Odra Wodzisław w minionym sezonie zajęła dwunaste miejsce w tabeli i zapewniła sobie utrzymanie w ekstraklasie. Wodzisławianie mogą jednak odczuwać niedosyt. - Cel zrealizowaliśmy, ale pozostaje jednak niedosyt, bo gdybyśmy wygrali ostatni mecz z Arką Gdynia, to zajęlibyśmy siódme miejsce w tabeli i otrzymali większe pieniądze. Graliśmy również w finale Pucharu Ekstraklasy i żałujemy, że go nie zdobyliśmy - mówi w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl, Adam Stachowiak.
Dla niespełna 23-letniego bramkarza był to drugi sezon w ekstraklasie. Łącznie na swoim koncie ma 42 występy. Jak ocenia on swoją dotychczasową postawę? - Bardziej udana dla mnie była runda jesienna. Ten sezon był dla mnie lepszy od poprzedniego, bo nie popełniłem żadnego poważniejszego błędu. We wcześniejszym miałem świetne mecze, ale nie ustrzegłem się błędów. Dla bramkarza ważniejsza jest stabilizacja, niż skakanie w górę i dół - uważa golkiper wodzisławskiego klubu.
Odra kilka dni temu wystawiła Stachowiaka na listę transferową, co oznacza, że najprawdopodobniej nie zobaczymy go więcej w jej barwach. - Pewnie jakieś oferty będą. Ze mną nikt się nie kontaktuje, tylko z moim menedżerem. Na dniach będę z nim rozmawiał, bo do tej pory przebywał za granicą. Na razie wiem tyle, co pisze prasa - opowiada Stachowiak, który ma być dla Odry receptą na podreperowanie budżetu. - Na pewno kwota miliona złotych jest przesadzona i wątpię, żeby ktoś tyle zaoferował.
Sporo mówi się, że Stachowiak miałby zasilić Lecha Poznań, który poszukuje dwóch bramkarzy z ligi polskiej. Sam zainteresowany nie ukrywa, że gdyby pojawiła się taka oferta, chętnie by z niej skorzystał. W sztabie szkoleniowym spotkałby trenera, który go wyszkolił - Pawła Primela. - O zainteresowaniu Lecha mówiło się już za czasów Franciszka Smudy, więc osoba Pawła Primela nie ma większego znaczenia - dodaje zawodnik Odry.
Stachowiak pochodzi z Poznania, gdzie swoją karierę rozpoczynał w miejscowej Olimpii. W Lechu nigdy nie trenował, ale za młodzieńczych czasów mu kibicował. - Gdy byłem młody, podobnie jak większość poznaniaków, chodziłem na mecze Lecha i mu kibicowałem. Oprócz tego bywałem na spotkaniach Olimpii, ale potem klub przeniesiono do Gdańska - wspomina być może przyszły bramkarz Kolejorza. - Fajnie byłoby wrócić w rodzinne strony, ale jestem na tyle młodym zawodnikiem, że bez różnicy mi czy będę grał 500 km czy 1000 km od domu.
Wiadomo, że w poznańskim klubie jest olbrzymia presja wyniku. Lech ma walczyć o tytuł Mistrza Polski, a także pokazać się z jak najlepszej strony w Lidze Europejskiej. Stachowiak się jednak tego nie obawia. - Podobna presja jest w Odrze, bo gdy Lech nie zdobędzie mistrzostwa, to co się stanie? Odra w przypadku spadku przestałaby istnieć - zakończył Adam Stachowiak.