Jose Kante bije się w pierś. "Winić mogę głównie siebie"

Newspix / Norbert Barczyk / PressFocus / Na zdjęciu: Jose Kante
Newspix / Norbert Barczyk / PressFocus / Na zdjęciu: Jose Kante

Jose Kante najpierw decyzją trenera Ricardo Sa Pinto został odsunięty do rezerw, a teraz trafił na wypożyczenie do II-ligowej Gimnastic de Tarragona. Piłkarz nie zwala winy na innych. - Mogłem zrobić więcej - bije się w pierś 29-letni napastnik.

Napastnik w Legii Warszawa spędził zaledwie pół roku. Początek miał dość obiecujący. Strzelił trzy gole w europejskich pucharach, dwa kolejne dołożył w sierpniowych meczach Lotto Ekstraklasy.

Jego problemy zaczęły się po przyjściu Ricardo Sa Pinto, który stopniowo zaczął go odstawiać od wyjściowego składu. Portugalczyk w ataku stawiał na Carlitosa i Sandro Kulenovicia, z kolei na "dziesiątce" widział miejsce dla Sebastiana Szymańskiego.

Pod koniec rundy nawet nie łapał się do kadry meczowej, co było dla niego jasnym sygnałem: zimą możesz zacząć sobie szukać klubu. Napastnik nie znalazł się w kadrze pierwszego zespołu na dwa obozy w Portugalii. Reprezentant Gwinei trenował z rezerwami Legii i szukał klubu. W końcu związał się umową z hiszpańską Gimnastic de Tarragona S.A.E.

ZOBACZ WIDEO Novikovas zaskoczony wyróżnieniem. "Byłem pewny, że wygra Carlitos"

Zobacz także: Odważne słowa Filipa Jagiełły. "Genoa to przystanek do czegoś większego"

Piłkarz nie szuka winnych, bierze pełną odpowiedzialność za to, co się stało w ostatnich tygodniach. - Mogłem zrobić więcej, tu nie ma wątpliwości. Ale nie mogłem znaleźć formy, tej formy z Wisły Płock. Zatem winić mogę głównie siebie. Oczywiście, jak każdy piłkarz, chciałem mieć więcej zaufania od trenera, może wtedy bym "zaskoczył". Ale nie zwalam winy na innych: wiem, że sam ponoszę dużą część odpowiedzialności - mówi w rozmowie z "Super Expressem".

- Nie żałuję ani sekundy spędzonej w Legii. Atmosfera w szatni, trybuny, możliwość gry w pucharach - to było bardzo fajne i nigdy nie powiem, że żałuję pobytu w tym klubie. Jest dokładnie odwrotnie - dodaje.

Piłkarz mógł zostać w Polsce, ale wolał wyjechać za granicę. To ze względu na sentyment, który wiąże go z warszawskim klubem. - Po Legii to już nie to. Jako piłkarz tego klubu zrozumiałem, że w Polsce tylko Legia. Klub, kibice, atmosfera... Dopiero będąc w środku tego wszystkiego rozumiesz, że czegoś takiego w innym polskim klubie nie doświadczysz - podkreśla.

Czytaj także: Nurkowie dotarli do samolotu, w którym leciał Emiliano Sala. Odnaleziono w nim ciało

Źródło artykułu: