Odpowiadającemu za transfery w klubie z alei Piłsudskiego Markowi Zubowi marzył się transfer Jakuba Wilka. Nie udało się go sprowadzić zimą, nie uda także latem. Dlatego też łodzianie byli zmuszeni kontynuować poszukiwania lewego pomocnika. W Widzewie wysoko stoją akcje Macieja Małkowskiego, dwukrotnego reprezentanta Polski. - Czy byłbym zainteresowany przeprowadzką do Łodzi? Ciężko powiedzieć, nie rozmawialiśmy na temat tego transferu. Jak pojawi się oficjalna oferta, to się do niej ustosunkuję - mówi nam.
Rzeczywiście, Widzew konkretnej propozycji jeszcze nie złożył. - Ale jest zainteresowany Maćkiem już od dłuższego czasu - zdradza menedżer piłkarza, Tomasz Kaczmarczyk. Łodzianom nie będzie jednak wcale łatwo go pozyskać, bo zawodnika chętnie widziałoby u siebie kilka klubów. Nie tylko polskich (ponoć zainteresowany jest Śląsk Wrocław), ale i również zagranicznych. Dla potencjalnego kontrahenta atrakcyjna może być kwota, jaką trzeba zapłacić Odrze za reprezentanta Polski. Z naszych informacji wynika, że piłkarz ma w kontrakcie zapisaną klauzulę odstępnego, wynoszącą około pół miliona złotych. - Powiem tylko, iż jestem zadowolony z warunków obecnej umowy - mówi tajemniczo Małkowski.
W Łodzi chętnie widzieliby także Jacka Kiełba, który może grać na obu skrzydłach i w ataku. Na jego pozyskanie nalega przede wszystkim trener Paweł Janas, do którego ma należeć decydujący głos w kwestii transferów. Co ciekawe, Janas już kiedyś podpisał kontrakt z Kiełbem, ale było to dość dawno temu, bo pełnił on jeszcze funkcję dyrektora sportowego w Koronie Kielce.
Czy ich drogi ponownie się zejdą? Niewykluczone. - Z tego, co wiem, to temat Widzewa istnieje. Na razie jednak nie zaprzątam sobie głowy tą kwestią, bo czekają nas w Kielcach bardzo ważne mecze. Powiedziałem menedżerowi, żeby przez pewien czas nie informował mnie o ofertach. Ale dobrze, niech się mną interesują, na pewno mi to nie zaszkodzi - uśmiecha się Kiełb, na którego poluje również PGE GKS Bełchatów.
Wtorkowa prasa donosi, że Widzew chętnie sprowadziłby Grzegorza Bronowickiego, który niedawno rozwiązał kontrakt z Crveną Zvezdą Belgrad i nie trzeba za niego płacić. Z naszych informacji wynika, iż ten transfer nie dojdzie do realizacji. - Łodzianie nie wyrazili zainteresowania Grześkiem - mówi menedżer piłkarza Mariusz Piekarski, który ostatnio próbował się skontaktować z przedstawicielami Widzewa. Ostatecznie do dyrektora sportowego się nie dodzwonił, ale usłyszał od odpowiednich osób, że klub nie interesuje się Bronowickim. Co ciekawe, około pół roku temu trener Janas rozmawiał z Piekarskim właśnie na temat możliwości pozyskania reprezentanta Polski.