Ricardo Sa Pinto o meczu ze Śląskiem: W pierwszych minutach nie był najpiękniejszy
Ricardo Sa Pinto nie jest zadowolony z pierwszych minut sobotniego meczu z Śląskiem Wrocław. W końcu pierwszy celny strzał padł dopiero w 27. minucie. Legia wygrała 1:0 po golu z rzutu karnego.
Legii Warszawa udało się wymęczyć wygraną ze Śląskiem Wrocław. Mistrz Polski wygrał 1:0 po golu Carlitosa z rzutu karnego. Udało się tego dokonać dopiero w 53. minucie. W pierwszej połowie obie drużyny długo testowały widzów: pierwszy celny strzał padł dopiero w 27. minucie. - To był nasz trzeci mecz w ciągu tygodnia, czuliśmy zmęczenie, a w sobotę nie brakowało pojedynków na boisku, szczególnie w końcówce. Wtedy Śląsk miał wiele stałych fragmentów gry. Któryś z nich mógł zadecydować o losach rywalizacji. Żeby ustrzec się takich końcówek, powinniśmy więcej strzelać - tłumaczy trener.
Wymęczona wygrana Legii Warszawa ze Śląskiem Wrocław
Portugalczyk po raz kolejny przekonuje, że jego drużyna, mimo rozczarowującego stylu, robi postęp. Sa Pinto znowu posiłkuje się danymi z ubiegłego sezonu. - Mamy sześć punktów więcej niż rok temu na tym samym etapie - odpowiada. - Wspinamy się w tabeli, nie tracimy głupich bramek i kreujemy okazje do strzelania goli. Co można więc powiedzieć o Jagielloni czy Lechu, które są od nas niżej?
Statystykami nie musiał wspierać się trener wrocławian Vitezslav Lavicka. - Trudno cokolwiek powiedzieć, bo jesteśmy rozczarowani. Przyjechaliśmy po punkty, a musimy wracać bez nich. Wiedzieliśmy, że Legia jest mocna, szczególnie u siebie. Muszę powiedzieć, że moi piłkarze walczyli do końca i zasługiwali na to, żeby wyrównać - opowiada Czech.
Czytaj też: Lechia ucieka, Legia goni
Jaki był problem Śląska? - Brakowało nam jakości w ofensywie, szczególnie od skrzydłowych. W drugiej połowie wyglądało to lepiej - odpowiada Lavicka.
Śląsk jest na 11. miejscu w tabeli. Wrocławianie mają trzy punkty przewagi nad strefą spadkową. Z kolei Legia goni pierwszą Lechię Gdańsk. Mistrz Polski ma do lidera dwa punkty straty.