"Ratował wszystko, zdominował to spotkanie" - piała z zachwytu "La Gazzetta dello Sport". "Co najmniej cztery cuda i osiem ważnych parad. Odleciał!" - to z kolei "Tuttomercatoweb". Dotąd Włosi tak rozpływali się nad występami polskich napastników. Wprawdzie bramkarzy w Serie A mamy równie dobrych, ale żaden nie zagrał tak znakomicie, jak w poniedziałek Bartłomiej Drągowski.
17 - tyle razy interweniował Polak w meczu z Atalantą Bergamo. Od sezonu 2004/2005 żaden bramkarz w Serie A nie zatrzymał tylu strzałów w jednym spotkaniu. Za ten wyczyn Drągowski dostał odpowiednie noty. Portal "whoscored.com" po raz drugi w swojej historii przyznał bramkarzowi najwyższą ocenę "10". Pierwszym był Mattia Perin z Genoi (sezon 2013/2014). Podobnie 21-latka wyróżnili statystycy "SofaScore.com". Drągowski to pierwszy Polak w historii, który dostał od nich "10".
"Super Drago"
Taki przydomek Drągowskiemu nadała już "La Gazzetta dello Sport". Na jego znakomity występ zwrócili uwagę wszyscy we Włoszech i w Polsce. To zasługa udanej decyzji o pójściu na wypożyczenie zimą do Empoli. - Powiedziałem, że chce tu grać między innymi dlatego, że poradzili sobie tutaj inni Polacy - wyjaśnił swoją decyzję portalowi "FirenzeViola.it".
ZOBACZ WIDEO: "Druga połowa". Cudowny sezon Piątka. "Milan bardzo szybko uzależnił się od naszego napastnika"
- Bartłomiej radzi sobie tam bardzo dobrze. Zaakceptował ich ofertę, bo wiedział, że klub szuka bramkarza na drugą część sezonu. Regularne występy rozwijają go jeszcze bardziej. I w poniedziałek zagrał swój najlepszy mecz - komentuje dla nas Andrea Giannattasio z "FirenzeViola.it". We Florencji znają Polaka. Od ponad dwóch lat bezskutecznie próbował przebić się do pierwszego składu Fiorentiny.
Cristiano Ronaldo odejdzie z Juventusu?! Niepokojące doniesienia dla kibiców
To był burzliwy okres dla młodzieżowego reprezentanta Polski. Drągowski nie potrafił wygrać konkurencji z kolejnymi bramkarzami Fiołków. - Jeśli będę kolejny rok siedzieć na ławce, to nie wiem, czy nie skończę grać w piłkę. Nie wiem, czy będzie sens się dalej denerwować. Przez ciągłe bycie rezerwowym ucieka chęć grania w piłkę nożną - mówił w rozmowie z "Faktem". Później prostował: "Przyznaję, jestem osobą niezwykle ambitną. Mam 20 lat, wielkie marzenia i jestem głodny gry. Chcę się rozwijać, realizować."
Teraz konkurowałby o skład z dwa lata młodszym Albanem Lafontem. - Różnią się od siebie. Lafont jest nieco wybuchowy, Drągowski bardziej kompletny - ocenia włoski dziennikarz. Lepsze notowania u poprzedniego trenera miał Francuz. Niewiele się zmieniło po przyjściu Vincenzo Montelli. W pierwszym meczu pod wodzą nowego trenera od pierwszej minuty grał również Lafont.
Być może przełomowym momentem dla Drągowskiego było październikowe powołanie do pierwszej reprezentacji od Jerzego Brzęczka. Kontuzji doznał Łukasz Skorupski, a w jego miejsce selekcjoner powołał Drągowskiego.
- Być może Brzęczek chciał dać mu kopa, żeby się nie załamywał. W reprezentacji spotka najlepszych zawodników, potrenuje z Łukaszem Fabiańskim i Wojciechem Szczęsnym. Dla nas to wielkie zaskoczenie, a Bartek jest wniebowzięty - komentował nam ojciec piłkarza, Dariusz Drągowski.
