Na godzinę przed pojedynkiem Gawina/Ślęzy Wrocław z GKP Gorzów Wielkopolski przez Wrocław przeszła ulewa. Boisko na stadionie przy ulicy Oporowskiej, gdzie rozgrywana była potyczka, było więc mokre i nasiąknięte wodą. Nic jednak nie może usprawiedliwiać fatalnej gry bramkarza Gawina/Ślęzy - Pawła Jędrysiaka, który miał udział przynajmniej w trzech trafieniach dla GKP.
W pierwszej połowie urodzony 14 sierpnia 1986 roku golkiper prezentował się całkiem przyzwoicie. W drugiej części meczu rozpoczął on jednak swój "antykoncert" gry. Najpierw w 48. minucie wybił przed siebie dośrodkowanie jednego z graczy GKP. Ten prezent na bramkę szybko zamienił Emil Drozdowicz. 3 minuty później Jędrysiak popełnił fatalny w skutkach błąd. Stracił on piłkę na 40. metrze na rzecz Mouhamadou Traore. Napastnik GKP ze spokojem pobiegł w kierunku pustej bramki i trafił do siatki z bliska. - Źle obliczyłem lot piłki po tym jak się odbiła od murawy. Dostała ona takiego poślizgu... Już wtedy nie miałem szans żeby wybić ją z pierwszej piłki, chciałem zagrać do boku do zawodnika, który mi się pokazywał. Niestety potknąłem się i przewróciłem. Piłkarz GKP nadbiegł, przejął piłkę i miał pustą bramkę - wyjaśniał całą akcję Jędrysiak. Czarnoskóry zawodnik GKP natomiast cieszył się z trafienia. - Bramkarz podarował mi jedną bramkę i mu za to dziękuję - stwierdził Traore w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
To nie była ostatnia fatalna interwencja młodego zawodnika. Takich miał jeszcze kilka. Raz także zupełnie nie zareagował po dośrodkowaniu Szymona Sawali, po którym znów na listę strzelców wpisał się Traore. Swojego kolegi z zespołu bronią jednak zawodnicy Gawina/Ślęzy, jednak i oni stwierdzają, że Jędrysiak mógł zachować się lepiej. - Jednoznacznie nie można powiedzieć, że bramkarz zawalił. To chłopak, który dwa lata temu grał w A klasie. Rzuciliśmy go na głęboką wodę i nie oczekujmy tego, że będzie nam wygrywał mecze. Musi się na pewno zastanowić nad swoją postawą - komentował Tomasz Zieliński. - Wszyscy widzieli, w jaki sposób straciliśmy bramki, a tak się dzieje co mecz. Nie tylko bramkarz jest winien naszej porażki, ale cały zespół, który nie walczył tak jak powinien - dodał Zbigniew Wójcik.
To nie był pierwszy taki mecz golkipera, co zauważył także szkoleniowiec drużyny ze stolicy Dolnego Śląska. - To jest młody chłopak. Nie może drugi raz popełniać takiego błędu, bo w lidze już jeden taki mu się zdarzył. Rozmawiałem już z nim na ten temat - mówił Grzegorz Kowalski.
Piłkarze z Gorzowa Wielkopolskiego także stanęli po stronie golkipera, lecz oni jednak cieszyli się z tego powodu, że jego błędy pozwalały im na zdobywanie kolejnych goli. - Były bardzo trudne warunki do gry. Piłka była śliska i dostawała poślizgu na mokrej murawie. Trudno broni się w takich warunkach, szczególnie że oddaliśmy dużo strzałów, z których część mogła mu sprawiać sporo problemów. Musiał w końcu popełnić jakiś błąd - komentował Mateusz Piątkowski, zdobywca piątego gola dla gorzowian.
Trzecie trafienie najbardziej obciąża konto Pawła Jędrysiaka, co zauważył Emil Drozdowicz. - Przy trzeciej bramce bardzo pomógł nam bramkarz rywali, ale ja nie jestem od oceniania i niech to zrobi trener Kowalski.
Najtrafniej postawę golkipera Gawina/Ślęzy Wrocław ocenił Adrian Łuszkiewicz. - Wrocławianie dopuszczali do dużej ilości strzałów. Bramkarz nie miał dnia konia - komentował pomocnik GKP.
Po wysokiej porażce zawodnicy z Wrocławia w Gorzowie Wielkopolskim mogą walczyć jedynie o odzyskanie honoru. O poprawę swojej reputacji może się starać także Paweł Jędrysiak, jeżeli oczywiście dostanie szansę występu. We wtorek rezerwowym golkiperem Gawina/Ślęzy był Maciej Zdrojewski. Być może to ten zawodnik w piątek od pierwszych minut stanie między słupkami ekipy z Wrocławia.