Dźwięk wystrzelonego pocisku. Następnie cisza, po chwili krzyk i przerażenie. Krew jest wszędzie. Na twarzy, koszuli i spodniach, na ubraniu siedzącej obok żony. Błaganie o pomoc, wreszcie pojawienie się lekarzy. Karetka, droga do szpitala. W niej umarł, nie miał szans na przeżycie.
To nie fragment wojennego reportażu. Wszystko wydarzyło się 28 października 1979 roku na Stadio Olimpico w Rzymie. 96. derby miasta okazały się ostatnimi dla kibica Lazio Vincenzo Paparellego. Siedząc na trybunach został trafiony w oko rakietą sygnalizacyjną wystrzeloną z miejsca zajmowanego przez fanów Romy.
Choć już wtedy rywalizacja obu rzymskich klubów liczyła pół stulecia, po raz pierwszy została naznaczona śmiercią niewinnej osoby. Od tego momentu Derby Della Capitale nigdy nie były już takie same.
ZOBACZ WIDEO: Witold Bańka: Błaszczykowski to wyjątkowy człowiek. Za to kochają go kibice
Bo choć o mistrzostwo Włoch mogą rywalizować Juventus z Napoli i obie te drużyny zmierzą się w niedzielę, to starcia Romy z Lazio mają pierwszeństwo na Półwyspie Apenińskim. I do 188. derbów miasta dojdzie już w sobotę w ramach 26. kolejki Serie A.
Dojdzie do rywalizacji mających swoje podłoże w polityce, związanej z niemal każdym aspektem życia rzymian, podzielonych na laziale i romanistów.
Benito Mussolini i początek wojny
Zaczęło się w 1927 roku, gdy ówczesny premier Włoch Benito Mussolini wyszedł z inicjatywą stworzenia wielkiego klubu piłkarskiego, będącego w stanie walczyć z najlepszymi drużynami z północy jak Inter Mediolan, Genoa czy Juventus Turyn. Dlatego trzy kluby: Roman, Alba Audace i Fortitudo zostały połączone, a nowemu tworowi nadano nazwę AS Roma.
Wielkie emocje w najbliższej kolejce Serie A
Właśnie wtedy rozpoczęła się wojna z istniejącym już od 1900 roku Lazio. Początkowo Lazio również miało być wcielone w "skład" nowego rzymskiego klubu, jednak nie doszło do tego ze względów politycznych.
AS Roma szybko stała się potęgą w regionie, co rozwścieczyło laziali. Podobnie jak przyjęcie przez nowy klub wilka w rzymskich barwach, czyli historycznych znaków Rzymu, jako swojego symbolu. Kibice Lazio poczuli się jak goście we własnym mieście, choć to oni byli tutaj pierwsi.
Pierwsze derby rozegrano 8 grudnia 1929 roku. Gospodarzem było Lazio, które przegrało 0:1 po golu legendarnego snajpera Giallorossich Rodolfo Volka. Roma pokonała lokalnego rywala również w rundzie rewanżowej (3:1 na oczach Mussoliniego), a w tabeli Serie A zajęła znacznie wyższą lokatę. Tak zaczęła się rywalizacja, którą w krew ma wpisany każdy kibic rzymskich klubów.
Wystarczyło kilka lat, by pojedynki przeniosły się z boisk na ulice. O pierwszych starciach fanów tamtejsze gazety informowały już w 1937 roku. Z biegiem lat sytuacja nasilała się, nie tylko ze względu na niezadowalające jednych czy drugich wyniki w derbach.
Prawica i lewica
Rywalizacja obu klubów od początku miała także podłoże polityczne. Romaniści mieli poglądy bardziej lewicowe, z kolei laziale było bliżej do prawej strony, czyli o ironio, do Benito Mussoliniego. Było to oczywiście ogniem zapalnym kolejnych sporów pomiędzy fanami.
O zdecydowanych poglądach kibiców mogli przekonać się także piłkarze. Gdy w latach 90. kontrakt z Lazio podpisał czarnoskóry Holender Aaron Winter, fani z Curva Nord wpadli we wściekłość. Winter był obrażany i wyzywany przez cztery lata gry na Stadio Olimpico i nigdy nie został tam zaakceptowany. Jego odejście do Interu wywołało wśród laziali ekstazę. Inny były czarnoskóry gracz Lazio Fabio Liverani wyznał, że pięć lat spędzonych w Lazio było dla niego psychicznym koszmarem.
Z kolei podczas wojny w Bośni trybuny zajmowane przez bianco-celestich wychwalały słynnego zbrodniarza wojennego Arkana, nie przejmując się kolejnymi karami nakładanymi przez UEFA. Podobnie było, gdy w ich sektorach regularnie pojawiały się flagi ze swastyką.
Symbolem poglądów Lazio stał się Paulo di Canio, który grał w tej drużynie w latach 2004-2006. Piłkarz nigdy nie ukrywał sympatii nacjonalistycznych, o czym świadczyły jego wypowiedzi a także gesty jakie wykonywał po strzelonych bramkach.
Charakterystyczny dla faszystów gest wyciągniętej ręki wprawiał w radość laziali, nie podobał się władzom Serie A, które karały zawodnika finansowo. Ten nic sobie z tego nie robił, przekonywał że Mussolini był najlepszym przywódcą w historii Włoch, ale za nazywanie go komunistą groził sądem.
