- Dlaczego nie udało się Pazdana wcześniej wytransferować? To pytanie do poprzednich władz Legii: czemu odrzucali wszystkie, nawet bardzo dobre oferty - odpowiada Maciej Zieliński z agencji menadżerskiej "ProSport Manager", który reprezentował Pazdana po świetnych dla niego mistrzostwach Europy we Francji. Do Legii z konkretnymi ofertami zgłaszały się Besiktas, Wolverhampton, Genoa, Betis i Ingolstadt. Odpowiedź klubu brzmiała tak samo: "nie". Piłkarz mógł się wkurzać, zwłaszcza kiedy widział, co działo się u kolegów z reprezentacji.
To był czas żniw dla polskich zawodników po Euro 2016. Grzegorz Krychowiak podpisał kontrakt z PSG, Arkadiusz Milik został najdroższym polskim piłkarzem i razem z Piotrem Zieliński trafił do SSC Napoli. Kamil Glik zamienił Torino na AS Monaco, a Bartosz Kapustka został kupiony z Cracovii do mistrza Anglii Leicester City. A jednym z największych wygranych naszej reprezentacji po tamtym turnieju był przede wszystkim Pazdan. Nieustępliwy, "kasujący" każdą akcję rywala, nazywany przez kibiców "Ministrem Obrony Narodowej".
- Wiem, że Michał chciał czegoś więcej po mistrzostwach. Tylko, że w jego przypadku było dużo dymu, mało ognia - twierdzi były dyrektor sportowy klubu Michał Żewłakow. - W 2016 roku dostaliśmy jedną konkretną ofertę, ostatniego dnia okienka. Odchodził od nas Igor Lewczuk, byliśmy pod ścianą. Byliśmy na początku walki o Ligę Mistrzów, a Michał otrzymał atrakcyjną ofertę przedłużenia kontraktu z Legią. Nie mógł narzekać - opowiada Żewłakow.
ZOBACZ WIDEO Zaskakujący transfer Pazdana. "Finansowo na pewno nie straci. Sportowo raczej też nie"
W Legii był skreślony
Pazdan podpisał nową umowę, zagrał w Lidze Mistrzów, zdobył drugie mistrzostwo, ale w kolejnym sezonie nie było już tak dobrze. Klub wywalczył kolejny tytuł, ale szybko odpadł z europejskich pucharów kompromitując się w kwalifikacjach. Zawodnik zmienił agenta, zaczął współpracę z Mariuszem Piekarskim jednak i to nie okazało się jakimś wielkim przełomem. Coraz trudniej było zawodnika sprzedać, mimo że awansował z reprezentacją na mistrzostwa świata i wystąpił na mundialu w Rosji. Pięć minut Pazdana mijało, obrońca stał się dla innych klubów opcją numer dwa, trzy. I to dla europejskich średniaków.
- Najbliżej transferu był w poprzednim sezonie w zimę. Legia dogadała się z Bordeaux, a my podjęliśmy już negocjacje na temat zarobków Michała. Klub pozyskał jednak innego zawodnika. W innym przypadku Pazdana chciało też Cagliari, ale Legia nie zgodziła się na wypożyczenie - opowiada Piekarski.
Piłkarz mówił, że chce się sprawdzić w zagranicznej lidze, a odchodzili inni. Nawet Igor Lewczuk, co najwyżej solidny ligowiec, trafił do Bordeaux. We francuskiej Ligue 1 rozgrywa już trzeci sezon.
I Pazdan musiał w końcu uciec z Legii, w której miał przez trzy lata niepodważalną pozycję. Jesienią po kolejnym blamażu w pucharach stracił formę, zniknął z meczowej osiemnastki, leczył kontuzje i odbudowywał się sportowo na treningach. Ricardo Sa Pinto nie był nim już jednak zainteresowany. Po meczach z Dudelange i Cracovią (piłkarz dostał czerwoną kartkę) wystawił zawodnika tylko w dwóch meczach Pucharu Polski. Choć Portugalczyk życzliwie go pożegnał chwaląc za formę, to miał już wybranych zawodników, z których będzie korzystał wiosną.
- Jesteśmy dorośli i widzimy, co się dzieje. Podstawowymi obrońcami u Sa Pinto są Artur Jędrzejczyk i William Remy. Po co było czekać, skoro pojawiła się dobra oferta? Michał nie miał "grzałki", podchodził do transferu bez emocji. Ale to była rozsądna decyzja - mówi Piekarski.
Tej zimy Pazdan mógł przebierać w tureckich ofertach, chciały go trzy inne zespoły: Akhisarspor, Erzurumspor i Malatyaspor. - Dla Michała ważny był aspekt życiowy. Szukał dobrego przedszkola dla dzieci i miejsca, które będzie odpowiadało jego rodzinie. Wybierał drużynę pod kątem rozwoju miasta, a stolica ma na pewno większe możliwości - dodaje agent.
Kariera dopiero się zaczyna
Żewłakow w Ankaragucu występował w sezonie 2010/11. Poleca miasto, ale nie wspomina dobrze tego, co działo się w klubie. - Ankara to bardzo dobre miejsce do życia. Do grania też. Mi w Ankaragucu niczego nie brakowało, niestety tylko przez sześć miesięcy. Później zaczęły się ciągłe zmiany w zarządzie, zmiany trenerów. Przez to zaczęły się też problemy z kasą. Po dziesięciu miesiącach zerwałem kontrakt, byłem już zmęczony walką z klubem - wspomina Żewłakow. - Nie jest to potentat piłkarski, raczej średnia drużyna - dodaje były kapitan reprezentacji Polski.
Piekarski uspokaja, Pazdan nie musi martwić się o finanse. - Wszyscy o tym mówią, a Michał jakoś o tym w ogóle nie wspomina. Jesteśmy zabezpieczeni, o to się nie martwimy - mówi. Piłkarz i jego agent mają plan. Dla Pazdana to ma być dopiero początek zagranicznej kariery. - Michał ma nazwisko w Turcji, kibice go szanują. Chcemy, żeby najpierw zaczął grać, żeby wrócił do kadry i pomógł drużynie w utrzymaniu. A później się wybił i poszedł dalej. Odszedł, bo chciał sobie dać szansę na zagraniczną karierę - kończy Piekarski.
Szkoda, że NIKT NIE NAPISZE, że ten facet ostatni raz był w formie podczas Euro2016!!! Od tego czasu gra TOTALNĄ NĘDZĘ!