Wrocławianie jak na beniaminka spisali się bardzo dobrze. Śląsk w tabeli zajął szóste miejsce, zdobył Puchar Ekstraklasy. Po pierwszej rundzie oczekiwania były jednak większe. Apetyt rośnie w miarę jedzenia - mówi polskie przysłowie. Wrocławianie w rundzie jesiennej spisali się znakomicie i byli w samej czołówce tabeli. Pozycja Śląska i w miarę niewielka strata do lidera powodowało, że niektórzy zaczęli myśleć o tym, że być może Śląsk włączy się do walki o europejskie puchary.
Te nastroje tonowali jednak sami zawodnicy. Dla nich najważniejsze było jak najszybsze zapewnienie sobie utrzymania w ekstraklasie. To było także głównym celem postawionym przez zarząd. Gdzieś tam jednak tliła się nadzieja, że może uda się zagrać w rozgrywkach europejskich. Nie było na to szans poprzez Remes Puchar Polski, gdyż klub ze stolicy Dolnego Śląska bardzo wcześnie odpadł z tych rozgrywek. Trzeba było więc walczyć w lidze.
Przed rundą wiosenną należało wzmocnić drużynę. Kibice oczekiwali głośnych nazwisk, liczono przede wszystkim na to, że we Wrocławiu pojawi się nowy bramkarz, być może napastnik. Klub zakontraktował jednak Jarosława Fojuta i Patryka Klofika. Zwłaszcza transfer tego drugiego był sporym zaskoczeniem. Ze Śląska odszedł między innymi Krzysztof Ostrowski, który bardzo dobrze radził sobie na jesieni.
Wrocławianie nie mieli najlepszej rundy. Co prawda rozegrali kilka ciekawych spotkań, jednak po zwłaszcza dobrej jesieni fani liczyli na więcej. Brakło odpowiednich zawodników? Najprawdopodobniej tak. Na osłodę pozostało jedynie wywalczenie Pucharu Ekstraklasy, który przez wiele klubów jest lekceważony.
Fojut do momentu kontuzji był podstawowym graczem. W większości spotkań popełniał jednak błąd, który czasami fatalnie się kończył. W meczu z Arką Gdynia młody obrońca zagrał katastrofalnie. W tym pojedynku został także kontuzjowany i na placu gry więcej się nie pojawił. O Klofiku nie ma co za bardzo pisać, ten pomocnik zbyt często nie grał.
Przed nowym sezonem klub z Wrocławia czekają spore zmiany. Nie obędzie się bez roszad kadrowych. Sam trener Tarasiewicz wspominał, że chce mieć w swoim zespole tylko takich piłkarzy, którzy w pełni angażują się na treningach i w meczach. Niektórzy mogli go zawieźć. Wydaje się, że co najmniej kilku obecnych zawodników może opuścić ekipę ze stolicy Dolnego Śląska. Na pierwszym miejscu jest chyba napastnik Przemysław Łudziński, który na początku dostawał szanse gry, później jednak przestał się pojawiać w składzie. Remigiusz Sobociński - to kolejny gracz, któremu ciężko będzie pozostać we Wrocławiu. Nie wiadomo, jak potoczą się losy braci Gancarczyków. Śląsk poszukuje nowych skrzydłowych, czy będą oni chcieli zostać na Oporowskiej i liczyć się z rolą ewentualne rezerwowego? Większe szanse na występy ma ten starszy, Marek. Janusz Gancarczyk miał jednak doskonałą jesień, co zaowocowało powołaniem do kadry Leo Beenhakkera. Co stanie się z Klofikiem? Tego także nie wiadomo.
Wrocławianie potrzebują także snajpera z prawdziwego zdarzenia. Tomasz Szewczuk trafił kilka razy do siatki rywali, jednak nie jest to gracz, który może zapewnić Śląskowi walki o najwyższe cele. Predyspozycje ku temu ma Vuk Sotirović, jednak Serb jest bardzo podatny na kontuzje. W obwodzenie jest także młody Kamil Biliński, który niedawno przedłużył kontrakt ze szóstym zespołem ekstraklasy. Wszystko wskazuje na to, że nowy snajper i tak trafi na Oporowską.
Linia pomocy prezentuje się całkiem przyzwoicie. Środek tej formacji nie wymaga zbytnich zmian. O bocznych pomocnikach już pisaliśmy. Przydałby się jednak jakiś młody, głodny gry zawodnik, który mógłby czasem odciążyć Sebastiana Dudka, Sebastiana Milę, Krzysztofa Ulatowskiego czy defensywnie usposobionego Antoniego Łukasiewicza, z którym niedawno przedłużono kontrakt o rok, a negocjowane są warunki nowej umowy. W przyszłym sezonie do gry gotowy będzie zapewne Dariusz Sztylka, co powinno być sporym pocieszeniem dla kibiców. Czy na pozostanie w Śląsku zdecyduje się doświadczony Wojciech Górski, czy będzie jeszcze potrzebny?
Formacja defensywna także potrzebuje wzmocnień. Grają w niej co prawda reprezentanci kraju, tacy jak Piotr Celeban czy Mariusz Pawelec. Nie można także zapominać o tym, który przebojem wdarł się do pierwszego składu i prezentuje się bardzo dobrze. Chodzi tutaj o Tadeusza Sochę. Tym graczem interesuje się wiele klubów, sam zainteresowany stwierdził jednak niedawno: - Nie jestem zainteresowany przeprowadzką, zostaję we Wrocławiu. W kadrze jest także Jarosław Fojut i Krzysztof Wołczek. Z klubem mogą się pożegnać Vladimir Cap i Petr Pokorny. Ostatnio na testach we wrocławskim zespole przebywał Brazylijczyk Carlinhos, jednak temat gry tego piłkarza jest już zamknięty. Jak dowiedział się portal SportoweFakty.pl w Śląsku myślą o zatrudnieniu Grzegorza Bronowickiego. - Coś jest na rzeczy - stwierdził reprezentacyjny obrońca.
Pozostaje kwestia obsady bramkarza. Tu na pewno możemy spodziewać się jakiegoś transferu. Śląsk pozostał w tej chwili tylko z jednym golkiperem. Po rozwiązaniu kontraktu z Andrzejem Olszewskim oraz Jackiem Banaszyńskim jedynym bramkarzem został Wojciech Kaczmarek. Pozostali to juniorzy z Młodej Ekstraklasy. Kaczmarek jeszcze w rundzie jesiennej nie był pewny swoich interwencji. Na wiosnę zdecydowanie się poprawił i niejednokrotnie ratował swój zespół. Koncert gry ten golkiper dał w potyczce z Legią Warszawa, uratował także Śląskowi punkty w zawodach z Odrą Wodzisław Śląski. Czy w przyszłym sezonie powędruje on na ławkę rezerwowych? To już decyzja trenera. W klubie ze stolicy Dolnego Śląska wyraża się spore zainteresowanie pozyskaniem słowackiego golkipera Mariana Kelemena.
Obecny sezon dobiegł końca. Na nowy przyjdzie jeszcze trochę poczekać. Teraz klub z Wrocławia czeka mała reorganizacja w związku z pojawieniem się ludzi Zygmunta Solorza-Żaka. Śląsk jest budowany tak, żeby dopiero za kilka lat mógł odgrywać czołową rolę. Na razie tworzy się podstawy do tego. Wydaje się, że w następnym sezonie wrocławianie nie będą jeszcze walczyć o najwyższe lokaty, chociaż kto wie, jak się potoczą sprawy...