Ricardo Sa Pinto o meczu ze Śląskiem: W pierwszych minutach nie był najpiękniejszy

Ricardo Sa Pinto nie jest zadowolony z pierwszych minut sobotniego meczu z Śląskiem Wrocław. W końcu pierwszy celny strzał padł dopiero w 27. minucie. Legia wygrała 1:0 po golu z rzutu karnego.

Maciej Siemiątkowski
Maciej Siemiątkowski
Ricardo Sa Pinto WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Ricardo Sa Pinto
- W pierwszych minutach mecz nie był najpiękniejszy. Było dużo pojedynków, strat, gra nie była płynna. Z czasem zaczęliśmy opanowywać sytuacją, ale brakowało dobrych decyzji w polu karnym Śląska. Zachowaliśmy pragmatyzm i zrealizowaliśmy cel zdobywając trzy punkty. Moglibyśmy jeszcze więcej atakować po golu i powiększyć przewagę, ale liczy się wygrana - mówi po sobotnim spotkaniu Ricardo Sa Pinto.

Legii Warszawa udało się wymęczyć wygraną ze Śląskiem Wrocław. Mistrz Polski wygrał 1:0 po golu Carlitosa z rzutu karnego. Udało się tego dokonać dopiero w 53. minucie. W pierwszej połowie obie drużyny długo testowały widzów: pierwszy celny strzał padł dopiero w 27. minucie. - To był nasz trzeci mecz w ciągu tygodnia, czuliśmy zmęczenie, a w sobotę nie brakowało pojedynków na boisku, szczególnie w końcówce. Wtedy Śląsk miał wiele stałych fragmentów gry. Któryś z nich mógł zadecydować o losach rywalizacji. Żeby ustrzec się takich końcówek, powinniśmy więcej strzelać - tłumaczy trener.

Wymęczona wygrana Legii Warszawa ze Śląskiem Wrocław

Portugalczyk po raz kolejny przekonuje, że jego drużyna, mimo rozczarowującego stylu, robi postęp. Sa Pinto znowu posiłkuje się danymi z ubiegłego sezonu. - Mamy sześć punktów więcej niż rok temu na tym samym etapie - odpowiada. - Wspinamy się w tabeli, nie tracimy głupich bramek i kreujemy okazje do strzelania goli. Co można więc powiedzieć o Jagielloni czy Lechu, które są od nas niżej?

ZOBACZ WIDEO Skandaliczny transparent na stadionie Lechii. "Jest delegat PZPN, jest obserwator. Nikt nie zareagował!"

Statystykami nie musiał wspierać się trener wrocławian Vitezslav Lavicka. - Trudno cokolwiek powiedzieć, bo jesteśmy rozczarowani. Przyjechaliśmy po punkty, a musimy wracać bez nich. Wiedzieliśmy, że Legia jest mocna, szczególnie u siebie. Muszę powiedzieć, że moi piłkarze walczyli do końca i zasługiwali na to, żeby wyrównać - opowiada Czech.

Czytaj też: Lechia ucieka, Legia goni

Jaki był problem Śląska? - Brakowało nam jakości w ofensywie, szczególnie od skrzydłowych. W drugiej połowie wyglądało to lepiej - odpowiada Lavicka.

Śląsk jest na 11. miejscu w tabeli. Wrocławianie mają trzy punkty przewagi nad strefą spadkową. Z kolei Legia goni pierwszą Lechię Gdańsk. Mistrz Polski ma do lidera dwa punkty straty.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×