To ogromna strata dla amerykańskiego futbolu. Sigi Schmid od wielu lat pracował w klubach MLS, a także dwukrotnie prowadził amerykańską reprezentację młodzieżową. Jeszcze w tym roku był aktywny zawodowo i pracował z Los Angeles Galaxy. We wrześniu m.in. z powodu słabych wyników zrezygnował ze stanowiska.
Wyniki to jedno, a drugie to problemy zdrowotne. Okazało się, że ma chore serce. Amerykanin urodzony w Niemczech oczekiwał na przeszczep. Na początku grudnia trafił do szpitala, gdzie czekał na zabieg.
Niestety, rodzina poinformowała, że 65-latek zmarł 25 grudnia w szpitalu. Nie doczekał przeszczepu. Informacja o jego śmierci pogrążyła w żałobie amerykańskie środowisko piłkarskie.
- Sigi był pionierem, a jego wpływ na rozwój piłki nożnej w Stanach Zjednoczonych jeszcze długo będzie odczuwany. Był człowiekiem z charakterem, dobrym ojcem, mężem, przyjacielem i zaangażowanym trenerem - żegna go LA Galaxy.
Forever a legend.
— LA Galaxy (@LAGalaxy) 27 grudnia 2018
Thank you, Sigi. pic.twitter.com/bz8ibnzjHl
Schmid dwa razy zdobywał mistrzostwo Stanów Zjednoczonych. Dwukrotnie był także wybierany trenerem roku w MLS. Poza Galaxy prowadził także Columbus Crew i Seattle Sounders.