W ostatnich latach ultrasi Biancocelestich wywołali kolejny skandal, gdy podczas spotkania z Cagliari wywieszono na trybunie zdjęcia uśmiechniętej Anny Frank, jednej z najsłynniejszych ofiar holokaustu, w koszulce Romy. Sprawa obrazy Żydówki trafiła nie tylko do włoskiej komisji ligi, ale też na polityczne salony. Władze Włoch domagały się surowych kar. Ostatecznie stanęło na 50 tysiącach grzywny.
Niezwykła historia. Delegacja Lazio w Oświęcimiu
To jednak nie był koniec. Prezydent klubu Claudio Lotito zabrał piłkarzy do synagogi, złożył kwiaty i obiecał, że zorganizuje 200 dzieciakom wizytę do Auschwitz. Zareagowały władze ligi, potem na stadionach przed meczami czytano fragmenty dzienników wspomnianej Frank. W ubiegłym roku wizyta doszła do skutku, a młodzi gracze Lazio mieli być zszokowani pobytem na terenie obozu koncentracyjnego.
W porównaniu z Lazio środowisko AS Roma wydaje się tym o znacznie mniej radykalnych poglądach, chociaż istnieją prawicowe grupy ultras. Nie oznacza to jednak w żadnym wypadku sympatyzowania z rywalem z północnych obszarów miasta.
Nienawiść
Oba kluby dzieli wiele, ale wbrew pozorom wiele też łączy. Przede wszystkim jest to nienawiść do właścicieli i prezesów swoich klubów.
Lazio od wielu lat pozostaje w stanie mniejszej lub większej wojny z Claudio Lotito. Powód? Po przybyciu do klubu Lotito odebrał fanom różne przywileje (m.in. nie pozwolił na dalsze finansowanie opraw) i chciał twardą ręką pokazać, że na stadionie nie będzie przyzwolenia na faszystowskie oprawy i szerzenie nienawiści.
Uwielbiający być w kontrze sympatycy Lazio ani myśleli spełnić jego wymogów. W efekcie od kilkunastu lat trwa wyniszczająca klub wojna, której końca nie widać.
Po stronie Romy wojna wybuchła stosunkowo niedawno. W 2014 roku w sektorze ich ultrasów pojawiła się flaga obrażająca matkę zmarłego kibica SSC Napoli Ciro Esposito. Prezydent Giallorossich James Pallotta nazwał ich wtedy "pieprzonymi idiotami". To nie mogło nie skończyć się wojną.
Od kilku lat najzagorzalsi fani Romy lżą więc Amerykanina, ten stara się robić dobrą minę do złej gry i przekonuje, że ma poparcie prawdziwych kibiców. Efekt jest jednak taki, że zdarzają się spotkania, podczas których Curva Sud pozostaje pusta.
Pojednanie przeciwko wspólnemu wrogowi
Opisując rywalizację w Rzymie nie można nie wspomnieć o spotkaniu z 21 kwietnia 2004 roku. Tego dnia fani obu klubów połączyli siły przeciwko wspólnemu wrogowi.
Otóż na początku drugiej połowy derbowego spotkania trybuny Stadio Olimpico obiegła wieść o śmierci młodego kibica, którego miała zastrzelić policja. W jednej chwili na boisku pojawili się ultrasi, a spotkanie zostało przerwane. Kamery pokazywały dziecko przykryte kocem.
Kibice skierowali się do kapitana i ikony Romy Francesco Tottiego, tłumacząc mu, że policja zabiła dziecko i nakazując odwołanie meczu. Piłkarze obu drużyn byli przerażeni, a ultrasi obu klubów tylko czekali na rozkaz swoich przywódców. Tego dnia wszystkie ich siły miały zostać skierowane na stróżów prawa.
Tak też się stało - mecz zakończono, ale zamieszki dopiero się rozpoczęły. Walki z policją trwały na ulicach Rzymu przez całą noc, a rannych zostało około 200 osób. Rzym zyskał wtedy miano niebezpiecznego miasta, w którym rządzą chuligani.
Wtedy jeszcze nie było wiadomo, że cała awantura i zamieszanie zostały wywołane... bez powodu. Otóż na trybunie nikt nie zginął, a kocem zakryto młodego kibica, który miał problemy z oddychaniem po nawdychaniu się gazu łzawiącego.
Na boisku rządzi Roma
Od kilkunastu lat to piłkarze Giallorossich osiągają lepsze wyniki, nie tylko w kraju, ale też w europejskich pucharach. Wszyscy wciąż mają w pamięci obrazki z wiosny ubiegłego roku, gdy drużyna prowadzona przez Eusebio di Francesco sensacyjnie wyeliminowała z Ligi Mistrzów Barcelonę i odpadła z rozgrywek dopiero w półfinale.
Lazio tymczasem pozostaje w najlepszym wypadku gra w Lidze Europy. W ubiegłym sezonie udało im się dotrzeć do ćwierćfinału i był to największy sukces klubu w pucharach od 19 lat, gdy triumfował w ostatniej edycji Pucharu Zdobywców Pucharów.
W tym sezonie również Roma jest wyżej od lokalnego rywala i przed sobotnimi derbami ma nad nimi sześć punktów przewagi.
To jednak wynik 188. derbów Rzymu zdecyduje, kto przez kolejne pół roku będzie chodził po mieście z wyżej podniesioną głową.