Primera Division: Girona znowu nieostrożna. Levante wyszarpało remis

PAP/EPA / Juan Carlos Cardenas / Na zdjęciu: Jose Campana (w środku) oraz Juanpe Ramirez (z lewej)
PAP/EPA / Juan Carlos Cardenas / Na zdjęciu: Jose Campana (w środku) oraz Juanpe Ramirez (z lewej)

Mocny początek 18. kolejki Primera Division. Girona już dopisywała sobie trzy punkty, a Levante w dziesiątkę zdołało wyrównać na 2:2 i wyszarpało punkt.

W tym artykule dowiesz się o:

W żargonie piłkarskim popularne jest powiedzenie, że beniaminka weryfikuje dopiero drugi sezon. Wtedy na dobre przekonujemy się o jego sile, kiedy rywale po debiutanckich rozgrywkach zdążyli dobrze poznać się na jego grze. Dopiero po dobrej pierwszej kampanii, kiedy Pablo Machin poprowadził zespół na dziesiąte miejsce, Girona miała przejść porządną weryfikację. I już bez Machina, który zapracował na ofertę z Sevilli. Jego posadę przejął Eusebio Sacristan i na razie nie odstaje od swojego poprzednika. Wciąż potrafi momentami urzekać swoją grą, ale dalej srogo płaci za momenty dekoncentracji.

W piątek Katalończycy byli o włos, by wrócić na zwycięski szlak. Ich rywal, Levante, podobnie jak oni, od trzech spotkań czeka na pierwsze zwycięstwo. Już w pierwszych minutach Żaby dały po sobie poznać presję wyniku. Uderzyły natychmiast. Jednak większość ich prób opierała się na celnych, ale zbyt słabych strzałach, by mogły zaskoczyć Yassine Bounou, który na dobre wrócił do składu po kontuzji.

Levante tym bardziej musiało się zaskoczyć, gdy w 31. minucie Oiera Olazabala pokonał Portu. Napastnik Girony dostał dobre podanie od Aleksa Granella, który nie czekał długo, by wznowić grę z rzutu wolnego. 26-latek, który jeszcze niedawno miał przejść do Sevilli, musiał się nieźle złożyć, by przelobować bramkarza. Ale mu się udało i wraz z kolegami zszedł na przerwę w dobrych nastrojach.

Ale gospodarze nie chcieli dać za wygraną. Kilkanaście minut po rozpoczęciu drugiej połowy do siatki trafił Jose Luis Morales. Snajper Levante efektownie przechytrzył Jonasa Ramalho i zaraz po tym oszukał Bono. Paco Lopez reagował ofensywnymi zmianami w nadziei, że z upływem kolejnych minut uda się choć raz jeszcze trafić do siatki. Nie przewidział, że dziesięć minut po wyrównaniu będzie musiał radzić sobie bez jednego obrońcy.

Wszystko przez Sergio Postigo, który tuż przed polem karnym popchnął uciekającego Cristhiana Stuaniego. Urugwajczyk razem z Luisem Suarezem z FC Barcelona ma 11 trafień i jest wiceliderem klasyfikacji strzelców ligi. Udało mu się wywalczyć faul, za który sędzia ukarał winowajcę czerwoną kartką. A z rzutu wolnego nie pomylił się Aleix Garcia i Girona wróciła na prowadzenie.

I wtedy dał o sobie znać zmiennik. Ale nie był to żaden z napastników. Coke, którego zmiana była efektem zejścia Postigo, wykorzystał centrę z prawej strony boiska i zapewnił Żabom jeden punkt.

Levante UD - Girona FC 2:2 (0:1)
0:1 - Portu 31'
1:1 - Jose Luis Morales 58'
1:2 - Aleix Garcia 72'
2:2 - Coke 86'

Levante: Oier Olazabal - Erick Cabaco, Sergio Postigo, Rober Pier - Jason (71' Coke), Jose Campana, Nikola Vukcević (63' Emmanuel Boateng), Enis Bardhi, Tono (85' Raphael Dwamena) - Jose Luis Morales, Roger.

Girona: Yassine Bounou - Jonas Ramalho, Bernardo Espinosa, Juanpe - Pedro Porro, Douglas Luiz, Borja Garcia, Aleix Garcia (83' Valery Fernandez), Alex Granell - Portu (74' Anthony Lozano), Christian Stuani.

Żółte kartki: Postigo, Tono i Bardhi (Levante) oraz Stuani (Girona).

Czerwone kartki: Postigo (Levante) /69' za faul/

Sędziował: Alberto Undiano.

***

Espanyol Barcelona - CD Leganes 1:0 (1:0)
1:0 - Borja Iglesias 9'

W doliczonym czasie gry drugą żółtą kartką został ukarany pomocnik Leganes, Gerard Gumbau.

ZOBACZ WIDEO Show Milika! Napoli wyszarpało zwycięstwo w końcówce spotkania [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Komentarze (0)