Patrick Cutrone - jak Krzysztof Piątek zgasił włoski talent

Getty Images / Marco Luzzani / Na zdjęciu: Patrick Cutrone
Getty Images / Marco Luzzani / Na zdjęciu: Patrick Cutrone

Wszyscy w Milanie kochają Krzysztofa Piątka. Prawie wszyscy. Patrick Cutrone to jedyna osoba ze skwaszoną miną. To jego Polak posadził na ławce i wpędził w rolę mało potrzebnego zmiennika. W piątek Milan gra z Empoli (początek o godz. 20:30).

Patrząc na Patricka Cutrone w ostatnich tygodniach, nie sposób nie zauważyć zmiany nastroju na jego twarzy. Gdy ustępował miejsca w debiucie Krzysztofa Piątka, był uśmiechnięty i zmotywowany. Ale później role się odwróciły. Cutrone wchodził za rewelacyjnego Polaka. Tak było z Atalantą Bergamo i chociaż Milan prowadził 3:1, to mina Cutrone wskazywała, jakby jego drużyna zbierała tęgie lanie.

Zobacz także: Krzysztof Piątek osiągnął kolejną granicę. Obserwuje go milion osób

Piątek na ustach wszystkich

Z jednej strony trudno się dziwić Cutrone. Piątek rozkochał w sobie kibiców Milanu, szefostwo klubu, kolegów z drużyny. Nagle ci uwierzyli, że wystarczy kopnąć piłkę w pole karne, a tam gola na pewno strzeli Piątek. Co chwilę Piątek jest na okładkach włoskich gazet, wszyscy tylko wokół mówią "Piątek, Piątek, Piątek" i pokazują charakterystyczny gest z pistoletami. O Cutrone nikt się nawet nie zająknie.

ZOBACZ WIDEO Show Krzysztofa Piątka! Kapitalne gole Polaka i zwycięstwo Milanu [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Rywal Piątka jest zgaszony i jeśli ktoś został kibicem Milanu w połowie stycznia, to ma wrażenie, że to zawodnik, który ma przeciętny talent. Ale jest zupełnie inaczej. Wystarczy spojrzeć, że w styczniu skończył dopiero 21 lat, a już zdobył 27 bramek dla Milanu. Strzelał gole w młodzieżowych reprezentacjach Włoch. Ma za sobą również debiut w dorosłej kadrze.

Co więcej, Cutrone był łączony z takimi klubami jak Real Madryt czy Chelsea. Nie mówimy zatem o piłkarzu, którego największą zaletą jest bieganie od obrońcy do obrońcy, bo tak to wygląda odkąd do Milanu dołączył Piątek. Trzeba uczciwie przyznać, że jego droga do podstawowego składu nie jest usłana różami.

Przed sezonem 2017/2018 kupiono za 38 mln euro Andre Silvę i wypożyczono Nikolę Kalinica, który zbierał świetne noty w Fiorentinie. Obaj jednak mocno zawiedli, więc latem ubiegłego roku znów dołożono Cutrone rywala. I to od razu tego z najwyższej półki. Gonzalo Higuain został wypożyczony z Juventusu i Cutrone ponownie musiał walczyć o miejsce w składzie.

Gdy okazało się, że Higuain nie jest odpowiednim piłkarzem do gry w Milanie, kupiono kolejnego napastnika. Tym razem był to już Krzysztof Piątek. Z miejsca posadził Cutrone na ławce i stał się ulubieńcem kibiców, którzy już śpiewają piosenki na jego cześć.

Zobacz także: Włosi uderzają w Arkadiusza Milika. "Jego błędy kosztują za dużo"

Snajper jak Inzaghi 

Ale Cutrone od najmłodszych lat pokazywał, że drzemie w nim spory potencjał. Urodził się w Como, ale mieszkał 6 km od tego urokliwego miasta, w Pere. Dotychczas ta mała miejscowość mogła "poszczycić się" tym, że znana była z tego, że znajduje się tutaj dom Margherity Sarfatti, kochanki faszystowskiego dyktatora Benito Mussoliniego.

Jakoś 10 lat temu do Pere zaczęli przyjeżdżać skauci, którzy usłyszeli, że jest tam młody chłopak mający smykałkę do zdobywania goli. Ale Cutrone wcale nie musiał wylądować w Milanie, bo pierwszy zgłosił się Inter Mediolan. Na jednym z lokalnych turniejów zobaczyli dzieciaka szybszego, zwinniejszego i lepszego technicznie od wszystkich innych chłopców. Nie było wątpliwości, że ma coś w sobie. To Inter pierwszy rozmawiał z rodzicami Cutrone, ale ostatecznie Mauro Bianchessi, ówczesny szef rekrutacji akademii Milanu, wygrał wyścig po młodego piłkarza.

Cutrone w akademii spisywał się świetnie: gole przeciwko odwiecznemu rywalowi Interowi, hat-trick z Niemcami w młodzieżowej reprezentacji Włoch. Trenerzy szybko zauważyli w nim potencjał i włączyli do pierwszej drużyny. Szansę debiutu dał mu Vincenzo Montella w maju 2017 roku. Cutrone wszedł na ostatnie pięć minut w meczu z Bologną. Od początku poprzedniego sezonu regularnie pojawiał się już na boisku. Popis swoich umiejętności dał jeszcze w meczach towarzyskich, gdy dwa razy pokonał bramkarza Bayernu Monachium. Formę utrzymał na początku rozgrywek. W sierpniu zdobył cztery gole i dołożył dwie asysty. To wtedy pojawiły się nagłówki w gazetach o zainteresowaniu Realu Madryt i Chelsea. "Ręce precz od Cutrone!" - można było wyczytać na forach kibiców Milanu.

Później bywało już różnie, ale w lutym 2018 roku znów błysnął. Pod nieobecność Kalinicia strzelił cztery gole. - Nie może się rozpraszać faktem, że jest najmłodszym zawodnikiem w historii Milanu, który strzelił tak wiele bramek. Musi pracować i odpoczywać. Mam nadzieję, że znajdzie piękną dziewczynę, żeby mógł odpocząć przy niej i się kochać z nią - wypalił wówczas Gennaro Gattuso.

Pod wielkim wrażeniem Cutrone był także Luca Antonini, były defensor Milanu. - Potrzebuje tylko jednego podania, żeby zdobyć bramkę - zachwycał się. Czy takie słowa nie przypominają nam czasem kogoś innego?

Eksperci chwalili Cutrone za wielką motywację, za nieodpuszczanie obrońcom rywali, którzy zawsze czuli jego oddech na plecach. Jako największą zaletę wymieniano jednak "nos snajpera" i porównywano go do Filippo Inzaghiego, legendarnego napastnika Milanu, który słynął z tego, że perfekcyjnie wykańczał podania kolegów.

Ostatecznie w poprzednim sezonie Cutrone zagrał aż 46 razy (32 razy w podstawowym składzie), zdobył 18 goli i dołożył 6 asyst. Przyzwoite statystyki, jak na piłkarza, który rozpoczynał rozgrywki mając ledwie 18 lat na karku. W tym nie zrobił oczekiwanego postępu (9 goli w 30 meczach), a w Serie A ma ledwie trzy trafienia.

W piątek Milan podejmie Empoli w meczu ligi włoskiej. Początek spotkania o godz. 20:30.

Źródło artykułu: