Iluzoryczne szanse na przeżycie Sali. "Nie spodziewamy się odnaleźć nikogo żywego"

Newspix / Alexandre Dimou/Icon Sport / Na zdjęciu: Emiliano Sala (z prawej)
Newspix / Alexandre Dimou/Icon Sport / Na zdjęciu: Emiliano Sala (z prawej)

W poniedziałkowy wieczór nad kanałem La Manche zaginął samolot, którym leciał Emiliano Sala. Trwa akcja poszukiwawcza, ale ratownicy nie są dobrej myśli. - Nie spodziewamy się, że znajdziemy kogoś żywego - mówi wprost szef grupy poszukiwawczej.

W poniedziałek, o 19:15, samolot z dwoma osobami na pokładzie: Emiliano Salą i pilotem, wyleciał z lotniska w Nantes do Cardiff. Maszyna leciała na wysokości około 1,5 km. W pewnym momencie (około 21:30), gdy awionetka PA 46 Malibu była na wysokości około 700 metrów, zniknęła z radarów (w pobliżu latarni morskiej Casquets, to wyspa należąca do archipelagu Wysp Normandzkich). Od tego momentu nie było z nią żadnego kontaktu.

Chwilę po tym, jak samolot zaginął, rozpoczęła się akcja poszukiwawcza. Trwała do drugiej-trzeciej w nocy. Następnie została przerwana z uwagi na mocny deszcz, silny wiatr i ograniczenie widoczności. Została wznowiona około 8:00. Na ten moment uczestniczą w niej 2 helikoptery, 2 samoloty i łódź patrolowa. Póki co po zaginionej maszynie nie ma ani śladu.

"W nocy warunki do prowadzenia akcji poszukiwawczej były wymagające. Fale wznosiły się do dwóch metrów, dochodziły mocne opady deszczu i słaba widoczność. Obecnie morze jest o wiele spokojniejsze, ale pogarsza się widoczność. Decyzja o tym, czy akcja będzie kontynuowana w nocy, zapadnie o zachodzie słońca" - informuje policja w Guernsey.

- O wiele łatwiej jest zobaczyć coś na powierzchni w świetle dziennym. Szukamy śladów samolotu, tratwy ratunkowej, osób w wodzie, kamizelek ratunkowych - opisuje David Barker, kapitan portu w Guernsey.

Brytyjskie władze sprawdzają też, czy zaginiony samolot nie wylądował na jednym z lotnisk na południowym wybrzeżu.

- Nie wiemy, jak samolot zaginął. A zniknął z radarów całkowicie. Nie nawiązano żadnej rozmowy radiowej - komentuje John Fitzgerald, szef grupy poszukiwawczej z Channel Islands Air Search.

- Nie spodziewamy się odnaleźć nikogo żywego - mówi wprost Fitzgerald, dając znajdującym się na pokładzie samolotu osobom ledwie pięć procent szans na przeżycie. - Woda jest naprawdę bardzo zimna. Jest tak zimno, że nawet, jeśli ktoś przeżył, nie wytrzyma w wodzie więcej niż godzinę - wyjaśnia.

- Jestem pewny, że w końcu coś znajdziemy. Pytanie, czy miało miejsce kontrolowane wodowanie, czy też maszyna po prostu utonęła. Nie wiemy, czy odnajdziemy tratwę ratunkową, czy wrak i ślady ropy - dodaje Fitzgerald.

Z opinii służb wynika, że warunki nad kanałem La Manche w poniedziałkowy wieczór nie były trudne. Wprawdzie padał deszcz, ale nie intensywnie. Również wiatr nie był na tyle silny, żeby sprawiać problemy.

Z informacji, jakie przekazała matka piłkarza, wynika, że awionetka należała do Cardiff City, nowego klubu Sali.

Zawodnik podpisał kontrakt z walijskim klubem w sobotę. Został kupiony za 15 mln funtów z Nantes. W tym sezonie był rewelacją w Ligue 1. Strzelił 12 goli w 19 meczach i zapracował na transfer do Premier League.

Aktualizacja (17:20):
Jak przekazała policja z Guernsey, służby przeszukały już obszar ok. 3000 km kwadratowych. Awionetki nadal nie odnaleziono.

Komentarze (1)
avatar
imjellome
22.01.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Szok i niedowierzanie