- Wesołych świąt i szczęśliwego nowego roku - w tych słowach i po polsku podsumował mecz trener Zagłębia Sosnowie , Valdas Ivanauskas. Widać było po jego twarzy, że jest zdenerwowany wynikiem meczu. Na pytania dziennikarzy też odpowiadał krótkimi zdaniami. Tym razem już po angielski. - Mój zespół stale wykonuje progres, ale ciężko jest mówić o przygotowaniu mentalnym. Czeka nas runda, którą można nazwać "mission impossible" - mówił litewski szkoleniowiec.
Sosnowiczanie zimę spędzą na ostatnim miejscu w ligowej tabeli. Beniaminek wygrał tylko dwa z dwudziestu meczów i zgromadził 12 punktów. Strata do bezpiecznej strefy wynosić będzie co najmniej 6 "oczek".
W zdecydowanie lepszym humorze był Ricardo Sa Pinto. Nic w tym dziwnego, gdyż jego zespół dwukrotnie przegrywał, ale zdołał odwrócić losy meczu. Dzięki temu Legia Warszawa awansowała na fotel lidera Lotto Ekstraklasy i jeśli Lechia Gdańsk przegra z Górnikiem Zabrze, to zakończy rok na pierwszym miejscu.
Zagłębie oba gole zdobyło po błędach defensywy mistrzów Polski. - Pierwsza połowa nie wyglądała tak, jak chcieliśmy. Nie potrafiliśmy przejąć kontroli nad meczem, brakowało nam spokoju. Przeciwnik prezentował się nieźle, sytuacje stwarzał jednak głównie po naszych błędach. W drugiej połowie wyglądało to lepiej. Nie brakowało nam zaangażowania, a zmiany, które wprowadziliśmy, napędziły linię ofensywną. Moim zdaniem zasłużyliśmy na trzy punkty w dzisiejszym spotkaniu. - powiedział Sa Pinto.
Legia wymęczyła triumf w Sosnowcu. Trener już przed meczem przestrzegał, że starcie z Zagłębiem nie będzie łatwe dla jego zespołu. - Zdarzają się zwycięstwa, które nie są perfekcyjne i atrakcyjne do oglądania, są natomiast bardzo ważne. W szatni powiedziałem zawodnikom, że nie ma mistrzostwa bez cierpienia. Pokazaliśmy duże zaangażowanie, to zaważyło na naszej wygranej - dodał.
- Myślę, że przez te pięć miesięcy wykonaliśmy doskonałą pracę, dlatego jesteśmy liderem. Potrafimy kontrolować mecz, stwarzać zagrożenie ze stałych fragmentów gry. Moi zawodnicy dużo walczą podczas meczów. Wciąż jednak bywa tak, że brakuje nam regularności. Zależy mi na zawodnikach, którzy po wejściu na boisko zaprezentują taką samą jakość, jak ci, którzy grają od początku. Chcę mieć wyrównaną kadrę. Jesteśmy odpowiedzialni za to, aby wciąż walczyć - zakończył Sa Pinto.
ZOBACZ WIDEO Puchar Ligi Angielskiej: Fenomenalny Boruc nie zatrzymał Chelsea [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]