- Od miesiąca jesteśmy w kontakcie z panem Kuleszą. W najbliższych dniach możemy się spodziewać podpisania umowy. W przyszłym tygodniu będzie wszystko jasne - informuje Wisio.
Niespodzianką było pojawienie się Wisio przy Słonecznej na ostatnim meczu ligowym w sezonie 2008/09. - Chciałem zobaczyć jak to wszystko wygląda, jak prezentuje się drużyna, dlatego pojawiłem się na spotkaniu Jagiellonii z GKS Bełchatów. Mimo że w pierwszym składzie nie wyszło kilku zawodników gra żółto-czerwonych wygląda nieźle. Coś z tego zespołu można jeszcze wydobyć - uważa 27-letni obrońca.
Wisio w swojej karierze związany był między innymi z Wisłą Kraków czy Zagłębiem Lubin. Zawodnik jednak nie zagrał ani jednego meczu w polskiej ekstraklasie, a przygodę z piłką kontynuował w Austrii, Niemczech oraz Grecji. - Można powiedzieć, że nie wracam zza zagranicy, tylko zza granicy przyjeżdżam do Polski. Tutaj mogę grać jako "obcy", ponieważ nie występowałem jeszcze w naszym kraju w ekstraklasie - mówi potencjalny nowy nabytek żółto-czerwonych.
Zdaniem byłego zawodnika SV Pasching polska liga systematycznie zwiększa poziom trudności. - Poziom polskiej ligi cały czas się podnosi, więcej zespołów gra o wyższe cele. Budowane są nowe stadiony - wszystko wygląda o wiele lepiej niż w przeszłości. Najwyższa pora spróbować swoich sił na krajowym podwórku. Chcę sprawdzić, czy nadaję się do polskiej ligi. Z tego co obserwuję - dałbym sobie radę.
Wisio w barwach LASK był podstawowym zawodnikiem. - Grałem w tej drużynie już dwa lata, w trakcie których poodchodziło dużo kluczowych zawodników, inni pokończyli kariery i podjąłem decyzję o odejściu, ponieważ widziałem, że ta drużyna nie będzie już silniejsza. W LASK Linz nie widziałem swojej przyszłości - tłumaczy.
Między austriackimi epizodami Wisio występował w niemieckiej Arminii Bielefeld oraz greckiej Skodzie Xanthi. - Super przygody. Byłem, zobaczyłem, nauczyłem się dużo rzeczy. W Niemczech miałem pecha, ponieważ po drugim meczu nabawiłem się kontuzji kolana, a potem ciężko było mi dojść do optymalnej dyspozycji. W Xanthi na początku było dobrze, rozegrałem pięć meczów, niestety po tym piątym złamałem rękę i wypadłem z rytmu meczowego. Dlatego zdecydowałem się rozwiązać kontrakt i wrócić do Austrii.
27-latek nie patrzy daleko w przód i uważa, że do kadry Leo Beenhakkera jeszcze długa droga. - Najpierw muszę pograć, a potem dopiero mogę rozważać grę w reprezentacji. Na tym etapie nic nie mogę powiedzieć o kadrze narodowej, ponieważ najpierw muszę się sprawdzić w polskiej lidze - kończy.