Skandal w meczu Lotto Ekstraklasy! Dominik Furman miał znieważyć Tarasa Romanczuka

"Wyp... na Ukrainę, banderowcu" - nieoficjalnie mówi się, że tak miał powiedzieć Dominik Furman do Tarasa Romanczuka podczas meczu Jagiellonii z Wisłą Płock (1:0). Jego klub stanowczo zaprzecza, by taka sytuacja miała miejsce.

Kuba Cimoszko
Kuba Cimoszko
piłkarze Jagiellonii i Wisły Płock Wśród nich: Dominik Furman (leży, nr 8) i Taras Romanczuk (w żółto-czerwonej koszulce, z prawej) Newspix / Na zdjęciu: piłkarze Jagiellonii i Wisły Płock. Wśród nich: Dominik Furman (leży, nr 8) i Taras Romanczuk (w żółto-czerwonej koszulce, z prawej)
To był mecz pełen emocji, także negatywnych. W drugiej połowie na placu gry kilkukrotnie dochodziło do niepotrzebnych fauli, pyskówek i przepychanek między piłkarzami Jagiellonii Białystok i Wisły Płock. Podczas jednej z nich ciśnienie podskoczyło naprawdę wysoko...

To była 60. minuta. Taras Romanczuk sfaulował Dominika Furmana, pomocnik gości rzucił coś w jego stronę. Na murawie zawrzało. Spokojny z reguły kapitan Jagi został rozjuszony, niemal doszło do rękoczynów. Po chwili doskoczyło jeszcze do niego kilku piłkarzy Nafciarzy. Uspokajanie sytuacji trwało kilkanaście sekund, a sędzia ostatecznie ukarał żółtą tylko gracza białostoczan. Kolejna ostra przepychanka miała miejsce kilkanaście minut później, po faulu na Martinie Pospisilu.

Nieoficjalnie, w kuluarach po spotkaniu można było usłyszeć o co poszło. - Wyp... na Ukrainę, banderowcu - tak miał powiedzieć Furman do Romanczuka w trakcie jednego z zamieszań. I to miało spowodować wybuch reprezentanta Polski urodzonego w ukraińskim Kowlu.

ZOBACZ WIDEO Bundesliga: Bayern Monachium wymęczył wygraną nad Augsburgiem [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

- Walczymy przeciwko rasizmowi, a on mnie dziś wyzywa od "Bandery"? Ciężko opanować emocje. Znam historię swojej rodziny i oni też byli mordowani przez banderowców - skomentował po meczu całą sytuację Romanczuk. - To brak szacunku, więc myślę, że dziś ostatni raz podałem mu rękę. Więcej tego nie zrobię - dodał.

W tej chwili nie ma jednak żadnego nagrania potwierdzającego atak Furmana, piłkarze Wisły Płock nie komentowali zdarzenia. Sytuacji nie zauważyli także sędziowie, na czele z głównym - Tomaszem Kwiatkowskim.

Klub z Płocka twierdzi, że zawodnik i sztab Jagiellonii kłamią. Na Twitterze można przeczytać krótkie oświadczenie w tej sprawie:

Szerzej skomentował je dla nas rzecznik prasowy Michał Łada. - Dominik zaprzeczył jakoby użył takich słów. Dlatego zaprotestowaliśmy otwarcie przeciwko bezpodstawnemu oczernianiu naszego zawodnika. Nie ma na ten moment żadnych dowodów na to, że nasz zawodnik wypowiedział takie słowa, a tego typu bezpodstawne oskarżenia uderzają w samego Furmana, jak i nasz klub - powiedział.

Jagiellonia nie zamierza odpuszczać. Do wszystkiego odniósł się kierownik drużyny z Białegostoku Arkadiusz Szczęsny, który zapowiedział na Twitterze, że nie pozwoli, by wszystko uszło zawodnikowi Wisły "na sucho".

Warto jeszcze zauważyć, że to nie jest pierwszy szum wokół Furmana po meczu w Białymstoku. W spotkaniu ostatniej kolejki zeszłego sezonu, 26-latek opuszczając boisko (po czerwonej kartce - przyp. red.) zachowywał się bowiem prowokująco w stosunku do osób pracujących w Jagiellonii.

Przypomnijmy, że sobotni mecz zakończył się wygraną Jagi 1:0. Gola zdobył Jakub Wójcicki w ostatniej akcji spotkania.

Czy sprawą powinny zająć się Komisja Ligi Ekstraklasy SA i PZPN?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×