"Bayern jest na czele Bundesligi i w półfinale Pucharu Niemiec. Mimo to permanentnie spekuluje się i dyskutuje o przyszłości Niko Kovaca. Muszę powiedzieć szczerze: mdli mnie, gdy to śledzę. Do Kovaca strzelają albo z własnych szeregów, albo z zewnątrz. To brak szacunku" - pisze Stefan Effenberg, były piłkarz Bayernu Monachium i reprezentacji Niemiec, w cotygodniowym felietonie na stronie t-online.de.
"Effe" jest zdegustowany niedawnymi wypowiedziami Karla-Heinza Rummenigge w telewizji Sky. Prezes rady nadzorczej Bayernu stwierdził m.in., że w monachijskim klubie "nie ma gwarancji zatrudnienia dla nikogo". - Kto sobie z tym nie umie poradzić, jest w niewłaściwym klubie - mówił Rummenigge.
Zobacz także: Karl-Heinz Rummenigge odejdzie z Bayernu. Oliver Kahn zostanie jego zastępcą
Zdaniem Effenberga Chorwat jest właściwym człowiekiem na właściwym miejscu. "Jest mi przykro z powodu Niko Kovaca. Dostaję bólu brzucha, gdy słyszę takie stwierdzenia. Rummenigge musi zdawać sobie sprawę, że to wywołuje burzę w mediach i kosztuje trenera sporo energii" - tłumaczy 50-letni Effenberg.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Bójka Lewandowskiego z Comanem dała pozytywny impuls? "Takie sytuacje biorą się z ambicji"
Wicemistrz Europy z 1992 r. przypomina także, z jakimi szefami Kovac miał do czynienia w poprzednim klubie - Eintrachcie Frankfurt. "Nie pamiętam choćby jednego negatywnego zdania o Kovacu. W Eintrachcie robili to o wiele lepiej, Bayern powinien brać przykład" - dodał.
W ostatnich tygodniach - zwłaszcza po odpadnięciu Bayernu z Ligi Mistrzów - głośno było w mediach o kandydatach do zastąpienia Kovaca. Dziennikarze twierdzili, że klub ze stolicy Bawarii mógłby zatrudnić Jose Mourinho (więcej TUTAJ), inna opcja to Antonio Conte.
Zobacz także: Media: Bayern Monachium przygotowuje ofertę dla Antonio Conte
Na pięć kolejek przed zakończeniem sezonu Bundesligi Bayern otwiera tabelę, z jednym punktem przewagi nad Borussią Dortmund. Natomiast w Pucharze Niemiec Bawarczycy powalczą o finał 24 kwietnia, w wyjazdowym spotkaniu z Werderem Brema.