Wypadek miał miejsce w miniony weekend. Alan Franco był na urodzinach dziecka swojego przyjaciela. Wracał do domu nad ranem. Kamery monitoringu nagrały cały zdarzenie. 22-latek jechał z dużą prędkością i nie zauważył, że na skrzyżowanie wjechał inny pojazd. Po chwili doszło do zderzenia.
Na miejsce wezwano służby ratunkowe. Okazało się, że pasażerką drugiego auta była kobieta w siódmym miesiącu ciąży. Siedziała w miejscu, gdzie Franco uderzył. To cud, że nie doszło do tragedii.
Poszkodowana trafiła do szpitala, gdzie zdiagnozowano złamanie żebra. Na szczęście dziecku nic się nie stało, a ciąża jest niezagrożona. To jednak niewiele zmienia. Sam Franco podpadł jeszcze z jednego powodu.
- Po wypadku zachowywał się głupio i ludzie chcieli go zlinczować. Jedyne, co chciał zrobić, to rozwiązać problem, przekupując policjantów - relacjonuje matka poszkodowanej.
Jest jeszcze jeden wątek. Policja przebadała alkomatem wszystkich uczestników wypadku, ale wyniki nie są znane. Świadkowie z kolei relacjonują, że z samochodu piłkarza wypadły puszki po piwie. W bagażniku miał kolejną zgrzewkę.
Franco jest zawodnikiem Independiente Buenos Aires i gra na środku obrony. W ubiegłym roku zadebiutował w reprezentacji Argentyny.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: mrożąca krew w żyłach sytuacja w koszykówce