Bośniacki bramkarz Lecha Poznań, 31-letni Jasmin Burić, nie będzie dobrze wspominał niedzielnej potyczki ligowej z Zagłębiem Sosnowiec (6:0). Po niespełna dziesięciu minutach gry na stadionie w Sosnowcu, golkiper Kolejorza doznał kontuzji rozcięcia skóry na czole (typowo pięściarski uraz) i został zniesiony na noszach z boiska (w 9. minucie zastąpił go Matus Putnocky).
Twarz Buricia zalała się krwią po brawurowej interwencji Bośniaka, który ofiarnie próbował zatrzymać Konrada Wrzesińskiego, a potem Michaela Heinlotha. Urazu doznał prawdopodobnie w starciu z Wrzesińskim.
Kamery telewizji Canal+ pokazały, jak bramkarz Lecha, po wybiciu piłki za linię końcową, kładzie się na murawie i nie podnosi się. Po interwencji lekarzy 31-latek na noszach opuścił arenę spotkania.
8' Wymuszona zmiana w Kolejorzu. Matus Putnocky zastępuje Jasmina Buricia. Trzymaj się Jasiu!
— Lech Poznań (@LechPoznan) 16 grudnia 2018
__#ZSOLPO 0:0
"Burić prosto ze stadionu pojechał do szpitala. Rozcięcie skóry na głowie nie było wielkim problemem, tylko to że zaczęło mu się robić niedobrze - podejrzenie wstrząśnienia mózgu. Stąd decyzja, żeby to sprawdzić" - napisał na Twitterze dziennikarz Maciej Henszel.
Burić może mówić już o pechu. Jest to bowiem jego druga kontuzja w tym sezonie. W końcowych minutach listopadowego meczu Lecha z Jagiellonią Białystok (2:2) doświadczony zawodnik uderzył głową w słupek. Na szczęście, skończyło się wtedy jedynie na bolesnym siniaku.
ZOBACZ WIDEO: Przeciętne derby Turynu. Kuriozalny karny zdecydował o zwycięstwie Juventusu [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]