Trzeba wygrać jeszcze jeden mecz - rozmowa z Emilem Drozdowiczem, piłkarzem GKP Gorzów Wielkopolski

 / Znicz
/ Znicz

- Emil Drozdowicz jest piłkarzem, który poradzi sobie w ekstraklasie - ocenia grę napastnika GKP szkoleniowiec tej drużyny, Adam Topolski. Sam zawodnik nie wyklucza jednak tego, że w przyszłym sezonie dalej będzie reprezentował barwy drużyny z Gorzowa Wielkopolskiego. W spotkaniu z Gawinem/ Ślęzą Wrocław Drozdowicz był jednym z najlepszych zawodników na boisku. - Jestem napastnikiem który potrafi trafiać do siatki rywali - stwierdził snajper GKP w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.

Artur Długosz: GKP Gorzów Wielkopolski pokonał Gawin/ Ślęzę Wrocław aż 5:0. Oczekiwaliście aż tak dobrego wyniku wywalczonego we Wrocławiu?

Emil Drozdowicz: Właściwie nie. Spodziewaliśmy się, że będzie nas czekała dużo trudniejsza przeprawa. Wiedzieliśmy, że szkoleniowcem drużyny z Wrocławia jest Grzegorz Kowalski. Wiemy, że on doskonale zna nas z najlepszych stron i mógł nas rozpracować. Jego zespół mu nie pomógł. Do straty drugiego gola wrocławianie mieli jeszcze jakiś kontakt z nami, ale później chcieli strzelić już nam gola kontaktowego, nie udało im się to, a my skarciliśmy ich kolejnymi trafieniami.

Do drugiej połowy podeszliście zupełnie inaczej. Od razu rzuciliście się do ataku, czego efektem były kolejne gole.

- Chcieliśmy zagrać spokojniej, bo mieliśmy zdobytą już jedną bramkę. Nie chcieliśmy narzucać jakiegoś tempa. Całe jednak szczęście, że udało nam się zdobyć kolejne gole. Będzie spokojniej w następnym spotkaniu.

Woleliście trafić na Gawin/ Ślęzę Wrocław? Bardziej obawialiście się spotkania z drużyną z Otwocka, która zremisowała z GKS-em Jastrzębie?

- Nie liczyliśmy na kogo możemy trafić. Fajnie, że padło akurat na drużynę z Wrocławia, bo było blisko, zaistniała możliwość spotkania się z trenerem Kowalskim. Dobrze, że tutaj przyjechaliśmy. Zagraliśmy na fajnym boisku, w miarę dużo kibiców przyszło na to spotkanie. Trzeba wygrać jeszcze jeden mecz. Wtedy będziemy mogli się cieszyć.

Wygrana 6:1 z Motorem Lublin dodała wam dodatkowej wiary we własne możliwości?

- Nasza forma właściwie narastała od kilku spotkań. To nie był tylko mecz z Motorem, ale także kilka poprzednich pojedynków w których pokazaliśmy, że potrafimy grać w piłkę. Spotkanie z lublinianami było kulminacją tego wszystkiego nad czym pracowaliśmy. W tamtej potyczce to wybuchło i podtrzymaliśmy to do wtorku.

Przełomowym momentem dla GKP była zmiana szkoleniowca?

- Myślę, że miało to jakiś wpływ na zespół. Wydaje mi się, że trener dał nam nowe nadzieje i zmienił duch zespołu wprowadzając dwóch zawodników - Dawida Dłoniaka i Pawła Kaczorowskiego, którzy naprawdę ożywili atmosferę w szatni. Cały zespół zyskał całkiem inne podejście do gry. Zaczęliśmy żyć i cieszyć się na treningach, tego nam brakowało.

GKP nie grało źle, jednak nie zdobywało punktów. Co było właśnie tego przyczyną, że ponosiliście porażki albo pechowo remisowaliście?

- Ciężko mi jest cokolwiek powiedzieć. Brakowało nam skuteczności, bo stwarzaliśmy sobie wiele okazji. Nie było zimnej krwi, aby strzelić tą bramkę czy jakoś inaczej się zachować w niektórych sytuacjach. Całe szczęście, że odzyskaliśmy świeżość, bo z tym także nie było zbyt dobrze i zaczęliśmy grać piłką, a nie wybijać ją do przodu by tylko stworzyć sobie przewagę pod bramką rywala i jakieś sytuacje. Trzeba grać w piłkę nożną, a dopiero potem myśleć jak strzelić bramkę.

Bramka z Wartą Poznań, potem trzy gole z Motorem Lublin, a teraz dwa kolejne z Gawinem/ Ślęzą Wrocław. Zwyżka formy na sam koniec rozgrywek?

- Właściwie to ja formę miałem już od połowy rundy, tylko że brakowało mi tej jednej bramki, która dałaby mi jakąś pewność siebie w tym, bym mógł zdobywać następne. Zdobyłem gola z Wartą Poznań, który mnie przełamał. Następne mecze pokazały to, że jestem napastnikiem który potrafi trafiać do siatki rywali.

GKP już niemal na pewno utrzyma się w I lidze. A co z panem? Zostaje pan w tym zespole? Słychać o wielu ofertach dla pana.

- Jeszcze z zarządem nie rozmawiałem. Na pewno będę myślał o tym, żeby tutaj zostać, bo w Gorzowie Wielkopolskim jest zespół, który zasługuje na to, by grać na wysokim poziomie i mieć nawet szanse walczyć o jakieś wyższe cele. Trzeba wygrać jeszcze jeden mecz, a wydaje mi się, że w przyszłym tygodniu zarząd będzie chciał z nami rozmawiać na temat nowych umów.

Jak podejdziecie do piątkowego pojedynku? Bardziej na luzie, czy może będziecie chcieli wygrać jeszcze większą różnicą goli?

- To jest ostatni mecz u nas w tej rundzie i trzeba pokazać się z dobrej strony. Nie można lekceważyć przeciwnika, bo znamy ich trenera i wiemy jakim on jest człowiekiem. Jak ambitnym i jak będzie chciał pokazać się z dobrej strony. Tym bardziej, że mecz będzie rozgrywany w Gorzowie Wielkopolskim.

W której lidze w przyszłym sezonie zagra GKP?

- Zagramy w pierwszej lidze.

Źródło artykułu: