Kuba Cimoszko: Gdzie dwóch się bije, tam bramkarz korzysta (komentarz)

Getty Images / Na zdjęciu: Aleksandar Mitrović (z lewej) i Aboubakar Kamara
Getty Images / Na zdjęciu: Aleksandar Mitrović (z lewej) i Aboubakar Kamara

Kłótnie przed wykonaniem rzutu karnego nie pomagają strzelającemu. Jakiś czas temu przekonali się o tym piłkarze w Lotto Ekstraklasie, teraz zrobili to zawodnicy Premier League.

Sędzia gwiżdże, wskazuje na rzut karny. Jeden z piłkarzy bierze piłkę w ręce. Po chwili pojawia się obok niego drugi i chce mu ją zabrać. Wywiązuje się między nimi wymiana zdań, przepychanka. W końcu ten, który jest pewniejszy podchodzi do "jedenastki". Ale rozkojarzony uderza źle i bramkarz okazuje się lepszy.

Takie sytuacje zdarzają się czasem w futbolu. Po raz ostatni zaobserwowaliśmy ją w sobotnim pojedynku Premier League między Fulham FC a Huddersfield Town. Pokłócili się Aboubakar Kamara i Aleksandar Mitrović. Teoretycznie wygrał ten pierwszy, bo to on podszedł do rzutu karnego. Ale naprawdę w ten sposób przegrał, bo go nie trafił. A na dodatek Serb zdobył później zwycięskiego gola.

Kamara pewnie "wyleczy się" na jakiś czas z rzutów karnych. Ma nauczkę jak Arvydas Novikovas. Podobna scena rozegrała się bowiem kilka miesięcy temu w Lotto Ekstraklasie. Piłkarz Jagiellonii też posprzeczał się (z Romanem Bezjakiem - przyp. red.) o strzał z "wapna", w meczu z Wisłą Płock (1:1). I ostatecznie podszedł do wykonania, ale uderzył źle i Thomas Daehne obronił. - Na razie nie będę ich strzelał - zapewniał później Litwin.

Różnica obu przypadków polega jedynie na tym, że wśród białostoczan nie było wyznaczonego konkretnego egzekutora. Dlatego Ireneusz Mamrot zachował po wszystkim względny spokój. Natomiast Claudio Ranieri strzelca wskazał (Mitrović), ale Kamara miał to gdzieś. Stąd wściekłość Włocha. I to aż taka, że "chciał zabić" Francuza. Chociaż fakt, iż zawodnik nie słuchał instrukcji swojego szefa i nie oddał piłki koledze, świadczy o jednym - szkoleniowcy nie mają pełnego wpływu na to co się dzieje na boisku.

Z obu sytuacji płynie więc nauka dla piłkarzy. Kiedy arbiter wskazuje na jedenasty metr, obok gracza z piłką musi być spokój. On ma mieć koncentrację na najwyższym poziomie, a reszta swoje osobiste marzenia, ego itp. powinna odłożyć na bok. No chyba, że chce uszczęśliwić bramkarza rywali.

ZOBACZ WIDEO Krzysztof Piątek bez gola. Genoa zakończyła rok remisem [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Komentarze (0)