Zagłębie godnie żegna pierwszą ligę - relacja z meczu Flota Świnoujście - Zagłębie Lubin

To nie był mecz o przysłowiową pietruszkę. Choć końcowy wynik nie miał diametralnego znaczenia dla układu w tabeli, obie drużyny miały o co walczyć. I zawalczyły w stylu godnym liczących się w tegorocznych rozgrywkach drużyn. Po dziewięćdziesięciu minutach wszyscy byli już przekonani, że to Zagłębiu należy się awans do ekstraklasy, a Flota to drużyna, która jeszcze niejedno pokaże piłkarskiej Polsce.

Flota, mimo wielu braków kadrowych, rozpoczęła mecz z ogromnym animuszem. Dla wielu piłkarzy był to prawdopodobnie ostatni mecz w barwach świnoujskiej jedenastki i dodatkowo pojedynek ze świeżo upieczoną drużyną ekstraklasy. 1. minuta i pierwsza szarża Rygielskiego, zakończona niecelnym strzałem z ostrego kąta. Kolejne minuty to kolejne ataki wyspiarzy. Godnymi odnotowania są uderzenia Łazara w 13. minucie i Magdzińskiego w 14. Oba strzały zakończyły jednak swoją krótką karierę na udanych interwencjach Ptaka. Pomysłem Zagłębia na rozprawienie się z Flotą było użycie najskuteczniejszej broni przeciwnika i obrócenie jej przeciwko niemu. Toteż lubinianie nastawili się na grę z kontry, czym kompletnie zaskoczyli zdezorientowanych wyspiarzy. W 19. minucie przy linii bocznej popędził Kolendowicz, ale dośrodkował niecelnie. Kolejny rajd Kolendowicza, w 26. minucie, niezgodnie z przepisami powstrzymał Fechner. Fechnerowi karę indywidualną wymierzył arbiter spotkania, a Flocie Michał Stasiak, który przepięknie lokowanym strzałem uzyskał prowadzenie dla gości. Przy golu niefrasobliwość i brak reakcji wykazał bramkarz Floty - Prusak.

Nad wynikiem zapłakało rzęsistym deszczem świnoujskie niebo, choć był to dopiero początek nieszczęść Floty. Kolejne niewykorzystane okazje wyrastały jak grzyby po ulewie. Najpierw w 28. minucie Hrymowicz przestrzelił w trudnej sytuacji z dziesiątego metra, a minutę później Pietruszka trafił prosto w mur lubinian. W 38. minucie Buśkiewicz przebojowo przedarł się w pole karne Zagłębia. Jego strzał niezgrabnie bronił Ptak, ale nikt nie był w stanie dobić uderzenia. Buśkiewicz w 39. minucie sam na sam z bramkarzem, mierzył głową w sam narożnik bramki, ale nie trafił. Buśkiewicz bohaterem nie został, tym bardziej, iż z powodu kontuzji musiał opuścił boisko w 41. minucie. W jego miejsce na boisku pojawił się prawdopodobnie, po raz ostatni w Świnoujściu Bikanov. Do końca pierwszej połowy nie wydarzyło się już nic ciekawego.

Po przerwie znów przeważała, biegała i strzelała Flota, ale dominowało wyrachowanie i skuteczność. Ale po kolei. W 51. minucie ciekawy balans ciałem Burligi. Młody zawodnik zwiódł wszystkich obrońców, wyszedł na czystą pozycję, ale uderzył zbyt lekko. W 58. rzut rożny dla Zagłębia. Z bramki wyszedł niczym jeździec bez głowy Prusak, podłechtany poprzednią udaną interwencją. Bramkarz Floty nie złapał piłki, a Stasiak głową skierował ją do bramki. Okres stagnacji i monotonii w grze Floty musiał wykorzystać również najlepszy strzelec ligi - Micanski. W kolejnej kontrze, w 66. minucie, Pawłowski podawał właśnie do Micanskiego. A ten drugi spokojnie ulokował swój strzał w wolnej siatce świnoujścian. Po ponad godzinie gry zanosiło się na niespodziewany, pożegnalny pogrom zafundowany przez lubinian. Scenariusz nieco przypominał pojedynek Zagłębia z Koroną.

Ale nie do końca. Flota nieco ospale, ale zabrała się do uzyskania bramki honorowej. W 68. minucie trafił Łazar, ale sędzia dopatrzył się kontrowersyjnego spalonego. W 74. Burliga doskoczył do bezpańskiej piłki, ale został kopnięty przez jednego z obrońców Zagłębia. Tym razem arbiter nie zastanawiał się długo i podyktował pierwszy w sezonie rzut karny w Świnoujściu. Pewnym strzałem zamienił go na bramkę Magdziński. Po trzynastu minutach "bezcelowej kopaniny" wynik meczu jeszcze raz pozostawił dyskusji Rafał Andraszak. W zamieszaniu pod bramką Ptaka wykazał najwięcej sprytu i umiejętności zdobywając kontaktową bramkę w 87. minucie. Niestety, dla wyspiarzy, do końca meczu niewiele się wydarzyło i w ten sposób Zagłębie odniosło w Świnoujściu zwycięstwo.

Wszystkie rozstrzygnięcia na zielonej murawie stały się faktem. Zagłębie pewnie i spokojnie zrealizowało swój cel numer jeden - awans do ekstraklasy. A Flota? Nauczyła się pierwszej ligi. Choć latem, wiele osób trzeba będzie pożegnać i wiele rzeczy poprawić, to jednak kibice jeszcze długo po końcowym gwizdku dziękowali za wspaniały rok. Wspaniała przygoda od Zabierzowa, przez Police, do Świnoujścia dobiegła końca. Teraz zarówno Flota, jak i Zagłębie muszą otworzyć nowe rozdziały.

Flota Świnoujście - KGHM Zagłębie Lubin 2:3 (0:1)

0:1 - Stasiak 26'

0:2 - Stasiak 58'

0:3 - Micanski 66'

1:3 - Magdziński (k.) 74'

2:3 - Andraszak 87'

Składy:

Flota Świnoujście: Prusak - Hrymowicz, Rygielski, Fechner, Łazar, Pietruszka, Andraszak, Niewiada, Burliga, Buśkiewicz (42' Bikanov, 75' Morawski), Magdziński.

Zagłębie Lubin: Ptak - Jasiński, Stasiak, Plizga (46' Kocot), Bartczak, Jackiewicz, Kolendowicz (71' Hanzel), Rymaniak, Micanski, Nhamoinesu (46' Pawłowski), Goliński.

Żółte kartki: Fechner, Burliga (Flota), Nhamoinesu (Zagłębie).

Sędzia: Wojciech Krztoń (Olsztyn).

Widzów: 2200 (w tym 180 gości).

Najlepszy zawodnik Floty: Artur Łazar.

Najlepszy zawodnik Zagłębia: Michał Stasiak.

Najlepszy zawodnik meczu: Michał Stasiak.

Źródło artykułu: