Po reformie Pucharu Polski w każdej fazie rozgrywany jest jeden mecz. To sprawia, że w walce o to prestiżowe trofeum nie ma miejsca na błąd. Zarówno Górnik Zabrze, jak i Lechia Gdańsk poważnie podeszły do tego spotkania. - Ekstraklasa i puchar są dla nas tak samo ważne - mówił przed meczem trener zabrzan, Marcin Brosz. Do boju posłał niemal najmocniejszą jedenastkę. Zabrakło jedynie narzekającego na uraz Szymona Żurkowskiego. Więcej zmian było w Lechii. Dusana Kuciaka zastąpił Zlatan Alomerović, a w podstawowym składzie znalazł się też Michał Mak.
Faworytem była Lechia. Gdański zespół imponuje formą i przewodzi w ligowej tabeli. Górnik walczy o utrzymanie i ma tylko trzy "oczka" zaliczki nad strefą spadkową. Nikt jednak nie zamierzał odpuszczać. Już w 30. sekundzie Górnik oddał pierwszy strzał, lecz Alomerović bez problemów poradził sobie z uderzeniem Giannisa Mystakidisa. I to zabrzanie byli aktywniejsi w ataku. Swoje okazje zmarnował Igor Angulo, który dwukrotnie mógł wyprowadzić Górnik na prowadzenie.
Z biegiem czasu to Lechia zaczęła przeważać, a w 32. minucie zdobyła gola. Mystakidis stracił piłkę na rzecz Daniela Łukasika, który odegrał do Jarosława Kubickiego, a ten przerzucił piłkę do niekrytego Maka. Pomocnik Lechii doskonale uderzył z dystansu. Martin Chudy był bez szans. Dla Maka był to pierwszy mecz w podstawowym składzie od 7 listopada zeszłego roku, a ostatniego gola zdobył 19 sierpnia 2017 roku. W Zabrzu został bohaterem gdańskiego zespołu.
ZOBACZ WIDEO Krzysztof Piątek szokuje. "W jednej akcji potrafi trafić dwa razy"
Po straconej bramce Górnik zwolnił. Wydawało się, że zabrzanie stracili wiarę w to, że mogą odwrócić losy spotkania. Lechia umiejętnie grała w defensywie, na niewiele pozwalała swoim przeciwnikom. W 60. minucie trener Brosz zdecydował się na zmiany. Na boisko wprowadził Ishmaela Baidoo i Łukasza Wolsztyńskiego, którzy po chwili przeprowadzili dwójkową akcję zakończoną łatwym do obrony strzałem Polaka. Po chwili groźnie uderzył Ghańczyk i tym razem Alomerović nie dał się pokonać, ale miał problemy ze złapaniem piłki.
Zobacz także: Duże problemy Zagłębia Sosnowiec. Długa dyskwalifikacja Vamary Sanogo
Wejście tej dwójki ożywiło grę Górnika. Obrońcy Lechii uwijali się jak w ukropie i przerywali kolejne groźne akcje zabrzan. Błażej Augustyn w ostatniej chwili zablokował uderzenie Angulo i uratował swój zespół przed stratą gola. Zabrzanie atakowali, ale to Lechia cieszyła się z gola. Chudego tym razem zaskoczył Tomasz Makowski, który uderzył z ponad dwudziestu metrów. Słowacki bramkarz w tej sytuacji mógł zachować się nieco lepiej.
Niespodzianki w Zabrzu nie było. Lechia jest pierwszym półfinalistą Pucharu Polski, a Górnik nie powtórzy wyczynu sprzed roku, gdzie dotarł do najlepszej czwórki tych rozgrywek. Gdańszczanie mogli wygrać wyżej, gdyby w końcówce Konrad Michalak wykorzystał sytuację sam na sam z Chudym. Gracz gości uderzył jednak kilka metrów nad poprzeczką. W piątej minucie sędzia Tomasz Musiał dopatrzył się faulu w polu karnym i podyktował jedenastkę, którą na gola zamienił Angulo. Było jednak zbyt późno, by marzyć o odrobieniu strat. Po tym jak piłka wylądowała w siatce, arbiter zakończył spotkanie.
Zobacz także: Mioduski poirytowany zachowaniem trenera. Sa Pinto wezwany na poważną rozmowę
Górnik Zabrze - Lechia Gdańsk 1:2 (0:1)
0:1 - Michał Mak 32'
0:2 - Tomasz Makowski 85'
1:2 - Igor Angulo 90+6'
Składy:
Górnik Zabrze: Martin Chudy - Michał Koj, Paweł Bochniewicz, Przemysław Wiśniewski, Boris Sekulić - Mateusz Matras - Jesus Jimenez, Walerian Gwilia (84' Dani Suarez), Maciej Ambrosiewicz (59' Ishmael Baidoo), Giannis Mystakidis (59' Łukasz Wolsztyński) - Igor Angulo.
Lechia Gdańsk: Zlatan Alomerović - Karol Fila, Michał Nalepa, Błażej Augustyn, Filip Mladenović - Flavio Paixao (90+1 Mateusz Żukowski), Tomasz Makowski, Daniel Łukasik, Jarosław Kubicki, Michał Mak (58' Konrad Michalak) - Artur Sobiech (71' Jakub Arak).
Żółte kartki: Łukasz Wolsztyński (Górnik Zabrze) oraz Tomasz Makowski (Lechia Gdańsk).
Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków).