Ostatni rok był dla Roberta Lewandowskiego bardzo ważny. Jego kariera nabrała niesamowitego rozpędu. W ciągu kilku miesięcy "Lewy" z najlepszego snajpera pierwszej ligi, stał się kluczowym zawodnikiem Lecha Poznań, co zaowocowało powołaniem do reprezentacji Polski.
W 2008 roku o Lewandowskim zrobiło się bardzo głośno, gdy na zawołanie zdobywał bramki dla Znicza Pruszków. Przekreślony nieco wcześniej w Legii Warszawa, udowodnił swoją klasę i przykuł zainteresowanie sporej ilości czołowych klubów zarówno polskich, jak i zagranicznych. Ostatecznie zdecydował się skorzystać z oferty Lecha Poznań, choć inne kluby oferowały mu większe pieniądze. 20-letni wówczas zawodnik uznał, że zarobki nie są w tym momencie najważniejszym aspektem, którym należy kierować się przy wyborze nowego klubu.
Lewandowski pochodzi ze sportowej rodziny, co znacznie pomogło jego karierze. Jego ojciec swego czasu również grał w piłkę nożna. Z kolei matka poświęciła się siatkówce. "Lewy" za młodu często uczestniczył w biegach przełajowych, co jednak nie sprawiało mu przyjemności i gdyby nie liczne zwycięstwa, to najchętniej w ogóle by się temu nie poświęcił. To właśnie jego matka uratowała mu karierę. Gdy Legia zrezygnowała z jego usług, pani Iwona załatwiła mu transfer do Znicza, gdzie szybko się rozwinął i regularnie zdobywał bramki.
Transfer do Lecha okazał się strzałem w dziesiątkę. Już w swoim debiucie w Pucharze UEFA zapewnił Kolejorzowi zwycięstwo w wyjazdowym meczu z Chazarem Lenkoran. Podobnie było w ligowym spotkaniu z GKS Bełchatów, gdy efektownym uderzeniem piętką pokonał bramkarza rywala. Jak się okazało gol ten został wybrany bramką sezonu. Dobra gra w klubie nie pozostała bez odzewu ze strony Leo Beenhakkera, który już po kilku kolejkach powołał go do reprezentacji Polski. A Lewandowski tradycyjnie… zdobył gola w debiucie. W chwili obecnej ma na swoim koncie dziewięć meczów i trzy bramki.
Nic więc dziwnego, że nazwisko utalentowanego napastnika Kolejorza znalazło się w notesach wielu zagranicznych menedżerów. Zimą media codziennie transferowały go do innego klubu. Lewandowski nie zwracał na to większej uwagi. - Ja chce się przygotować do rundy wiosennej. Prasowe spekulacje odkładam na bok i przymykam na nie oko - mówił zimą lechita. To tylko świadczy o tym, że ma on dobrze poukładane w głowie, co potwierdzał Franciszek Smuda, do niedawna trener Lecha: - Jest dobrze wychowany i trudno żeby uderzyła mu do głowy woda sodowa. Rozmawiałem z jego matką, powiedziała, że jest spokojny i nie robi głupich ruchów, tylko wszystko rozważa. Jeśli nie uderzy mu "sodówka", to będzie z niego bardzo dobry zawodnik.
Runda wiosenna również była dla niego udana, w szczególności jej początek, gdy regularnie trafiał do siatki rywali. Potem przez kilka meczów nie zdobył bramki, na co wpływ miała kontuzja Hernana Rengifo. - Robert lepiej się czuje jako lekko cofnięty napastnik - uważa Marek Bajor, pracujący w Lechu jako drugi trener. Absencja Peruwiańczyka powodowała grę Lewandowskiego na szpicy, gdzie często był osamotniony i nie wiele mógł zdziałać. Napastnika Kolejorza często chwalili zawodnicy przeciwnych klubów. - Jest to chłopak o dużych umiejętnościach. Reprezentacja Polski będzie miała z niego duży pożytek - mówi Marcin Baszczyński z Wisły Kraków, przeciwko której „Lewy” rozgrywał swoje najlepsze mecze.