Zapalniczka i palec
Nie najłatwiejszy okres we Florencji poskromił charakter młodego zawodnika. W Polsce był już "kozakiem". W ekstraklasie zadebiutował mając 16 lat i 281 dni. Tę szansę dała mu Jagiellonia Białystok. Szybko na stałe wszedł między słupki i emanował pewnością siebie.
- Jest bardzo pracowity i bardzo charakterny. Ma też szczęście, ale bez niego ani rusz i w piłce, i w życiu. - komplementował wychowanka Grzegorz Kurdziel, trener bramkarzy Jagiellonii. Szybko zaczęto porównywać Drągowskiego do Artura Boruc. Bohater EURO 2008 jest wzorem dla młodego piłkarza.
Z czasem polska liga robiła się za mała. Lista klubów zainteresowanych młodym bramkarzem robiła się coraz dłuższa. Na niej wiele angielskich klubów (m.in. Bournemouth i Blackburn Rovers). Chętny był nawet Real Madryt. Drągowski zaczął pozwalać sobie na coraz więcej. Mimo młodego wieku nie bał się wdawać w zaczepki ze starszymi rywalami.
Lubił zwracać na siebie uwagę. Jak w marcu 2016 roku, kiedy Jagiellonia grała z Lechią Gdańsk. Sędzia przyznał gdańszczanom rzut karny, a wtedy popisał się Drągowski. Żeby wytrącić rywala z równowagi, udał, że został trafiony zapalniczką. Sędzia przerwał grę, do piłkarza pospieszyli medycy, ten po chwili już szykował się do zmiany, ale po konsultacji z trenerem Michałem Probierzem wrócił na boisko. Szkoleniowiec wziął potem winę na siebie.
Wcześniej pokazywał środkowy palec trybunie gospodarzy na stadionie Legii Warszawa i zaliczył wpadkę podczas starcia w polu karnym z Szymonem Skrzypczakiem z Górnika Zabrze. - Niczego nie żałuje. Ani sytuacji z Gdańska, czyli afery z zapalniczką, ani sytuacji z Szymonem Skrzypczakiem, kiedy ludzie dopatrzyli się mojego palca w jego tyłku - tłumaczył wówczas.
Fiorentina się nie wystraszyła i spośród wielu chętnych, najszybciej przekonała do siebie piłkarza. Opuścił Polskę tak, jak życzył sobie jego ojciec: po napisaniu matury. Włosi zostawili w Białymstoku 2,5 mln euro. We Florencji Drągowski rozegrał jedynie dziewięć meczów. Zimą odszedł na wypożyczenie do Empoli.
Ziemia obiecana dla Polaków
Empoli to dobry klub dla polskich piłkarzy. Wcześniej tu rozgłos zyskali Piotr Zieliński i Łukasz Skorupski. Pierwszy z nich dostał od Maurizio Sarriego pierwszą poważną szansę po waleniu głową w mur w Udinese. Z kolei drugi popisywał się na Stadio Carlo Castellani wieloma świetnymi interwencjami.
- Myślę, że jeśli Empoli zostanie w Serie A, Drągowski zostanie wypożyczony na kolejki sezon. W innym wypadku wróci do Fiorentiny lub odejdzie do innego zespołu - tłumaczy Giannattasio. Włoskie media zgodnie podają o tym, że wypożyczenie Polaka zostanie przedłużone o kolejny rok w razie utrzymania Empoli.
Na razie zespół Drągowskiego ciągle walczy o pozostanie w elicie. Empoli jest na 18. miejscu i do bezpiecznej Bolonii traci dwa punkty. - Znam wielu zawodników, którzy tu grają i musimy pokazać maksymalny poziom umiejętności. Ten klub ma 99 lat historii i zrobię wszystko, aby utrzymać go w Serie A - zapowiadał polski bramkarz.
Czytaj też: Erik ten Hag. Jak "wieśniak" stał się dyrygentem