Jakub Błaszczykowski brutalnie zderzył się z ligową rzeczywistością

Newspix / JAKUB GRUCA / FOKUSMEDIA.COM.PL / Na zdjęciu: Jakub Błaszczykowski
Newspix / JAKUB GRUCA / FOKUSMEDIA.COM.PL / Na zdjęciu: Jakub Błaszczykowski

Niemal najniższa skuteczność podań w zespole, mniej niż połowa wygranych pojedynków, tylko siedem udanych dryblingów, jeden celny strzał i zero asyst - po powrocie do Lotto Ekstraklasy Jakub Błaszczykowski brutalnie zderzył się z rzeczywistością.

Przed startem rundy wiosennej ostrzegaliśmy, że choć Lotto Ekstraklasa nie jest czołową ligą Europy, to potrafi być niewdzięczna dla zasłużonych weteranów, którzy wrócili do niej tuż przed emeryturą. Na własnej skórze przekonali się o tym choćby Ireneusz JeleńMarek Koźmiński, Arkadiusz Radomski czy Maciej Żurawski. Więcej o tym TUTAJ.

Z Jakubem Błaszczykowskim miało być inaczej. W końcu to aktualny reprezentant Polski, który śrubuje rekord występów w drużynie narodowej (105), uczestnik Euro 2012 i 2016 oraz MŚ 2018, dwukrotny mistrz Niemiec, swego czasu czołowy skrzydłowy Bundesligi i finalista Ligi Mistrzów - przed nim nie było w Lotto Ekstraklasie zawodnika, który znał smak występu w finale Champions League.

Bolesna weryfikacja

Błaszczykowski jednak brutalnie zderzył się z rzeczywistością. Za rolę, jaką odegrał w ratowaniu klubu przed upadkiem, zasłużył na pomnik i dozgonną wdzięczność kibiców, ale na boisku na razie nie daje drużynie tyle, ile można oczekiwać od gracza jego pokroju.

Jak wynika z analizy statystyk inStat, Błaszczykowski nie unika odpowiedzialności, a koledzy szukają go na boisku, ale jest nieefektywny. Nadużyciem byłoby nazwanie go hamulcowym Wisły, ale na pewno nie jest motorem napędowym drużyny Macieja Stolarczyka.

ZOBACZ WIDEO Bundesliga: Tak strzela Lewandowski! Dwa gole Polaka w ważnym meczu [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

W czterech występach po powrocie do Wisły zdobył jedną bramkę - w meczu ze Śląskiem Wrocław (1:0) z rzutu karnego i było to jego jedyne celne uderzenie na cztery próby w całej rundzie wiosennej. Nie tylko nie zanotował ani jednej asysty, ale nawet nie stworzył partnerom ani jednej okazji bramkowej.

Zachwiane zaufanie

Wiślacy mu ufają - dostał od nich piłkę 142 razy (najczęściej spośród ofensywnych graczy Białej Gwiazdy) - ale w aktualnej formie nie mogą na nim polegać. Podaje z 67-proc. skutecznością - jedną z najniższych w zespole. W spotkaniach ze Śląskiem, Lechią Gdańsk i Pogonią Szczecin miał najniższy współczynnik udanych podań w całej drużynie: kolejno 61, 69 i 61 procent.

Czytaj również -> Niemy bunt kibiców Wisły Kraków

Najcelniej podawał w pierwszym meczu z Górnikiem Zabrze (75 proc.), po którym zarzucano mu zbyt zachowawczą grę. Pierwszy po powrocie występ w Wiśle miał jednak bardzo nieudany - jego inStat Index wyniósł 199 i był najniższy w Wiśle, a równie słabo w tym meczu wypadł jeszcze tylko Igor Angulo.

Błaszczykowski ma najwięcej strat (41) w zespole, choć w żadnym meczu nie był liderem w tej niechlubnej statystyce. Z Górnikiem (9) więcej miał Marko Kolar (13), z Lechią (11) Kamil Wojtkowski (12), a z Pogonią (15) - Sławomir Peszko (16). Z wiekiem "Kuba" stracił opinię dobrego dryblera, ale 7 udanych zwodów na 18 prób podczas ponad 6 spędzonych na boisku godzin to wynik słaby. Kapitan Wisły w ogóle źle radzi sobie w pojedynkach na ziemi (wygrał 49 proc.), a rywale wcale nie muszą łamać przepisów, by go zatrzymać: był faulowany 7 razy - raz na 54 rozegrane minuty.

Statystyka bywa jak bikini: pokazuje dużo, ale nie odsłania najważniejszego. Niestety, nie w tym przypadku. Trudno wskazać niedający się ująć w liczbach spektakularny drybling Błaszczykowskiego czy rozpruwające obronę rywali podanie, po którym fani poderwali się z krzesełek.

Można mu przypisać udział przy drugim golu Vullneta Bashy z Pogonią - to on zagrał pod końcową linię do Vukana Savicevicia, po którego centrze Portowcy wybili piłkę przed pole karne, gdzie padła łupem Albańczyka. W spotkaniu ze Śląskiem natomiast w podobny sposób uruchomił Krzysztofa Drzazgę, ale ta akcja nie skończyła się nawet uderzeniem na bramkę WKS-u. I na tym koniec.

Czytaj również -> Świetny weekend reprezentantów Polski

Błaszczykowski boleśnie przekonuje się o tym, że w kilka tygodni nie da się nadrobić miesięcy straconych w gabinetach lekarskich i na trybunach. W minionym roku doszło do kuriozalnej sytuacji, w której więcej czasu spędził na boisku w meczach reprezentacji (397) niż Wolfsburga (122).

Warto go pochwalić za to, że w meczu ze Śląskiem nie zadrżała mu noga i pewnie wykorzystał "11", dając Wiśle jedyne wiosenne punkty. Godne podkreślenia jest też to, że ze statusem gwiazdy czuje się nieswojo i mocno pracuje dla zespołu. Żaden z ofensywnych zawodników Wisły nie ma tylu prób odbiorów (18) i przejęć (20) co Błaszczykowski.

Statystyki Błaszczykowskiego w czterech pierwszych meczach rundy wiosennej:

GórnikŚląskLechiaPogońRazem
Minuty 95 84 95 101 375
Gole 0 1 0 0 1
Asysty 0 0 0 0 0
Podania przyjęte 34 28 38 42 142
Podania/celne 32/24 33/20 55/38 44/27 164/109
Podania kluczowe/udane 1/1 2/1 2/0 1/0 6/2
Strzały/celne 0/0 1/1 2/0 1/0 4/1
Pojedynki na ziemi/wygrane 20/6 10/4 13/11 14/7 57/28
Zwody/udane 7/1 3/0 3/3 5/3 18/7
Straty 9 6 11 15 41
Faulowany 1 1 2 3 7
Odbiory/udane 7/3 2/1 4/4 5/2 18/10
Nabycia piłki 6 5 9 0 20

Źródło: inStat
Słabo na tle ligowców

Jak ofensywne statystyki Błaszczykowskiego wypadają w zestawieniu z innymi skrzydłowymi Lotto Ekstraklasy? Porównaliśmy go ze Sławomirem Peszką, perspektywicznymi Kamilem Jóźwiakiem (Lech Poznań) i Mateuszem Wdowiakiem (Cracovia), mającym opinię jednego z najlepszych bocznych pomocników w lidze Arvydasem Novikovasem (Jagiellonia Białystok) i stawiającym pierwsze kroki na polskich boiskach Lubambo Musondą (Śląsk Wrocław).

Częściej od Błaszczykowskiego (142) piłkę dostaje jedynie Novikovas (160), ale wiślak najsłabiej przekazuje ją dalej: wyższy od niego procent udanych podań (68) mają wszyscy brani pod uwagę zawodnicy - nawet powszechnie uważany za chaotycznego Peszko (69). Co ciekawe, najbardziej odpowiedzialni w tym gronie są ci najmłodsi: 22-letni Wdowiak (77) i 21-letni Jóźwiak (78).

Wspomnieliśmy już, że kapitan Wisły nie jest królem dryblingu, ale nie znaczy to, że rzadko podejmuje ryzyko. Częściej od niego (18) na próbę minięcia przeciwnika decyduje się tylko Novikovas (35). Z drugiej strony "Kuba" najrzadziej wychodzi zwycięsko z takich starć (39 proc.) - na tle Musondy (81 proc.) czy Novikovasa (77 proc.) wygląda blado.

Żaden z tych skrzydłowych nie jest bombardierem, jakim był np. Dariusz Pawlusiński i stosunkowo rzadko oddają uderzenia. Najczęściej robili to Musonda (9) i Novikovas (8), ale obaj mają problem z celnością. Pod tym względem Błaszczykowski nie odstaje, ale z drugiej strony "z akcji" w światło bramki rywali jeszcze nie trafił.

Błaszczykowski wrócił do Wisły z dwóch powodów. By pomóc jej w najtrudniejszym momencie w historii i by poprzez regularne występy zachować miejsce w reprezentacji. Gdyby nie pozycja "Kuby" w drużynie narodowej, to po jego pierwszych wiosennych występach Jerzy Brzęczek mógłby się poważnie zastanawiać nad sensem powołania go na mecze el. Euro 2020 z Austrią i Łotwą.

Statystyki Błaszczykowskiego w czterech pierwszych meczach rundy wiosennej na tle wybranych skrzydłowych Lotto Ekstraklasy:

BłaszczykowskiPeszkoWdowiakJóźwiakNovikovasMusonda
Minuty 375 277 369 286 390 342
Gole 1 0 0 0 2 0
Asysty 0 0 1 2 0 1
Podania przyjęte 142 108 103 97 160 121
Podania/celne 164/109 (67%) 95/65 (68%) 99/76 (77%) 90/70 (78%) 154/107 (69%) 106/74 (70%)
Podania kluczowe/udane 6/2 (33%) 1/1 (100%) 6/4 (50%) 4/4 (100%) 10/3 (30%) 12/5 (42%)
Strzały/celne 4/1 (25%) 4/1 (25%) 5/3 (60%) 3/1 (33%) 8/3 (38%) 9/2 (22%)
Zwody/udane 18/7 (39%) 14/7 (50%) 17/11 (65%) 16/9 (57%) 35/27 (77%) 16/13 (81%)
Faulowany 7 9 7 3 9 7

Źródło: inStat

Źródło artykułu: