Wciąż nie wiadomo, jaka będzie przyszłość Wisły Kraków. Do soboty na konto klubu nie wpłynęły pieniądze od nowych właścicieli, funduszami Alelega SARL i Noble Capital Partners Ltd. Termin wpłaty 12 milionów złotych na spłatę najważniejszych zaległości minął w piątek o północy.
To był warunek umowy sprzedaży Wisły SA, którą 18 grudnia Towarzystwo Sportowe "Wisła" zawarło z nowymi właścicielami, reprezentowanymi przez Vanna Ly i Matsem Hartlingiem.
Wszystko wygląda bardzo niepokojąco i najnowsze informacje dobiegające ze stolicy Małopolski nie są optymistyczne dla piłkarzy i milionów kibiców jednego z największych klubów w Polsce.
W ostatnich dniach pojawiły się pytania, czy w przypadku przejęcie tak zasłużonego klubu przez właścicieli, którzy nie wzbudzają zaufania nie powinien interweniować Polski Związek Piłki Nożnej. Głos w tym temacie zabrał Zbigniew Boniek.
ZOBACZ WIDEO Serie A: Skromna wygrana Napoli nad SPAL. Milik spędził mecz na ławce [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Prezes PZPN wyznał w rozmowie z Interią, że w ostatnich miesiącach trzy razy rozmawiał z ówczesną prezes TS Wisła, Marzeną Sarapatą.
- Przed sezonem Wisła miała problemy z uzyskaniem zgody na korzystanie ze stadionu. Zadzwoniłem do prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego, udało się znaleźć rozwiązanie tej sytuacji. Drugi raz zadzwoniłem, gdy wyszła sprawa wpływu na klub gangsterów i "Miśka". Czułem w rozmowie, że pani prezes mnie oszukuje - wyznaje Boniek.
Ostatnia rozmowa miała miejsce już po wypłynięciu informacji o nowych właścicielach. - Zadzwoniłem do niej, gdy usłyszałem, że w tak krótkim czasie sprzedała Wisłę. Poradziłem jej, aby dobrze wszystko sprawdziła, bo w ten sposób takich biznesów się nie robi. Usłyszałem w odpowiedzi: "O co panu chodzi?".
- Uznałem, że pani prezes Sarapata nie chce mi powiedzieć jak wygląda sprawa, więc zakończyłem rozmowę i na koniec życzyłem powodzenia w zawieraniu tej transakcji, choć wygląda ona na mało poważną - ocenił Boniek.
Dodajmy, że piłkarze Wisły od lipca nie otrzymują pieniędzy za swoją pracę, dzięki czemu już od października mogli złożyć wezwania do uregulowania zaległości, co jest pierwszym krokiem do uruchomienia procedury rozwiązania kontraktu z winy klubu.
Gdyby na ten krok zdecydowało się większość zawodników i Wisła nie wypłaciłaby im zaległych pieniędzy, po prostu klub zostałby bez piłkarzy na kilkadziesiąt dni przed startem rundy wiosennej Lotto Ekstraklasy.
Podziwiam zawodników że tyle wyczekali na kasę, ale wszystko Czytaj całość