Liga Mistrzów 2019. Liverpool - Bayern. Klapa Juergena. Hit do zapomnienia

PAP/EPA / PETER POWELL / Na zdjęciu: Joel Matip (z prawej) i Robert Lewandowski (z lewej)
PAP/EPA / PETER POWELL / Na zdjęciu: Joel Matip (z prawej) i Robert Lewandowski (z lewej)

Zamiast dynamicznego piłkarskiego heavy metalu oglądaliśmy spokojne rzępolenie. Juergen Klopp miał pogrążyć Bayern, a został rozpracowany. Liverpool w 1/8 finału Ligi Mistrzów zremisował 0:0 z Bayernem Monachium. Ostrą przeprawę miał Lewandowski.

To miał być mecz obsesji z wyrachowaniem. Liverpool miał się rozpędzić jak na swoim podwórku w Anglii, włączyć szósty bieg na autostradzie i zdemolować Bayern. The Reds musieli być wściekli tak, jak często wściekły jest ich trener przy linii bocznej. Mieli być właśnie jak Klopp, który obsesję futbolu miał wykładaną od małego dziecka przez ojca Norberta. Siostra trenera opowiadała, że narodziny Juergena były najszczęśliwszym dniem w jej życiu. W końcu wiedziała, że ojciec już nie każe jej trenować strzałów głową. Jako jedynej dziewczynie w regionie. Pasja futbolu przeszła na syna.

I z taką zaciętością drużyny Kloppa grają przez lata. Liverpool w ten sposób zaczął mecz z Bayernem, atakował Niemców już w ich polu karnym, nie dawał odetchnąć. Tyle że skazywany na pożarcie Bayern z czasem zaczął dawać sobie z tym radę. Mistrz Niemiec męczy się w tym sezonie, obronę ma dziurawą i na pewno nie był faworytem wtorkowego meczu. A jednak na początku spotkania był zespołem mądrzejszym. Spokojnie pozwalał gospodarzom nieco poszaleć. Wszystko jednak kontrolował.

I w 13. minucie po zagraniu Serge Gnabry'ego powinien prowadzić. Niemiec dośrodkował, a Joel Matip prawie wbił samobója. Na dodatek, zagrożenie pod własną bramką wprowadzał bramkarz Alisson Becker. W pierwszym kwadransie trzy razy kiksował, oddawał piłkę monachijczykom, jakby duch Llorisa Kariusa (poprzednik Beckera, znany z kompromitujących wpadek) krążył nad stadionem.

ZOBACZ WIDEO Brzęczek zaskoczył na konferencji prasowej. "Jesteście dziennikarzami i tego nie wiecie?"

Liverpool powinien do przerwy prowadzić, bo jednak każdy jego kolejny atak był groźniejszy od poprzedniego. Tę najlepszą okazję zmarnował w 33. minucie Sadio Mane, do którego piłka po rykoszecie trafiła na jedenastym metrze. Napastnik uderzył od razu, sytuacyjnie, ale obok bramki.

Lewandowski musi spłacić dług

Nie był to mecz, który przejdzie do historii futbolu. W drugiej połowie nie działo się dosłownie nic ciekawego, nie było pół szansy na gola. Jednak dla Bayernu w to graj. Obecny sezon jest tym, w którym po mistrzu Niemiec w Europie spodziewamy się najmniej, porównując ostatnie lata. Monachijczycy wypadli już z tego ścisłego TOP3 europejskiej piłki, jeśli mieli wygrać Ligę Mistrzów, to w poprzednich sezonach. I może takimi meczami jak we wtorek, paradoksalnie wszystkich zaskoczą. I wymęczą awans.

Robert Lewandowski zagrał od początku. Już w 2. minucie poznał siłę Joela Matipa, który powalił Polaka na trawę. Potem jeszcze kilka razy gracze Liverpoolu porządnie sponiewierali go, ale wszystko w granicach rozsądku. Lewy rozpoczął w Anglii kolejny sezon przekonywania wszystkich, że jest piłkarzem na wielkie mecze. Takie, jakie grał u Kloppa w Dortmundzie, gdy strzelał Realowi 4 gole w półfinale LM w 2013 roku.

Rusz d***, czyli jak Juergen Klopp zbudował maszynę Roberta Lewandowskiego - CZYTAJ TUTAJ. 

- On jest częścią mojego życia. Gdyby między innymi nie on, to pewnie nie byłbym dziś w tym miejscu, w którym jestem - mówił Klopp o Polaku dzień przed meczem.

Lewandowski gola nie strzelił, nawet nie miał na to większej okazji. - Robert jest nam coś winien na wielkiej scenie - wypalił niedawno Uli Hoennes, jeszcze bardziej "dopingując" Polaka.

Jeśli tak, to we wtorek Lewandowski znowu tego chorego długu nie spłacił. Dietmar Hamann znowu dostanie amunicję do ataków na Polaka. Kapitan kadry walczył, starał się, ale był z przodu osamotniony. Sam meczu już jednak nie wygra. U Kloppa to robił.

Rewanż w Monachium 13 marca. 

Liverpool - Bayern Monachium 0:0
Liverpool:

A. Becker - Alexander - Arnold, Matip, Tavarez, Robertson - Wijnaldum, Henderson (Milner 76), Keita - Salah, Mane, Firmino (Origi 76)

Bayern:
Neuer - Alaba, Hummels, Suele, Kimmich - Rodriguez, Martinez (Sanchez 88), Alcantara, Gnabry, Coman (Ribery 81) - Lewandowski

Żółte kartki: Henderson - Kimmich

ZOBACZ WIDEO: Liga Mistrzów. Juergen Klopp zbudował Lewandowskiego. "Wprowadził go na szczyt świata"

Komentarze (27)
areq
20.02.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jak dalej utrzymają przepis o bramkach strzelonych na wyjeździe to takich mecżów będzie coraz więcej,zwłaszcza przy wyrównanych drużynach... 
avatar
stachu76
20.02.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jak grać na tyle skutecznie w swej nieporadności żeby nie stracić gola , tak można zatytułować ten mecz. 
avatar
Darek Pol
20.02.2019
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
I on nazywany jest "napatnikiem" i znowu biedaczek grał sam....To już jest nudne co LM to zawodzi,jeden dobry obrońca i Lewandowski ze swoimi umiejętnościami może ulice zamiatać...Powiedzmy szc Czytaj całość
zorkin
20.02.2019
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Hehe no proszę ile znawców się wysypało
Ale i tak żadna opinia nie przebije naszej słynnej pani adwokat Lewandowskiego Claudii . Ona z byle g.... Dostrzeże pozytywy nawet z gry obronnej Bayern
Czytaj całość
avatar
Wiesiek Kamiński
20.02.2019
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Mówiłem ,że Bayern sobie poradzi w Liverpoolu ! może mieć ciężej w rew. remis bramkowy i będzie aut !