Faworytem spotkania była Lechia Gdańsk, ale to Górnik Zabrze stworzył więcej sytuacji pod bramką przeciwnika. Nie wykorzystał żadnej z nich. Dopiero w szóstej minucie doliczonego czasu gry honorową bramkę z rzutu karnego zdobył Igor Angulo. Wcześniej pięknymi strzałami z dystansu popisali się Michał Mak i Tomasz Makowski, którzy dali wygraną Lechii. - Szkoda, że bramki kontaktowej nie strzeliliśmy zdecydowanie szybciej, bo mielibyśmy okazję powalczyć o lepszy wynik - stwierdził trener Górnika, Marcin Brosz.
Górnik postawił się Lechii, ale to gdańszczanie mogli świętować awans. - Było to dla nas bardzo trudne spotkanie. Najtrudniejsze z tych, które w tym sezonie rozegraliśmy z Górnikiem. Był to dla nas bardzo duży wysiłek. Bardzo cieszymy się z tego, że awansowaliśmy dalej. Cieszą nas też te indywidualne rzeczy, czyli bramki Makowskiego i Maka. Jesteśmy bardzo szczęśliwi. Przyjechaliśmy tutaj po to, aby wywalczyć awans - powiedział po spotkaniu asystent Piotra Stokowca, Łukasz Smolarow.
Zabrzanie żałowali niewykorzystanych sytuacji. - Bardzo nam zależało na zwycięstwie. Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że żeby wyeliminować Lechię, musieliśmy być do bólu skuteczni. To, co planowaliśmy, się nie udało. Wiedzieliśmy, że każda niewykorzystana przez nas sytuacja będzie napędzała zespół z Gdańska - przyznał trener Górnika.
Pierwsza stracona bramka podcięła skrzydła śląskiemu zespołowi. - Wychodziliśmy z kontrą. Straciliśmy piłkę i zbyt mało agresywnie podeszliśmy do Maka i pozwoliliśmy mu uderzyć. To była rzecz, którą mogliśmy skorygować. Starałem się zespołowi pomóc, bo czuliśmy, że jeśli to poprawimy, to wyeliminujemy największy atut zespołu z Gdańska - dodał Brosz.
Zobacz także:
Duże problemy Zagłębia Sosnowiec. Długa dyskwalifikacja Vamary Sanogo
Daniel Smuga odszedł z Górnika Zabrze. Pół roku spędzi w Wigrach Suwałki
ZOBACZ WIDEO Mecz Lech - Legia. "Tego spotkania nie dało się oglądać"