Jagiellonia Białystok rozczarowała w meczu z Koroną Kielce. "Gramy za wolno, zbyt szybko się poddajemy"

PAP / Artur Reszko / Na zdjęciu: Ireneusz Mamrot
PAP / Artur Reszko / Na zdjęciu: Ireneusz Mamrot

- Gramy za wolno, jesteśmy za daleko od siebie na boisku. Zgubiliśmy organizację gry - powiedział Ireneusz Mamrot po meczu z Koroną Kielce (1:3). - Problem pojawia się w momencie straty bramki. Zbyt szybko się poddajemy - dodał trener Jagiellonii.

Jagiellonia Białystok nie może wygrać w Lotto Ekstraklasie już od 4 meczów. W 26. kolejce nie potrafiła poradzić sobie z Koroną Kielce, przegrywając na własnym stadionie 1:3 (0:2). - Zagraliśmy bardzo słabe spotkanie i przegraliśmy zasłużenie - skomentował Ireneusz Mamrot na konferencji prasowej.

- Do momentu straty pierwszego gola stworzyliśmy dwie sytuacje. Nie było jeszcze tak źle, bo gdyby Poletanović wykorzystał swoją szansę, mogłoby być inaczej. A tak popełniliśmy bardzo duże błędy przy bramkach. W nadchodzącej przerwie czeka więc nas bardzo dużo pracy i to nie tylko pod względem fizycznym, bo to moim zdaniem nie jest problemem. Wiem, że z boku może to tak wyglądać, lecz ja uważam, że chodzi tu o cechy wolicjonalne i ustawienie. Jestem o tym przekonany w stu procentach - dodał trener Jagi.

Szkoleniowiec aktualnych wicemistrzów Polski nie krył, że widzi sporo mankamentów w grze swoich podopiecznych. - Gramy za wolno, dlatego łatwiej jest przeciwnikom reagować. Jesteśmy za daleko od siebie na boisku, tworzymy zbyt duże odległości, co wykorzystują rywale. Zgubiliśmy organizację gry. Ale to nie tak, że piłkarze nie chcą. Problem pojawia się w momencie straty bramki. Zbyt szybko się poddajemy, za dużo głów jest spuszczonych. Poświęciliśmy na to sporo czasu na zgrupowaniu - wytłumaczył.

ZOBACZ WIDEO Ogromna niespodzianka! Cagliari pokonało Fiorentinę! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Odpowiadając na pytania dziennikarzy, Mamrot podkreślił, że więcej spodziewał się po Arvydasie Novikovasie i Martinie Pospisilu. Pochwalił zaś Bodvara Bodvarssona. - Widać, że bardzo chce. Mocno walczył o miejsce w składzie i je sobie wywalczył. Jego postawa to jedyny plus tego meczu. Kłopot w tym, że nie do końca potrafiliśmy go wykorzystać w ataku. Nie szukałbym tu jednak żadnej celowości. Niestety, czasem ktoś nie podniesie głowy i jest problem - zauważył.

- Dzisiaj, po rozmowie "na gorąco" z drużyną, wiemy, jaka jest sytuacja. Pierwsza rzecz: nie możemy dopuścić do tego, żebyśmy wylecieli z pierwszej ósemki w tabeli. Po drugie czeka nas Puchar Polski, na którym nam bardzo zależy i jeśli chcemy o coś w nim powalczyć, to musimy poprawić grę, a nasza forma musi być dużo lepsza. Ja muszę wziąć odpowiedzialność za to, jak to wyglądało. Szukamy rozwiązania, dużo nad tym pracujemy. Trzeba jednak zachować spokój, usiąść i o tym porozmawiać ze sobą - zakończył opiekun żółto-czerwonych.

Czytaj także: Ireneusz Mamrot ma pełne wsparcie władz Jagiellonii

Znacznie mniej do powiedzenia miał zaś Gino Lettieri. - W Kielcach nasza drużyna wielu osobom przeszkadza, więc pokazaliśmy, że mamy charakter. Wynik mówi sam za siebie. Wygraliśmy zasłużenie - oznajmił i nieco zdziwiony opuścił salę po tym, gdy usłyszał, iż nikt nie ma do niego pytań.

Źródło artykułu: