- Nie odbiegamy poziomem od Cracovii, z którą zagraliśmy w piątek sparing. Co prawda przegraliśmy, ale przez większość czasu byliśmy zespołem przeważającym. Widać jednak, że ten skład nie wystarczyłby na zdecydowane zwycięstwa nad drużynami z miejsc 7-16 - przyznaje właściciel klubu.
Dlatego też Widzew poszukuje nowych piłkarzy na kilka pozycji. Priorytetem ma być pozyskanie bocznych obrońców i skrzydłowych. Niewykluczone, że łodzianie dokonają także wzmocnień w środku pola i ataku. - Trzeba przemeblować, przebudować zespół, ale jeszcze nie wiemy, co i jak - mówi trener Paweł Janas.
W piątek, gdy przy alei Piłsudskiego miała miejsce wielka feta z okazji powrotu Widzewa do ekstraklasy, brakowało dyrektora sportowego. - Marek Zub pojechał do Zagrzebia oglądać zawodników - wyjaśnił Janas.
Ale jak się dowiedzieliśmy, miejsce wyprawy Zuba było inne. Były szkoleniowiec łódzkiej drużyny wybrał się bowiem do Sarajewa. - Oglądałem tam zawodników reprezentacji Bośni i Hercegowiny w kontekście naszych priorytetów transferowych - mówi dla SportoweFakty.pl Marek Zub.
Widzew postanowił, tak jak większość polskich klubów, uważnie przyjrzeć się rynkowi bałkańskiemu. - To nie jest kluczowy kierunek naszych obserwacji. Szukamy zawodników, także poza Polską, w różnych krajach - przyznaje dyrektor sportowy.
Efekty tych poszukiwań można było dostrzec zimą, bo do klubu trafili Dejan Miloseski i Darvydas Sernas, ale nie były to najlepsze transfery. Bardzo możliwe, że wkrótce w klubie pojawi się lewy obrońca, którego Zub znalazł w Szkocji.