmiana menedżera w Southampton FC to ważna informacja także z "polskiej" perspektywy. Piłkarzem "Świętych" jest Jan Bednarek, środkowy obrońca, nadzieja polskiej piłki. Bo chyba tak należy interpretować wydarzenia ostatnich miesięcy w reprezentacji Polski. Bednarek pojechał przecież na mundial, był zawodnikiem wyjściowej jedenastki. A jesienią, mimo tego, że przecież praktycznie nie gra w klubie, Jerzy Brzęczek nie tylko wysyłał mu powołania na kolejne zgrupowania, ale przede wszystkim: budował na nim środek defensywy narodowego zespołu. Z różnym skutkiem - w towarzyskim starciu z Czechami Bednarek zagrał dramatycznie, z Portugalią na wyjeździe - poprawnie. Faktem jest jednak, że obrońca tej jesieni ma więcej minut na boisku w narodowych barwach, niż w klubie. Dla Southampton zagrał łącznie 80 minut w Premier League. Poza tym - nie łapał się nawet do meczowej kadry. Czy zmiana menedżera wyjdzie mu na dobre?
- Hasenhuettl nie stroni od stawiania na młodych zawodników. Zresztą w Lipsku musiał to robić ze względu na profil kadry. Czy Bednarek ma szansę na regularną grę u niego? Trudno powiedzieć. Środkowi obrońcy muszą przy jego pomyśle na grę dysponować przede wszystkim dobrą szybkością i pewnie się czuć z piłką przy nodze. Jeśli Bednarek okaże się pod tym względem lepszy od konkurentów, to Hasenhuettl nie będzie miał oporów, by na niego postawić - uważa Urban.
ZOBACZ WIDEO Serie A: Błysk Milika na wagę trzech punktów. Piękny gol Polaka [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Bednarek w ostatnich miesiącach znalazł się w potrzasku. Z jednej strony zależało mu bowiem na regularnych występach, szukał możliwości wypożyczenia do słabszego klubu z niższej ligi angielskiej. Propozycji pojawiło się sporo, ale weto postawiły władze jego aktualnego klubu. Zarówno sztab szkoleniowy, jak i kierownictwo klubu uznało, że Polak będzie im potrzebny w pierwszym zespole "Świętych" jako zabezpieczenie w przypadku kontuzji innych graczy. Bednarek musiał więc zostać na St Mary's Stadium, z jednej strony na wypożyczenie nie poszedł, a z drugiej - utknął na trybunach bez możliwości grania. Oby zmiana menedżera i nowe porządki wprowadzane przez Austriaka zmieniły sytuację byłego gracza Lecha Poznań.
I rzeczywiście, wielkim plusem w tej sytuacji jest fakt, że Hasenhuettl w Lipsku pracować musiał z zawodnikami bardzo młodymi. Obrońcy, których miał do dyspozycji i z których nie bał się korzystać, to choćby urodzony w 1999 roku Ibrahima Konate czy Lukas Klostermann (rocznik 1996). Jedyne, co Bednarek musi teraz zaoferować, to jakość. Pytanie brzmi, czy odpowiednią jakością dysponuje.
Southampton najbliższy mecz rozegra już w sobotę. Przeciwnikiem Świętych będzie Cardiff City, czyli drużyna będąca jednym z ich bezpośrednich rywali w walce o utrzymanie w angielskiej elicie w sezonie 2018/19.