Nie był to dobry rok dla polskiej piłki. Reprezentacja zawaliła mundial, a później spadła z Dywizji A Ligi Narodów UEFA. Robert Lewandowski znów nie wygrał Ligi Mistrzów, Kamil Grosicki ponownie nie wyrwał się z Hull. Arkadiusz Milik miał swoje wzloty i upadki w Napoli, Jakub Błaszczykowski utknął na trybunach stadionu VfL Wolfsburg, a Kamil Glik zaliczył fatalny start sezonu z AS Monaco. Wydaje się, że tylko Krzysztof Piątek potrafił wznieść się ponad nasze oczekiwania względem swojej osoby. Bo raczej nikt nie spodziewał się po nim 32 bramek w tym okresie.
A 2018 rok zaczynał się niemrawo. Jeszcze jako gracz Cracovii nie mógł trafić w aż 3 meczach z rzędu. Łącznie z poprzednią rundą było ich już 6 i co bardziej niecierpliwi kibice oczekiwali, że Michał Probierz posadzi go w końcu na ławce. Ale on zachował cierpliwość i było warto. Piątek przełamał się pod koniec lutego w Płocku. I to go odblokowało na dobre. Do końca sezonu strzelił bowiem jeszcze 11 goli, dzięki czemu jego zespół spokojnie utrzymał się w Lotto Ekstraklasie.
"To tylko polska liga, pójdzie na Zachód i tyle z niego będzie" - przekonywali jednak niektórzy. Wiele osób było pewnych, że 23-letni napastnik wystrzelił z formą tylko na chwilę. Ich zdaniem letni transfer do Genoa CFC miał go zweryfikować. Boleśnie. Ale ból czuli jedynie obrońcy we Włoszech, którzy nie mogli Piątka nijak upilnować. Polak wszedł do Serie A z drzwiami i futryną. Zdobywał bramki w 7 pierwszych spotkaniach ligowych, rozstrzelał przeciwników w krajowym pucharze. Ponadto zadebiutował w reprezentacji Polski, a w kolejnym występie - z Portugalią (2:3) - pokonał Rui Patricio.
Hiszpański dziennik "Marca" umieścił polskiego napastnika wśród 11 najlepszych debiutantów w ligach "TOP-5" Europy. I trudno się dziwić. Polak, który na początku 2018 roku był "no name'm" z Ekstraklasy nagle bowiem oczarował piłkarski świat, przyciągając zainteresowanie największych klubów świata: Chelsea, Realu Madryt czy Barcelony. Ale wchodzenie na szczyty to jedno, nie spaść - co innego. Swego czasu przekonał się o tym chociażby Ireneusz Jeleń. Piątka czeka więc teraz bardzo ważne 12 miesięcy. W 2019 roku będzie musiał udowodnić, że nie był to tylko jednorazowy wystrzał.
[b]Kuba Cimoszko
[/b]
ZOBACZ WIDEO Krzysztof Piątek bez gola. Genoa zakończyła rok remisem [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Liverpool ich rozjedzie!!!