W swoim premierowym sezonie w ekstraklasie, Lewandowski zdobył czternaście bramek, do których dołożył sześć goli w Pucharze UEFA oraz Pucharze Polski. Podczas gali podsumowującej rozgrywki, został wybrany odkryciem sezonu. Podobnie jak zimą, znów wiele klubów wyraża zainteresowaniem jego osobą. Borussia Dortmund złożyła nawet ofertę opiewającą na trzy miliony euro. Lech nie zamierza jednak sprzedawać swojej gwiazdy.
Wszyscy w Poznaniu zdają sobie sprawę, że Lewandowski ma spory talent, który jednak wymaga udoskonalenia. Momentami było widać pewne mankamenty w jego grze, które w lidze zagranicznej najprawdopodobniej zostałyby obnażone w sposób jeszcze bardziej widoczny, co w konsekwencji mogłoby poskutkować zniszczeniem ciekawie zapowiadającej się kariery. A Lewandowski na pewno nie chce być drugim Radosławem Matusiakiem. - Robert jest zawodnikiem ułożonym. Natomiast nie wykorzystywał wszystkich sytuacji, jakie miał i na pewno ma jeszcze w sobie rezerwy, więc może być jeszcze lepszym zawodnikiem - mówi Andrzej Juskowiak, który będzie odpowiedzialny za pracę z napastnikami. - Jest w kręgu zainteresowań wielkich klubów, ale pozostanie w Lechu na jeszcze jeden sezon, na pewno by mu pomogło, żeby jeszcze bardziej ułożony i przygotowany wyjechał do zagranicznego klubu i był osobą, która gra na najwyższym światowym poziomie. Będę mu się starał w tym pomagać moim doświadczeniem, które zebrałem przez 20 lat.
Podobnie radzi Franciszek Smuda: - Praca, praca i jeszcze raz praca, a także jak najdłuższa gra w Lechu. Lewandowski po otrzymaniu oferty z Borussii przyznał, że ma nad czym myśleć i nie potrafił zagwarantować, że w przyszłym sezonie nadal będzie reprezentował barwy poznańskiego klubu. Letnie okienko transferowe to dla 21-letniego zawodnika chwila prawdy, która zadecyduje o jego dalszej karierze. Przejście do Dortmundu byłoby najgorszym z możliwych rozwiązań, bowiem Borussia nie zakwalifikowała się nawet do europejskich pucharów.
Gdy Lewandowski w Lechu nie strzelał bramek przez kilka meczów, nadal miał duży kredyt zaufania u trenerów. Za granicą tak kolorowo nie będzie. Każdy będzie wymagał od niego regularności, a jej brak może oznaczać zajęcie miejsca na ławce rezerwowych, pod warunkiem, że Lewandowski w ogóle wywalczyłby sobie pozycję w wyjściowej jedenastce nowego klubu. Polska piłka straciła już wiele talentów i gdyby podobny los podzielił napastnik Lecha, byłaby to wielka strata. Na szczęście "Lewy" do sprawy podejdzie trzeźwo myśląc i wybierze dla siebie najlepsze rozwiązanie. Pomogą mu w tym również działacze Lecha, którzy nie dopuszczą do transferu. Wypada mieć nadzieję, że nowy sztab szkoleniowy z Jackiem Zielińskim na czele, wytłumaczy Lewandowskiemu, że powinien spędzić w Lechu przynajmniej pół roku lub cały sezon i powalczyć z Lechem w Lidze Europejskiej i o tytuł Mistrza Polski.
Andrzej Juskowiak rozumie, że "Lewy" chce się rozwijać i po udanym sezonie stawia sobie poprzeczkę coraz wyżej. Trzeba umieć jednak zachować odpowiednie proporcję, bo rzucenie się na głęboką wodę, może oznaczać spadać na dno. - Mamy bardzo mało utalentowanych zawodników z charakterem, którzy chcą osiągnąć coś w piłce i nie zadowalają się tym, że na polskim podwórku osiągnęli status gwiazdy. Będąc dobrym piłkarzem chcą grać w najlepszych zespołach Europy - kończy Juskowiak, który ma nadzieję, że Lewandowski pozostanie w Kolejorzu.