Carlo Ancelotti przyznał już jakiś czas temu, że dla SSC Napoli priorytetem
pozostaje w trwającym sezonie wygranie choć jednego trofeum. Na mistrzostwo Włoch nie ma już praktycznie żadnych szans. Strata do Juventusu Turyn jest bowiem
gigantyczna, przed niedzielnym meczem wynosiła 19 punktów. O Pucharze Włoch też już nie można marzyć, bo przecież podczas wspinania się po turniejowej drabince lepszy okazał się Milan. Pozostała więc tylko Liga Europy. A w związku z tym, że nad trzecim w tabeli Serie A Milanem drużyna z Neapolu ma bezpieczną przewagę, wszystkie siły rzuciła na rozgrywki europejskie. Było to widać po składzie Napoli na niedzielny mecz z Sassuolo.
Mediolan opanowała Piątkomania. Chłopcy Reiny kochają Krzysztofa Piątka
W wyjściowym zestawieniu zaszło aż osiem (!) zmian w porównaniu do czwartkowego meczu Ligi Europy. Ancelotti spośród graczy, którzy w czwartek obili 3:0 Red Bull Salzburg, zostawił w składzie na Sassuolo trójkę: Mertens-Allan-Koulibaly. Cała reszta, nie wyłączając z tej grupy Arkadiusza Milika i Piotra Zielińskiego, odpoczywała.
To trzecia taka sytuacja w sezonie, że w ligowym meczu Napoli od pierwszej minuty nie zobaczyliśmy w wyjściowym składzie ani jednego Polaka. Piotr Zieliński wziął dotychczas udział we wszystkich meczach Napoli w lidze. Znakomitą większość z nich zaczynał od pierwszego gwizdka, w kilku wchodził z ławki. Jeszcze nigdy wcześniej w sezonie 2018-19 nie przesiedział całego spotkania na "ławie". W niedzielę był ten pierwszy raz. "Zielu" całe spotkanie obserwował zza linii bocznej. W 66. minucie na boisku pojawił się natomiast Arkadiusz Milik.
ZOBACZ WIDEO Serie A: Krzysztof Piątek strzelił kolejnego gola. Dał zwycięstwo Milanowi! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
W wyniku rozkręconej "personalnej karuzeli" i wymiany praktycznie całego składu, szansę pokazania się Ancelottiemu dostało kilku innych, ostatnio narzekających na swoją pozycję w drużynie zawodników. Między innymi w bój posłany został Lorenzo Insigne, który ma bardzo wiele do udowodnienia. Z Salzburgiem wszedł na murawę dopiero w końcówce, kibice narzekają na jego "marne" statystyki. Ale jak tu nie narzekać, skoro od września Włoch strzelił ledwie trzy gole? Gdy wszyscy myśleli, że niedzielny mecz przełomem dla niego nie będzie, tuż przed końcem spotkania uratował gościom remis. Nieoczekiwanie piłka spadła mu pod nogi, sekunda, strzał, gol i 1:1.
Serie A: zwycięstwo Bologna FC. Łukasz Skorupski mocnym punktem zespołu
Goście z Neapolu rozpoczęli niedzielny mecz odważnie. Wysoki pressing, agresywna gra i szybkie akcje - to wszystko sprawiało, że drużyna Ancelottiego mogła się podobać. Ale tylko w pierwszych dziesięciu minutach. Im dłużej trwały zawody, tym gospodarze nabierali śmiałości. I tak po akcji z ósmej minuty, gdy Dries Mertens znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem, ale w ostatnim momencie wspaniałą interwencją popisał się Merih Demiral, do głosu doszli miejscowi. Mieli przede wszystkim dwie kapitalne okazje. Pierwszą zmarnował jednak Jeremie Boga (uderzył z 16 metrów, ale piłka poleciała obok słupka), drugą - Rogeiro, który po kontrze posłał piłkę w kierunku dalszego słupka. Niestety dla miejscowych, pomylił się o kilka centymetrów.
Druga połowa zaczęła się znakomicie dla miejscowych. W zamieszaniu pod bramką Davida Ospiny najsprytniejszy okazał się Domenico Berardi. Piłkarz Sassuolo stojący na piątym metrze oddał strzał, piłka była jeszcze blokowana przez obrońców Napoli, ale bezskutecznie. Jeśli jednak kibice z Neapolu liczyli na huraganowe ataki swoich ulubieńców w celu odrobienia strat, to się przeliczyli. Napoli sprawiało wrażenie drużyny ociężałej, jakby jeszcze piłkarze nie zregenerowali się po czwartkowym starciu z Lidze Europy.
Ancelotti szukał jeszcze choćby remisu, posłał w 66. minucie do boju Arkadiusza Milika (szarpał, próbował, oddał strzał głową, ale bez większego skutku). Maszyna sunęła powoli, ociężale. Aż w 86. minucie fatalny błąd w polu karnym popełnił Francesco Magnanelli. Zawodnik gospodarzy nieudolnie wybijał piłkę, ta trafiła pod nogi Lorenzo Insigne, który posłał ją do siatki miejscowych. Gol z niczego, ale gwarantujący gościom jeden, ligowy punkt!
Co ciekawe, Sassuolo to dla Napoli jeden z najbardziej niewygodnych rywali w wyjazdowych meczach. Drużyna nie wygrała tutaj od... 2014 roku. Seria została więc przedłużona. Kolejny, ligowy mecz SSC Napoli rozegra 17 marca z Udinese. Sassuolo zagra dzień wcześniej, znów u siebie, z Sampdorią.
US Sassuolo - SSC Napoli 1:1 (0:0)
1:0 - Domenico Berardi 53'
1:1 - Lorenzo Insigne 86'
Składy:
Sassuolo: Gianluca Pegolo - Merih Demiral, Gian Marco Ferrari, Federico Peluso - Pol Lirola, Francesco Magnanelli, Alfred Duncan (91' Manuel Locatelli), Rogerio - Domenico Berardi (85' Khouma Babacar), Filip Djuricić (75' Mehdi Bourabia), Jeremie Boga.
Napoli: David Ospina - Kevin Malcuit, Kalidou Koulibaly, Vlad Chiriches (46' Sebastiano Luperto), Faouzi Ghoulam - Adam Ounas (66' Amin Younes), Allan, Amadou Diawara, Simone Verdi (66' Arkadiusz Milik) - Dries Mertens, Lorenzo Insigne.
Żółte kartki: Ferrari, Pegolo - Allan, Diawara.
Sędziował: Gianluca Manganiello.