To był wyjątkowy dzień dla małej Antosi Haluch. Była w dziecięcej eskorcie, która wyprowadzała na boisko zawodników Wisły Kraków i Legii Warszawa. Towarzyszyła Jakubowi Błaszczykowskiemu, swojemu ulubionemu piłkarzowi. Jej historia jest bardzo trudna: walczy z ciężką chorobą, a jej najbliżsi zbierają pieniądze na operację. Ten uśmiech wynagrodził im wszystko. - To było spełnienie marzeń - mówi nam ze łzami w oczach matka dziewczynki, Justyna Haluch.
To, że mała Antosia trafiła na Reymonta 20 i miała możliwość spotkania kapitana Wisły, to zasługa jednego rysunku. Dwa miesiące temu wzięła udział w konkursie. Przygotowała rysunek, na którym pokazała Błaszczykowskiego. Wtedy nie zdobyła nagrody, ale po kilku dniach do państwa Haluchów zadzwoniła osoba zajmująca się dziecięcą eskortą. Przekazała wieść, że Antosia zostanie doceniona.
Zobacz także: Cała Polska widziała! Wisła rzuciła Legię na kolana!
- Ten rysunek zrobił duże wrażenie i chcieli w jakiś sposób go wyróżnić. Najpierw była propozycja spotkania w szatni z Kubą. Udało się załatwić, że Antosia wyszła w eskorcie, była blisko piłkarzy. Mąż powiedział, że jest to spotkanie marzeń - dodała pani Justyna.
ZOBACZ WIDEO Serie A: piękny gol Milika! Napoli rozbiło Romę [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Antosia urodziła się z wadą wrodzoną - przepukliną oponowo-rdzeniową. Wadami towarzyszącymi tej chorobie jest wodogłowie, pęcherz neurogenny i niedowład kończyn dolnych. Dlatego mała Antosia porusza się za pomocą wózka inwalidzkiego i na nim pojawiła się w niedzielę na Reymonta 20. Wózek prowadził właśnie Błaszczykowski. Do tego kapitana Legii - Artura Jędrzejczyka - wyprowadzał jej kuzyn Piotruś, który ma wadę genetyczną. - Mieliśmy podwójne szczęście - mówi Justyna Haluch.
Obchodząca 11 kwietnia szóste urodziny Antosia interesuje się wieloma rzeczami. Lubi piłkę nożną i Kamila Stocha. Dla niej spotkanie z "Kubą" było ogromnym wydarzeniem, które bardzo przeżywała. - To jest fajne, bo oni mają ograniczenia życiowe związane z dysfunkcjami i niepełnosprawnością. Oni czuli się wyróżnieni. Przeżyli coś, co ciężko ubrać w słowa. Ja jako rodzic przeżywam to strasznie i cały czas mam w sercu ogromną radość i wzruszenie - powiedziała Haluch.
Zobacz także: Wisła Kraków - Legia Warszawa. Rafał Pietrzak: Trener powiedział, żebym po prostu trafił w bramkę
Jakiś czas temu marzeniem Antosi było stanięcie na własne nóżki, by mogła bawić się z rówieśnikami. - Od miesiąca Antosia potrafi przejść kawałeczek. W przedszkolu zrobiła niesamowite wrażenie na koleżankach i kolegach, jak weszła i wszyscy zobaczyli, że ona stoi i może stać. To jest dla nas ogromny sukces. Dążymy do tej samodzielności. Udało nam się to zrobić, by stanęła na własne nóżki. Bez użycia ortez nie jest w stanie stać samodzielnie. Jej stopy są wiotkie i nie jest w stanie stać stabilnie. One muszą mieć wsparcie - mówi pani Justyna i po raz kolejny podczas naszej rozmowy się wzrusza.
Dla córeczki państwo Haluchowie zrobią wszystko. Od pierwszych chwil jej życia starają się, by Antosia prawidłowo się rozwijała. Intelektualnie rozwija się bardzo dobrze, radzi sobie świetnie. Jest radosną i pełną życia dziewczynką. Imponujące jest to, że ich córka zdobywa medale mistrzostw Polski w pływaniu dzieci niepełnosprawnych. Jest najmłodszą medalistka tej imprezy. Rodzice wraz z redakcją TVP Kraków wpadli na pomysł, by 1 czerwca w swoich rodzinnych stronach - Gorlicach - zorganizować charytatywny mecz. Zmierzą się w nim drużyny przyjaciół Antosi i ekipa TVP Kraków.
To pierwsza ich akcja charytatywna, ale jest niezbędna. Antosię czekają dwie operacje, na które trzeba zebrać pieniądze. To, że zaczęła być bardziej samodzielna sprawiło, że mięśnie są słabe i trzeba operować biodra. - Jedno bioderko jest w gorszym stanie, potem drugie. Do tego dochodzi rehabilitacja. Mamy teraz czas na to, by zdecydować, którą klinikę wybrać. Byliśmy w tamtym tygodniu w klinice pod Monachium i tam potwierdzono diagnozę. Nie da się uniknąć tych operacji. Później trzeba będzie zoperować stopy. To pozwoli umożliwić jej lepszy start - dodaje pani Justyna.
- Operacja jest kosztowna. Jeśli dojdzie do niej w Niemczech, to będzie to koszt pomiędzy 13 a 25 tysięcy euro. Dla nas w tym momencie jest to kwota nieosiągalna. Mamy subkonto w fundacji. Korzystamy z tego, co potrzeba. Przyjaciele i znajomi oddają jeden procent podatku. Nigdy nie robiliśmy żadnych akcji charytatywnych. To samo do nas przyszło. My z tym nie wyszliśmy. Z tego powodu jestem bardzo wzruszona - słyszymy. Pieniądze wpłacać można tutaj.
Jest też możliwość zrobienia operacji w Polsce, na NFZ. Nie zmienia to jednak faktu, że niezbędne będą pieniądze na turnusy rehabilitacyjne. - Koszt jednego turnusu rehabilitacyjnego to ok. 6000 zł, Antosia powinna wziąć udział w co najmniej kilku turnusach. Potrzebny będzie dodatkowo nowy sprzęt rehabilitacyjny - mówi nam rzecznik prasowa Fundacji Dzieciom "Zdążyć z Pomocą", Monika Sadowa.