Z trzema kartkami na koncie do meczu z Zagłębiem przystąpili Airam Cabrera, Janusz Gol, Filip Piszczek oraz Mateusz Wdowiak. Cabrera zdobył dwie bramki i był bohaterem spotkania, a Gol należał do najlepszych piłkarzy na boisku.
Żaden z nich nie dostał kolejnej i każdy będzie do dyspozycji Michała Probierza na zaplanowane na przyszłą niedzielę spotkanie z Wisłą Kraków. Zabraknie za to na pewno Viniciusa Ferreiry.
- Dużo było dywagacji o tym, czy wystawimy zagrożonych pauzą w derbach. Zagrali wszyscy, bo to był bardzo ważny mecz. Niestety, Vinicius zerwał więzadło krzyżowe w kolanie i zagra do końca sezonu. Wrócił za to Daniel Pik i pokazał kilka ciekawych akcji - mówi trener Cracovii.
ZOBACZ WIDEO Serie A: Juventus zlał Udinese. Błysk utalentowanego nastolatka [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Pasy wróciły w sobotę na zwycięską ścieżce, udowadniając, że ostatnia porażka z Wisłą Płock (2:3) była tylko potknięciem w marszu w górę tabeli. Krakowianie wygrali tylko jedną bramką, ale wynik nie oddaje różnic klas między zespołami.
- Pierwszą fazę meczu mieliśmy bardzo dobrą. Stwarzaliśmy sytuacje i brakowało nam tylko wykończenia, ale Airam strzelił pięknego gola. Potem mieliśmy kolejne okazje i już do przerwy mogliśmy prowadzić 2:0 - komentuje Probierz.
Czytaj również -> Paweł Jaroszyński: Marzę o powołaniu do kadry
- Drugą połowę też zagraliśmy dobrze, ale w końcówce zabrakło nam cwaniactwa. Za łatwo straciliśmy gola na 2:1 i doprowadziliśmy do nerwowej końcówki. Zespół musi się nauczyć, żeby grać do końca dla kibiców, utrzymać wynik - dodaje opiekun Pasów.
Valdas Ivanauskas nie mógł uczestniczyć w meczu z powodu dyskwalifikacji. Przy linii bocznej i na konferencji prasowej zastępował go Robertas Poskus. Mimo porażki, która przybiła Zagłębie do dna ligowej tabeli, Litwin nadal wierzy w utrzymanie beniaminka w Lotto Ekstraklasie.
- W pierwszej połowie gra była wyrównana. Nie graliśmy źle, ale Cracovia grała trochę szybciej i zdobyła bramkę. Drugą połowę zaczęliśmy od straty gola i przeszliśmy na grę trzema obrońcami. To wyglądała dobrze, przejęliśmy inicjatywę, ale nie udało się odrobić straty. Zabrakło nam trochę agresji w grze. Nadal wierzę w utrzymanie w lidze - zapewnia Poskus.