Jednym z tych, który najgłośniej krzyczał, był Silvio Berlusconi, ex właściciel Milanu. Był szefem klubu z San Siro przez 18 lat i od zawsze kochał ustawienie z dwójką napastników i ofensywnym zawodnikiem ustawionym tuż za jego plecami. We Włoszech mówią na takiego piłkarza "trequartista".
Nawet gdy Milan był wiceliderem w listopadzie 2016 roku, Berlusconi w mediach pouczał ówczesnego trenera Vincenzo Montellę, jak powinien ustawiać zespół. - Mamy pewne różnice poglądów, jeśli chodzi o kwestie taktyczne. Jestem przekonany, że ustawienie Milanu powinno być takie, jakie przez 30 lat prowadziło nas do zostania najbardziej utytułowanym zespołem na świecie - trequartista i dwóch napastników. Namawiam Montellę, że to jest właściwy system, a nie z dwoma skrzydłowymi - mówił.
Nie mogą grać razem
Czas biegnie, a Berlusconi nie zmienia się. Tym razem namawiał Gennaro Gattuso do gry dwójką napastników. Były premier Włoch był właściwie głosem kibiców, którzy również domagali się, aby w końcu spróbowano duetu Krzysztof Piątek - Patrick Cutrone od pierwszej minuty. Gattuso przez wiele tygodni odmawiał, tłumacząc, że to zbyt podobni do siebie napastnicy. Twierdził, że nie mogą grać razem.
ZOBACZ WIDEO Serie A: Na raty, ale skutecznie. Tak Krzysztof Piątek zdobył 20. gola w sezonie [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
- Czy użyję Cutrone i Piątka jednocześnie? Może kiedyś. Na razie nie myślę o takim wariancie, to zbyt duże ryzyko. Musimy zachować równowagę - mówił pod koniec stycznia.
Długo nie dawał za wygraną, ale rosła na niego presja. Nie chodzi oto, że Piątek nie strzelał bramek, lecz oto, że Milan w ofensywie wyglądał bardzo blado, a Polak był odcięty od podań. Po porażkach z Interem Mediolan (2:3) oraz Sampdorią Genua (0:1) zmiany były nieodzowne. Pytanie było tylko, jakie.
Prośby i błagania zostały wysłuchane. Gattuso zmienił system z 4-3-3 na 4-3-1-2. Dokładnie takim od dawna gra Sampdoria Genua. Funkcjonuje on świetnie, ale pamiętamy, że jesienią Jerzy Brzęczek także chciał grać w ten sposób. Dwójka napastników z przodu, a pod nich podwieszona "dziesiątka". Do tego ofensywni boczni obrońcy i trójka pomocników, która miała ryglować akcje środkiem boiska. Na papierze wygląda to doskonale, ale w praktyce nie jest łatwe do nauczenia.
Bardzo dobra współpraca
O tym, jak już pisaliśmy, przekonał się Brzęczek w Chorzowie przeciwko Portugalii. Wyglądało to tragicznie, bo system jest trudny do opanowania. Przede wszystkim błąd był w ustawieniu napastników. Milan przeciwko Udinese zagrał z Cutrone i Piątkiem w ataku oraz Lucasem Paquetą (zanim doznał kontuzji). Wówczas napastnicy grają bardzo szeroko w defensywie, odcinając możliwość rozgrywania piłki w tej strefie. Trequartista przy pressingu atakuje środkiem boiska, a napastnicy są ustawieni bliżej linii bocznej.
Gattuso podkreślał po meczu, że takie ustawienie trenował zaledwie przez 1,5 dnia ze swoimi piłkarzami. W ofensywie wyszło bardzo dobrze. I Piątek i Cutrone wiedzieli co mieli robić. Co jednak najważniejsze, bardzo dobrze współpracowali ze sobą. Piątek stworzył dwie okazje Cutrone. Ten odpłacił się asystą przy golu Polaka.
Po remisie z Udinese jednym pozytywem w grze Milanu była właśnie współpraca Piątka z Cutrone. Polak bardzo dużo zyskuje na tym. Obrońcy nie mogą skupić się już tylko na nim i podwajać, a nawet potrajać go. Muszą też zwrócić uwagę na drugiego z napastników, co daje więcej swobody Piątkowi. Poza tym, Cutrone haruje jak wół w defensywie i zawsze naciska rywali.
"Ich współpraca wyglądała obiecująco. To dobry prognostyk przed kolejnymi spotkaniami" - pisała po meczu z Udine gazeta "La Gazzetta dello Sport". To ona jako pierwsza podała, że Milan zmieni ustawienie. Ona przewiduje też, że z Juventusem Turyn znów Piątek zagra z Cutrone.
Początek meczu w sobotę o godzinie 18.
Zobacz także: AC Milan w kryzysie, Gattuso nie traci wiary. "Nie możemy się poddawać"
Zobacz także: Krzysztof Piątek podziękował Patrickowi Cutrone na Instagramie
Na deser Barca Athletico a nie żadne der klassiker